Sopocki powiew wolności. Festiwal Jazz Wolności powered by LOTOS

Podobnie jak w 1956 roku, imprezę otworzy Tyrmand, tym razem Matthew Tyrmand. Na scenie muszli koncertowej przy molo zagrają młode polskie zespoły biorące udział w konkursie festiwalu, a także Michał Urbaniak & Young Lions, Eskaubie i Tomek Nowak Quartet oraz Łukasz Juźko Quartet. -_ Podobnie jak sześćdziesiąt lat wcześniej, festiwal otworzy parada nowoorleańska, która przejdzie z muzyką ulicą Bohaterów Monte Cassino. Zaprosiliśmy muzyków, a także widownię do wspólnej zabawy. Liczymy, że nie zabraknie osób, które zechcą przebrać się za bikiniarzy i przyłączyć się do parady_ - mówi producent festiwalu, Violetta Lubacz.

Sopocki powiew wolności. Festiwal Jazz Wolności powered by LOTOS
Źródło zdjęć: © mat. prasowy

22.08.2016 | aktual.: 22.08.2016 12:37

Jazz narodził się w Sopocie

Był poniedziałek 6 sierpnia 1956 roku. Sopot wypełniony był po brzegi turystami, którzy przyjechali na wczasy z najdalszych zakątków Polski. Na ulicy Marszałka Konstantego Rokossowskiego tłum jak zwykle w upalne dni. Nagle odezwały się trąbki, puzony i bębny, zabrzmiało banjo. To stara amerykańska pieśń Swanee River. Na deptak wjechały samochody, które na platformach wiozły kolorowo wystrojoną bikiniarską młodzież. Za autami maszerowało blisko trzydzieści tysięcy młodych ludzi. Na początku pochodu niesiono transparenty z hasłami: "Nie damy się" i "Kupą mości panowie". Pojawiły się też cztery plansze, które z jednej strony miały pojedyncze litery układające się w niecenzuralne słowo. Kilku mężczyzn niosło na ramionach futerał od wibrafonu z wypisanym hasłem "Stare polskie przeboje". Zaczął się I Ogólnopolski Festiwal Muzyki Jazzowej w Sopocie. W tamtych latach czegoś podobnego w Sopocie, ba nigdzie w Polsce nikt się nie spodziewał.

Polska 1956 roku powoli odżywała po stalinowskiej nocy. Ludzie zauważyli, że narzucona przez komunistów stylistyka socrealistyczna była nijaka. W radiu zaczęto od czasu do czasu grać jazz, który wcześniej był zakazany jako przejaw imperializmu rodem z Ameryki. Muzycy wyszli z mieszczańskich salonów Krakowa, z restauracji rybnych w Krynicy Morskiej i coraz częściej koncertowali dla szerszej publiczności. Leopold Tyrmand, dotąd znany dziennikarz i organizator jazzowego życia, wydał swoją pierwszą powieść zatytułowaną "Zły". W Gdańsku zaczął się ukazywać miesięcznik „Jazz” i wiadomo było, że tej mody na muzykę improwizowaną nie da się już zatrzymać.

Szlak został przetarty przez zorganizowany pod auspicjami komunistycznych władz Międzynarodowy Festiwal Młodzieży i Studentów, który odbył się w Warszawie w 1955 roku. Przyjechały zespoły z bloku wschodniego, z krajów socjalistycznych reszty świata. W Warszawie grano muzykę i tańczono na ulicach. Ta muzyka, to nie były ludowe przyśpiewki, to był jazz pełną gębą.

