Smutne słowa Anny Dymnej: "Naprawdę jest trudno"
Mijający rok nie szczędził Annie Dymnej ciosów. Wojna, pandemia, inflacja... los rzuca jej pod nogi kolejne kłody. W dodatku spotkała się z obrzydliwym hejtem w sieci. Ostatnie 12 miesięcy podsumowuje bardzo smutno.
Anna Dymna to ukochana aktorka wielu Polaków. Jednak przez ostatnie lata oddała swoje serce wielkiej inicjatywie: pomocy osobom z niepełnosprawnościami. Znany na cały kraj jest jej ośrodek rehabilitacyjny w Lubiatowie. To tam marzy jej się budowa domu starości dla osób z zespołem Downa, które nie będą już mieć nikogo na świecie. Niestety, na drodze do zrealizowania tego pięknego marzenia co roku stają kolejne przeszkody. A to pieniądze, a to biurokracja.
Trudno w to uwierzyć, ale także Dymną dotknęły nienawistne słowa anonimowych osób w sieci. - Czasem przykro słuchać, czytać, co o mnie piszą. Po roli w "Wielkiej wodzie" wylewają się na mnie ścieki ohydnych słów. Jestem przecież publiczną osobą. Służymy też do tego, by różni biedni frustraci, zakompleksieni nieudacznicy, samotni, uszkodzeni mieli się na kim wyżyć. Może to im pomaga? Jeśli tak, to dobrze. Może przez chwilę chociaż czują się lepiej - mówiła w jednym z wywiadów.
Nic dziwnego, że teraz w rozmowie z "Twoim Imperium" Dymna ma same smutne przemyślenia.
- Żyjemy ostatnio jak na polu minowym, niepewni przyszłości. Dotyka to nas wszystkich. Wielu ludziom wali się świat. Marzę więc tylko, by przetrwać ten czas, by nie padły wszystkie projekty, które moja fundacja prowadzi wiele lat, i by moi podopieczni nie czuli się nigdy zagrożeni i opuszczeni - powiedziała aktorka. Dodała też:
- Mimo wszystko noszę w sobie radość i nadzieję, ale... naprawdę jest trudno. Oby nowy rok przyniósł nam wszystkim siły, radość i spokój.