Smutna starość Rosiewicza. Nic dziwnego, że musi ciągle pracować
W PRL-u praktycznie nie schodził z estrady, a takie piosenki, jak "Czy czuje pani cha-chę", "Czterdzieści lat minęło..." czy "Chłopcy radarowcy" nuciła pod nosem cała Polska. Mimo tego Andrzej Rosiewicz nie może pochwalić się wysoką emeryturą.
Choć ich twarze i głosy zna prawie każdy, na starość muszą zadowolić się skandalicznie małymi emeryturami. Gwiazdy TVP, piosenkarze czy wielcy aktorzy przez lata zarabiali krocie, jednak nie każdy z nich dbał o składki. Dodatkowo w czasach największej świetności spore grono twórców nie podpisywało umów i żyło z dnia na dzień. Dzisiaj ponoszą poważne konsekwencje tamtych decyzji. Wśród nich są m.in. Maryla Rodowicz, Krystyna Loska czy Zbigniew Buczkowski.
Niestety okazuje się, że do tego grona można zaliczyć też Andrzeja Rosiewicza. Piosenkarza estradowego, choreografa, tancerza i satyryka, który największe triumfy święcił przede wszystkim w minionym ustroju.
Jak podaje "Super Express", emerytura Rosiewicza jest skandalicznie niska, a on sam musi wciąż być aktywny zawodowo.
"Jeszcze nie tak dawno artysta przyznał, że ZUS mu wyliczył, że jego emerytura to zaledwie 590 zł. Oczywiście biorąc pod uwagę waloryzację, to świadczenie obecnie byłoby wyższe, ale i tak na dostatnie życie raczej niewystarczające. Zatem nie ma co się dziwić, że artyści pracują tak długo, jak tylko im zdrowie pozwala" - czytamy w tabloidzie.
Dziś Rosiewicza można usłyszeć przede wszystkim na antenie Telewizji Trwam oraz w Radiu Maryja. Rosiewicz nie ukrywa swoich poglądów, czego wyrazem jest choćby piosenka "Wystarczą cztery Ziobra i Polska będzie dobra".