Śmierć księżnej Diany. Francuska policjantka mówi, co znalazła na miejscu wypadku
23.08.2022 09:20, aktual.: 23.08.2022 09:34
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
W tym roku mija 25 lat od tragicznego wieczoru, gdy auto, którym kierowca księżnej Diany i jej kochanka Dodi Fayeda uderzyło z ogromną siłą w ścianę tunelu w Paryżu. Wraz z żałobą pojawiły się pierwsze teorie spiskowe na temat przyczyn wypadku.
Zdjęcia księżnej Diany z sierpnia 1997 roku, gdy opalała się na jachcie milionera, obiegły cały świat. Była żona księcia Karola była na ustach wszystkich. Z hukiem odeszła z rodziny królewskiej, po drodze zdradzając niejeden sekret. Zaczęła poświęcać się działaniom charytatywnym, przyjaźniła się z celebrytami. Każde jej zdjęcie zapewniało paparazzim wysokie stawki.
Gdy fotoreporterzy w Paryżu dostali cynk, że Diana wraz ze swoim ostatnim ukochanym są w jednym z hoteli, z miejsca ruszyli na skuterach uzbrojeni w długie obiektywy. Zaczęła się pogoń, Diana i Dodi wsiedli do auta, którego kierowcą był Henri Paul. Jak wykazały późniejsze badania, był pijany.
Około 12.24 mercedes jadący z prędkością 140, może 150 kilometrów na godzinę wjechał w słabo oświetlony tunel. Henri Paul stracił panowanie nad kierownicą i auto uderzyło w niezabezpieczony betonowy słup dzielący jezdnie. Wpadł w poślizg i zatrzymał się, skierowany pod prąd. Diana zmarła w wyniku odniesionych obrażeń ok. 20 minut od wypadku, nie odzyskując przytomności. Na miejscu zmarł także Fayed i Paul.
Życie i tragiczna śmierć księżnej poruszyły serca ludzi na całym świecie. Nic dziwnego, że szybko jak grzyby po deszczu pojawiły się teorie o rzekomym spisku i zamachu na życie Diany. Teraz Channel 4 emituje czteroczęściowy serial dokumentalny "Śledztwo Diany: śmierć w Paryżu", który przedstawia wydarzenia sprzed ponad dwóch dekad.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Martine Monteil, francuska oficer policji w dokumencie emitowanym przez brytyjską stację mówi: - Na miejscu znajdowaliśmy te małe wskazówki, ślady hamowania, fragmenty czerwonych lamp z innego samochodu. Po jednej stronie auta były ślady farby. Miałam obsesję na punkcie znalezienia czegokolwiek, wiedziałam, jakie to ważne.
Wśród szczątków w miejscu wypadku znalazła także coś szczególnego: - To były perły, wiem, że należały do księżnej.
Basia Żelazko, dziennikarka Wirtualnej Polski