Nie wiadomo już kto wpadł na ten pomysł. Leopold Tyrmand wspominał, że to Franciszek Walicki i Jerzy Kosiński, szef gdańskiej Estrady, zaproponowali, by zorganizować w Sopocie festiwal prezentujący wyłącznie muzykę jazzową i z tym pomysłem przyjechali do niego. Trójmiasto było miejscem specyficznym. O ile w całej Polsce muzycy chcąc poznać najnowsze trendy w amerykańskim jazzie, spędzali godziny słuchając audycji Willisa Conovera w Voice of America, w Trójmieście słuchano oryginalnych czarnych płyt, przywożonych przez marynarzy razem z innymi zachodnimi specjałami. To w Gdańsku właśnie Józef Balcerek wydawał pierwszy w Polsce jazzowy miesięcznik. Było światowo. Powołano Komitet Honorowy, który miał się zająć przygotowaniem programowym festiwalu. Komitet był sposobem na uwiarygodnienie wydarzenia i przekonanie władz, że sprawa jest poważna, dlatego poza trójką organizatorów, zaproszono do niego znane postaci ówczesnego życia kulturalnego, Jerzego Broszkiewicza, Michała Dudę, Mariana Eile, Stefana
Kisielewskiego, prof. Jana Kotta, prof. Zygmunta Mycielskiego i Jerzego Skarżyńskiego. Przygotowania trwały prawie rok. Zaproszony do udziału w festiwalu Krzysztof Komeda Trzciński, w tajemnicy zebrał zespół i ćwiczył z nim intensywnie program, który składał się wyłącznie z nowoczesnych brzmień. W tamtych czasach, nawet jeśli ktoś grał modern jazz, to na koncerty przygotowywał również utwory jazzu tradycyjnego. Programy składały się z dwóch części, pierwszej - tradycyjnej, oraz drugiej - nowoczesnej. Komeda postanowił zrobić inaczej. Nie interesował go jazz tradycyjny, chciał podążać za tym, co w Stanach Zjednoczonych tworzył Modern Jazz Quartet.

Festiwal trwał siedem dni. Zagrali prawie wszyscy ówcześni polscy jazzmani: Sekstet Komedy, Melomani, Zespół Jazzowy Andrzeja Kurylewicza, warszawski Pinokio, zespół Zygmunta Wicharego. Byli też goście zagraniczni, angielski zespół The Dave Burman Jazz Group oraz czeski zespół Kamila Háli. W centralnej Sali wystawienniczej Biura Wystaw Artystycznych nie było miejsca, by pomieścić wszystkich chętnych widzów. Leopold Tyrmand wpadł na pomysł, by podłączyć się do głośników, które rozwieszone były na zewnątrz. Zespoły siedziały na podłodze, by móc oglądać to co działo się na scenie. Prasa donosiła, że napór tłumu na drzwi Sali wystawienniczej był tak duży, że popękały szyby.

Impreza doczekała się jeszcze jednej edycji. W 1957 roku sopocki festiwal jazzowy został przeniesiony do Gdańska, na stadion Lechii. Władze postanowiły nie narażać turystów na ekscesy festiwalowej publiczności. W 1958 roku już nie wydano zgody na organizację festiwalu w Trójmieście i organizatorzy przenieśli imprezę do Warszawy. Do dziś znana jest jako Jazz Jamboree.

Bikiniarze 2016

Królem bikiniarzy był niewątpliwie Leopold Tyrmand. Pisał o tym zjawisku w "Dzienniku 1954". Domówki przy jazzie, ciuchy z Różyca przerabiane przez krawca, by wyglądały szykownie. Tyrmand nadawał styl całej subkulturze. Wspierał go w tym Przekrój, który w tekstach Braci Rojek opisywał świat za żelazną kurtyną. Ukrywający się pod pseudonimem Bracia Rojek, Marian Eile, donosił o zachodniej modzie, relacjonował trendy w modzie. Przekrój był jedynym pismem, które mogło podejmować te tematy.

Bikiniarza można było rozpoznać po charakterystycznych elementach ubioru, szerokim, kolorowym krawacie z wizerunkiem nagiej dziewczyny, często ręcznie malowanej, za dużej marynarce, przykrótkich spodniach i butach na słoninie. Charakterystyczne były też fryzury. Zaczesana do tyłu przydługa grzywka, zwana plerezą. Na głowie płaska czapka, nazywana wówczas naleśnikiem.

