Zanim zmarł, opiekowali się nim znajomi. Teraz usłyszeli zarzuty
Bohdan Gadomski zmarł z powodu przedawkowania insuliny. Detektyw, który badał sprawę jego śmierci, uważa, że doszło do zabójstwa.
13.07.2021 17:58
Bohdan Gadmoski zmarł 24 marca 2020 r. Od tamtej pory na jaw wychodzą nowe, niepokojące szczegóły dotyczące okoliczności jego śmierci. Kilka miesięcy po odejściu dziennikarza pojawiła się hipoteza, że mógł zostać zabity celowo. Prokuratura wydała wówczas oświadczenie w tej sprawie: "O zgonie 70-latka powiadomił szpital, zwracając się o zbadanie sprawy. Mężczyzna do 6 marca przebywał w jednym z łódzkich szpitali, gdzie trafił w końcu lutego. Po wypisaniu ze szpitala udał się do domu zaprzyjaźnionych osób, które sprawowały nad nim opiekę. W dniu 8 marca rano wezwano tam pogotowie, w związku z utratą przytomności. Mężczyzna trafił do szpitala. Tam 24 marca zmarł, nie odzyskawszy przytomności. Ciało zabezpieczone zostało do dyspozycji prokuratury. Śledztwo trwa, jest jeszcze zbyt wcześnie by wyciągać wnioski".
Przyjaciele Gadomskiego wynajęli prywatnego detektywa Bartosza Weremczuka, który bada sprawę śmierci dziennikarza. W rozmowie z Fakt24 Weremczuk powiedział: - Przyczyną śmierci Bohdana Gadomskiego było przedawkowanie insuliny. Na podstawie informacji, które już posiadam, uważam, że śledztwo powinno zmierzać w kierunku zabójstwa i to z motywacji zasługującej na szczególne potępienie, czyli z pobudek finansowych. Będę w najbliższych dniach składać w tej sprawie odpowiednie zawiadomienie do prokuratury.
Z kolei Krzysztof Kopania z łódzkiej prokuratury okręgowej przekazał TVN24, że małżeństwo, które opiekowało się Gadomskim przed jego śmiercią, usłyszało zarzuty nieumyślnego spowodowania śmierci: - Małżonkom w wieku 51 i 56 lat przedstawiono zarzuty narażenia pokrzywdzonego na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia bądź ciężkiego uszczerbku na zdrowiu oraz nieumyślnego spowodowania śmierci.
Para nie przyznała się do winy. - W ocenie zawiadamiającego wątpliwości budziły i wymagały zbadania okoliczności dotyczące pogorszenia stanu zdrowia, utraty przytomności i śmierci pokrzywdzonego. Podobne zawiadomienie złożyła także grupa znajomych dziennikarza – dodał Kopania.
W trakcie śledztwa ustalono, że insulina, którą przyjmował Gadomski, nie była podawana za pośrednictwem specjalnego aplikatora, co uniemożliwiło precyzyjny pomiar ilości podawanego leku. – Niewątpliwie jest to lek, który trzeba bardzo uważnie dawkować. Szacujemy, że mogło dojść nawet do 10-krotnego przedawkowania insuliny. W związku z tym doszło prawdopodobnie do przedawkowania, głębokiej hipoglikemii, a w konsekwencji śmierci – mówi Kopania.