"SNL Polska": Piotr Cyrwus raczej nie wyjdzie z szuflady. Dla widzów zawsze będzie Ryśkiem z "Klanu"
Miało być zabawnie i na luzie, ale czy 57-letniemu aktorowi udało się zerwać z przyszywaną od lat łatką gwiazdy jednego serialu?
Widzowie zobaczyli sporo skeczy z jego udziałem, jednak śmiechy publiczności najgłośniej rozbrzmiały na stałym punkcie programu, czyli politycznym podsumowaniu tygodnia - akurat tutaj prowadzący nie wystąpił.
Odcinek rozpoczął się, jak zawsze, od satyry politycznej. Zobaczyliśmy Monikę Babulę i Michała Meyera w rolach Justyny Pochanke i Pawła Kukiza. "Dziennikarka" prowadziła z "politykiem" wywiad. Było sporo zabawnych nawiązań do kontrowersyjnych internetowych wpisów działacza.
- Napisał pan na Facebooku, że narodowców nie ma już w Kukiz'15 - powiedziała niby-Pochanke. - Musiałem się z kilkoma kumplami pożegnać - odpowiedział jej rozmówca. Niby-Kukiz tłumaczył się też z antysemityzmu. - Ktoś nie lubi szpinaku, ktoś nie lubi Żydów.
Krótki występ aktorów był wstępem do właściwego show. Miał zrobić je prowadzący, czyli Piotr Cyrwus.
Gwiazdy telewizji nikomu przedstawiać nie trzeba. Jeśli nawet niektórzy nie znają jego nazwiska, to istnieje duże prawdopodobieństwo, że kojarzą twarz. No tak, to przecież Rysiu z telenoweli. Aktor już na początku programu postanowił zerwać z wizerunkiem łagodnego taksówkarza wiecznie myjącego rączki i rozprawić się z fanami, którzy nadal widzą w nim tylko przykładnego ojca rodziny.
- Dla fanatyków Ryszarda z "Klanu" na zawsze zostanę taksówkarzem. Połowę Polski nauczyłem myć rączki - żalił się Cyrwus. - Ja już 6 lat nie gram w Klanie. Ja nie wiem jakby się potoczyła moja kariera, gdyby się poszczęściło na castingu Gajosowi albo Szycowi. Dosyć tej szuflady, cholera jasna – stwierdził żywiołowo i podeptał szufladę, którą od początku przemowy trzymał w dłoniach.
- Oświadczam, że Rysiek z Klanu nie żyje - oznajmił na koniec nieco zmęczony rozłupywaniem fragmentu mebla.
Bardzo starał się tryskać humorem i komizmem, jednak wydawał się zestresowany występem na żywo.
Kolejny skecz okazał się najlepszym w tym odcinku "SNL Polska", oczywiście poza wspomnianym już podsumowaniem tygodnia. To ciekawe, ale Cyrwus wcielił się w nim w ojca rodziny, a więc zupełnie jak w "Klanie". Razem z innymi aktorami, którzy zagrali matkę, babcię, syna, synową oraz jej kochanka naśmiewali się z siermiężnego sposobu, w jaki w polskich serialach lokuje się produkty. Padały takie nazwy jak Pepsi, Lacoste, Durex, Guess, Ikea, Łukasz Jemioł i wiele innych. Serialowa rodzina w trakcie krótkiego spotkania przy stole, zakończonego śmiercią ojca z powodu zawału, przerzucała się markami leków, kosmetyków, ubrań, nazwami firm.
Później równie ciekawie już nie było. W przerwach pomiędzy skeczami zaśpiewał Krzysztof Zalewski, następnie zobaczyliśmy scenkę z umierającym żołnierzem, który dowiaduje się, że żona zdradza go z kompanem z okopów.
– K…a, smsy do Elwirki. I serduszko! – płacze ledwo żywy wojak. - To nie serduszko, to truskawka - odpowiada jego kolega.
We wszystkich żartach sporo było przekleństw, które wydawały się wtrącane, gdzie się da, aby Cyrwusowi udało się zerwać z wizerunkiem ugładzonego Rysia. Efekt był taki, że humor był nie tylko nieco sztywny, ale momentami i prostacki.
Widzowie podczas 50-minutowego odcinka mieli okazję zobaczyć jeszcze ciekawy, choć raczej gorzki filmik z odkurzaczem-robotem, który mówi głosem zmęczonej kobiety pracującej w korporacji: – Odbijam się od ściany do ściany. Po nocach pracuję, w dzień odsypiam. Nie ma czasu na życie prywatne.
Następny był weekend up-date, który wywołał salwy śmiechu. Może nie tylko ze względu na krótkie, lecz celne żarciki krytykujące polską scenę polityczną, ale i dlatego, że prowadzący sam nie mógł się powstrzymać od wybuchów wesołości. Starał się zachować pokerową twarz, jednak nie dawał rady. Żartowano z Dudy, który podpisał ustawę o IPN, Ryszarda Czarneckiego odwołanego ze stanowiska wiceszefa europarlamentu, rewolucji w PKN Orlen, fenomenu sióstr Godlewskich, programu 500+, a w końcu i starcia między Szyszko a Rusin ("Powinni skupić się na tym, co ich łączy. Oboje nie lubią lisów").
Ostatni był skecz o napadzie na bank, a konkretnie przyjaciołach z podstawówki, którzy spotkali się w czasie napadu. Jeden jest klientem, drugi próbuje obrabować placówkę. Jeden wymachuje bronią, drugi boi się o życie. Czy scenka warta jest szerszego streszczenia? Niestety nie.
Oglądaliście odcinek? Jak go oceniacie? Piotr Cyrwus sprawdził się jako prowadzący?