Czy uda się odtworzyć ten styl na jeden dzień sopockiego festiwalu? - Zaprosiliśmy do współpracy stylistów i znawców historii ubioru. Chcemy wspomóc festiwalową publiczność i przebrać ją w bikiniarskie stroje. Mamy też nadzieję, że część uczestników imprezy przybędzie na paradę w swoich oryginalnych strojach. Najlepsze kreacje bikiniarskiej mody zostaną nagrodzone - mówi Violetta Lubacz.

- Parada rozpocznie się w sobotę 27 sierpnia o godzinie 12:30. Start z Placu Konstytucji 3 Maja w Sopocie, na górze deptaka. Zaplanowano przemarsz ulicą Bohaterów Monte Cassino. W paradzie wezmą udział muzycy biorący udział w festiwalu ale zaproszono również kilku instrumentalistów specjalnie na to wydarzenie. Na czele pochodu maszerować będą muzycy z Młodzieżowej Orkiestry Dętej Gminy Sierakowice w swoich galowych mundurach. Uczestnicy będą mogli również zobaczyć popisy perkusistów z Perka Trio. „Nie będziemy nieść transparentów z hasłami z 1956 roku ale chcemy przypomnieć postaci ważne dla polskiego jazzu. Uczestnicy parady będą nieśli portrety Leopolda Tyrmanda, Krzysztof Komedy, Andrzeja Kurylewicza i innych - mówi Violetta Lubacz.

Tyrmand

W 1956 roku Leopold Tyrmand otworzył festiwal słowami - Dla dzieci spragnionych jazzu otwieram I Ogólnopolski Festiwal Jazzowy. Festiwal Jazz Wolności powered by LOTOS otworzy Matthew Tyrmand, syn Leopolda. Właściwie nie poznał dobrze ojca, który zmarł, gdy Matthew miał zaledwie cztery lata. Zna anegdoty o jego barwnych skarpetkach i miłości do jazzu. Są do siebie podobni. Żyje w dwóch światach, które dzieli ocean. Często odwiedza Polskę. Uważa, że to co polskie jest dobre i chętnie angażuje się w różne projekty w naszym kraju.

Obraz
© (fot. mat. prasowy)

- Jestem zachwycony, że mogę być ambasadorem festiwalu Jazz Wolności, zorganizowanego z okazji 60 rocznicy sopockiego festiwalu jazzowego, który został zainaugurowany przez mojego ojca w 1956 roku. Dla mojego ojca jazz oznaczał coś więcej, niż samą estetykę muzyczną - to była zdecydowanie najwyższa forma wyrazu wolności w muzyce. To sprawiało, że ta naturalnie wolna forma ekspresji tak bardzo odzwierciedlała jego duszę. Zakochał się w tym gatunku muzycznym już jako student w Paryżu, jeszcze przed wojną i to, co reprezentowała, jej tożsamość i historia pozostały ważną częścią jego życia i jego własnej tożsamości do końca jego dni. Zakorzenił tę pasję w społeczeństwie w czasach PRL-u co do dziś jest zapisane na kartach historii, zaś stworzone przez niego prekursorskie wydarzenie w roku 1956 (przekształcone po dwóch latach w Jazz Jamboree) zmieniło historię jazzu zarówno w Polsce jak i w Europie i do dziś wpływa na tę muzykę wolności - mówi Matthew Tyrmand.

Młody polski jazz

- Chcemy nie tylko upamiętnić historyczne wydarzenia z 1956 roku ale też promować młodą polską muzykę jazzową. Dlatego ogłosiliśmy konkurs dla młodych zespołów jazzowych, w którym główną nagrodą jest sesja nagraniowa, a także kontrakt płytowy z wytwórnią For Tune - mówi Piotr Matla, dyrektor do spraw jazzu festiwalu.

