Sokoli wzrok internautów. Wypatrzyli wpadkę twórców hitowego serialu
"Bridgertonowie" to nowy ulubiony serial użytkowników Netfliksa. Utrzymuje się w pierwszej dziesiątce najchętniej oglądanych produkcji i trudno się dziwić. Twórcy jednak nie dopieścili wszystkich szczegółów...
O "Bridgertonach" napisano już sporo. Serial Shondy Rhimes cieszy się potężną popularnością na świecie i chwalony jest za szczególną inkluzywność bohaterów. Historia opowiada o członkach wpływowej rodziny Bridgertonów, londyńskich arystokratów, którzy przeżywają różne perypetie miłosne na tle Londynu czasów króla Jerzego III i jego żony Charlotty. Choć historia jest fikcyjna, pojawiają się silne inspiracje prawdziwymi historiami sprzed setek lat. Twórcy zadbali o to, by miejsce akcji przypominało w 100 proc. XIX-wieczną Anglię.
Szczegóły robią wrażenie, ale - jak się okazuje - twórcy nie uniknęli drobnych wpadek. Wytknięto im je na Twitterze.
W serialu pojawiają się wątki choroby psychicznej króla, a z historii wiemy, że Jerzy III najgorzej czuł się mniej więcej w 1810 r., gdy jego stan zdrowia gwałtownie się zmienił i nie mógł już samodzielnie rządzić. Można więc uznać, że czas akcji serialu to więc właśnie początek XIX wieku.
Nie ma takiej możliwości, by w tamtych czasach ulice Londynu oznaczone były... specjalnymi liniami wyznaczającymi miejsca do parkowania.
A właśnie takie żółte linie zauważyli internauci już w pierwszych odcinkach serialu.
"Naprawdę podobają mi się 'Bridgertonowie', ale żeby przy tak dostępnej dziś technologii dla filmowców pojawiła się żółta linia?" - punktuje jeden z użytkowników.
Żółte linie doskonale znane są tym, którzy próbowali kiedyś parkować w Londynie. Można trafić na pojedyncze i podwójne linie, które przestrzegają przed parkowaniem w oznaczonych nimi miejscach (w przypadku tych pojedynczych oczywiście są pewne wyjątki). System ten jednak wprowadzono w mieście dopiero po drugiej wojnie światowej, czyli ponad 100 lat od panowania Jerzego III.
To nie wszystko. Jeden z internautów wypatrzył też... pokrywę włazu telekomunikacyjnego. "Nie spodziewałem się, że XIX-wieczni Brytyjczycy byli takimi pionierami" - punktuje.
Ciekawostka: uważni widzowie dostrzegli, że kilka scen "Bridgertonów" kręcono na ulicy tuż przy budynku Primarku, popularnej sieciówki.