Smutny sylwester Anny Wendzikowskiej. Napisała o śmierci taty
06.01.2023 09:27, aktual.: 06.01.2023 09:54
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Anna Wendzikowska kilka dni po śmierci ukochanego taty musiała wrócić do pracy i poprowadzić imprezę sylwestrową. Nie było jej łatwo, ale zrobiła to w poczuciu obowiązkowości, której nauczył jej ojciec. Zamieściła poruszający wpis, w którym pisze o nim w pięknych słowach.
Anna Wendzikowska przechodzi trudny czas. Pod koniec grudnia zmarł jej ojciec. Brak ojca jest dla niej dotkliwy, choć jakiś czas temu przyznała, że w dorosłym życiu nie utrzymywała już kontaktu z rodzicami. Sugerowała, że nie miała z nimi najłatwiejszych relacji i w okresie dorastania musiała się mierzyć z wyśrubowanymi rodzicielskimi wymaganiami. "Do tej pory pracuję nad skutkami warunkowej miłości" - opisywała jakiś czas temu. Przekonywała jednak, że nie żywi urazy i nie ma do nich żalu.
Niezależnie od tego, jakie panowały między nimi relacje, prezenterka mocno przeżywa stratę. W poruszający sposób pożegnała ojca w mediach społecznościowych. Teraz, kiedy najwyraźniej opadły nieco emocje, opisała, że ostatni sylwester zaliczy do tych najtrudniejszych.
"Poprowadzenie wieczoru sylwestrowego w dniu 47. rocznicy ślubu moich rodziców, 6 dni po śmierci taty było jedną z najtrudniejszych rzeczy, jaką musiałam zrobić w moim życiu" - napisała na Instagramie.
Wyznała, że zrobiła to nie tylko ze względu na to, że podpisała wcześniej umowę. Była wiążąca, ale najbardziej rzutowała na wywiązanie się z zadania obowiązkowość, którą nauczył ją ojciec. "Tata zawsze mówił: ludzie na Ciebie liczą, zobowiązań trzeba dotrzymywać... był najuczciwszą, najbardziej prawą osobą, jaką znałam" - dodała.
W poście podkreśliła też, że za wiele rzeczy go podziwiała i wiele zachowań będzie starała się naśladować. "To było inne pokolenie, ale moim życiowym celem od tej pory będzie osiągnięcie jego poziomu ‘prawości’" - podsumowała refleksyjnie.