Smutny finał odcinka w "Sablewskiej od stylu". "Szanuj wszystkich ludzi!"
Ten odcinek przebiegł nie tak, jak wyobrażała sobie Maja Sablewska. W efekcie na koniec, inaczej niż zazwyczaj, było więcej przykrych niż miłych słów.
Bohaterka show, Magda, pojawiła się u Mai Sablewskiej nie tylko w poszukiwaniu własnego stylu, ale też ze sporym kompleksem na punkcie uzębienia. Marzył się jej piękny, hollywoodzki uśmiech. Specjalnie dla uczestniczki gospodyni złamała najważniejszą zasadę programu - na metamorfozę dała nie 48 godzin, a cztery dni. Wszystko po to, by Magda mogła mieć zrobiony nowy, piękny uśmiech w klinice dentystycznej. Niestety, mimo dobrej woli Sablewskiej i jej ekipy, współpraca nie układała się najlepiej.
Uczestniczka dała się we znaki całemu zespołowi. Dwukrotnie nawet pokłóciła się z fryzjerką z beauty teamu Mai. Dobitnie zaznaczyła mocny charakter w programie nie zwracając większej uwagi na to, że robi innym przykrość. Samą Sablewską nieomal doprowadziła do łez.
– Nie powiem nic. Bo czasem słowa niewypowiedziane są lepiej zrozumiane – stwierdziła gorzko. Gospodyni programu wywiązała się mimo wszystko z zadania, ale na koniec nie udawała, że praca nad przemianą uczestniczki sprawiła jej przyjemność.
- Zrobiłam tę metamorfozę tylko dlatego, że obiecałam to twojej niewidomej mamie. Mam nadzieję, że opiszesz jej to w najpiękniejszych słowach - mówiła w finale odcinka.
Magda zyskała co prawda nowy, piękny uśmiech, modną fryzurę i gustowne, podkreślające jej figurę ubrania w stylu vintage, ale efekt metamorfozy przysłoniło jej negatywne nastawienie.
- Wiesz co symbolizuje ścięcie włosów? Zmianę w życiu i odcięcie się od przeszłości. Chciałam ci w tym pomóc i każda z pracujących tu ciężko osób chciała ci pomóc. Więc mam do ciebie prośbę, ogromną prośbę. Szanuj ludzi. Wszystkich, a nie tylko tych, od których otrzymujesz coś, czego oczekujesz – podsumowała smutno. Finał "Sablewskiej od stylu" w takich okolicznościach trudno było nazwać happy endem.