Do konkursu zgłosiło się trzydzieści sześć zespołów i wykonawców. Jury, w którym zasiadają Michał Urbaniak, Piotr Turkiewicz, Jerzy Szczerbakow, Jerzy Małek, Marcin Jacobson oraz Ryszard Wojciul, wyłoniło pięciu finalistów. 27 sierpnia przy sopockim molo zagrają Paweł Wszołek Quintet, Zagórski/Kądziela Quartet, Maciej Wojcieszuk Quintet, Piotr Scholz Sextet oraz zespół Ulyany Hedzik.

W wieczornej części festiwalu wystąpi Michał Urbaniak z zespołem Young Lions. To zupełnie nowy projekt mistrza saksofonu i skrzypiec. -_ Do niedawna nawet nie wiedzieliśmy jaki będzie ostateczny skład tej formacji. Michał Urbaniak trzymał to przed nami w tajemnicy. Dziś wiem, że festiwalowa publiczność może liczyć na dużą dawkę jazzu na najwyższym poziomie_ - mówi Piotr Matla.

Oprócz Michała Urbaniaka na scenie festiwalu pojawią się Eskaubei i Tomek Nowak Quartet z towarzyszeniem DJa DBT. Jest to formacja hiphopowo-jazzowa, powołana przez Tomka Nowaka, trębacza i wykładowcę akademickiego z Rzeszowa, który po latach grania między innymi z Nigelem Kennedym, muzykami Amy Whinehouse, zaprosił do współpracy najlepszych krakowskich muzyków oraz rzeszowskiego rapera, Bartłomieja "Eskaubei" Skubisza. Dopełnieniem koncertu będzie występ formacji trójmiejskiego saksofonisty, Łukasza Juźko. Jego kwartet zaprezentuje autorskie kompozycje lidera, nawiązujące do nowojorskiego jazzu lat osiemdziesiątych. Wszystkie imprezy festiwalowe są niebiletowane.

Jazz Wolności Powered by LOTOS

Mecenasem strategicznym Festiwalu Jazz Wolności jest koncern paliwowy Grupa LOTOS S.A., która od lat aktywnie wspiera ciekawe i wyjątkowe wydarzenia kulturalne w regionach prowadzonej działalności. Wśród nich znajduje się długofalowa współpraca z takimi instytucjami jak Nadbałtyckie Centrum Kultury czy sopocki Teatr Atelier oraz sponsoring takich wydarzeń jak: Festiwal Solidarity of Arts, Festiwal Polskiego Radia i Telewizji Polskiej "Dwa Teatry" czy Festiwal Szekspirowski. Od dwunastu lat Grupa LOTOS S.A. wspiera również festiwal jazzowy Bielska Zadymka Jazzowa, co spowodowało dynamiczny rozwój imprezy i zaowocowało zmianą nazwy na: LOTOS Jazz Festival - Bielska Zadymka Jazzowa. „Rozmowy z Grupą LOTOS trwały długo. Rozmawialiśmy o planach na przyszłość, bowiem LOTOS wspiera projekty wieloletnie, o dużym znaczeniu dla kultury. Ostatecznie festiwal zmienił nazwę na "Jazz Wolności powered by LOTOS" i wierzymy, że jest to początek świetnej współpracy - mówi Paweł Sochacki, producent festiwalu.

O zaangażowaniu Grupy LOTOS w kulturę i w jazz mówi pan Adam Burak, dyrektor ds. Marketingu i Komunikacji Grupy LOTOS S.A.

Grupa LOTOS sponsoruje trzy festiwale jazzowe w Polsce. Skąd to zamiłowanie do muzyki jazzowej?

– Bardzo nam zależy na wspieraniu wydarzeń kulturalnych i instytucji kultury. Przyczyniamy się w ten sposób do rozwoju polskiej kultury, kultury wyjątkowej w skali światowej. Priorytetem są dla nas cykliczne, rozwojowe wydarzenia, które zyskały renomę w skali regionalnej, krajowej, ale i międzynarodowej. Projekty, w które się angażujemy, mają ugruntowaną pozycję, wyznaczają trendy w obszarach kultury, w których funkcjonują. Wszystkie trzy festiwale, LOTOS Jazz Festiwal Bielska Zadymka Jazzowa, Festiwal Jazz Wolności oraz Ladies Jazz Festiwal, zdecydowanie takie są.

Jesteście Państwo niezwykle aktywni w zakresie wspierania polskiej kultury. Od czego zależy zaangażowanie finansowe Grupy LOTOS w rozwój polskiej kultury i czy może nam Pan zdradzić czy w najbliższym czasie zamierzacie Państwo objąć swoja opieką jakieś nowe projekty kulturalne.

– Zaangażowanie w działania kulturalne traktujemy jako element naszej społecznej odpowiedzialności, która stanowi punkt wyjścia dla naszych decyzji. Jednak aby nasze działania były skuteczne - to znaczy realizowane z korzyścią zarówno dla otoczenia, jak i naszego biznesu - wszelkie propozycje dotyczące sponsoringu musimy rozważać w kategoriach strategicznych. Oceniamy społeczny wymiar każdej z inicjatyw oraz ich rangę, reputację organizatorów, znaczenie dla promocji kraju i regionu. Każdą propozycję należy rozpatrywać indywidualnie, w odniesieniu do celów kluczowych zdefiniowanych w naszej strategii społecznej odpowiedzialności. We współpracy bardzo ważne jest dla nas partnerstwo sektorowe, dzięki czemu stale prowadzimy dialog z przedstawicielami samorządów terytorialnych, organizacji pozarządowych i innych instytucji podejmujących się realizacji wydarzeń kulturalnych.

Co sprawiło, że podjęli Państwo decyzję o zaangażowaniu w Festiwal Jazz Wolności?

Podejmujemy współpracę z ośrodkami, których działalność skierowana jest do szerokiego grona odbiorców, a ich oferta jest na wysokim poziomie artystycznym. Festiwal Jazz Wolności to niezwykłe wydarzenie artystyczne i można śmiało powiedzieć, że ma spore szanse powodzenia na trwały powrót na artystyczną mapę Polski, gromadząc rzesze fanów i wybitnych twórców, którzy przybywają nad morze z całej Polski i zagranicy.

Muzyka i nie tylko

Festiwal Jazz Wolności powered by LOTOS to nie tylko parada i muzyka. Goście festiwalu będą mogli obejrzeć wystawę fotografii "Twarze jazzu". - Przypominamy tych wszystkich artystów oraz organizatorów i kreatorów życia jazzowego w Polsce, którzy sprawili, że polski jazz jest rozpoznawalny na arenie międzynarodowej. Otrzymaliśmy kilka fotografii z archiwum Matthew Tyrmanda, przedstawiających jego ojca, również zdjęć z sopockiego festiwalu z 1956 roku. Chcemy pokazać również fotografię Marka Karewicza, który sam jest ikoną fotografii muzycznej - mówi Violetta Lubacz. Wystawa stanie na Placu Konstytucji 3 Maja w Sopocie, a potem zostanie przeniesiona do Muzeum Sopotu.

Również w Muzeum Sopotu, nie lada gratka dla miłośników historii – projekcja filmów udostępnionych organizatorom festiwalu przez TVP Kultura, a pochodzące z archiwum Telewizji Polskiej. Będą to dokumenty poświęcone życiu i twórczości Krzysztofa Komedy Trzcińskiego: Czas Komedy, Wybrańcy Bogów umierają młodo, a także prawdziwa perełka, film Jazz w Filharmonii- Zespół Krzysztofa Komedy, będący zapisem wywiadu z Krzysztofem Komedą, zarejestrowanym przez telewizję w 1967 roku, zilustrowanym dwoma kompozycjami w wykonaniu zaproszonego do studia telewizyjnego kwartetu Komedy w składzie: R. Carlsson ze Szwecji - perkusja, R. Dyląg - kontrabas, T. Stańko - trąbka i K. Komeda - fortepian. Projekcja rozpocznie się w niedzielę, 28 sierpnia o godzinie 19:30.

Źródło artykułu:Informacja prasowa
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)