"Ślub od pierwszego wejrzenia": Krzysztof i Paulina okazali się najtrwalszym małżeństwem. Jak teraz wygląda ich życie?
GALERIA
Wokół ich ślubu w show TVN narosło najwięcej kontrowersji. Nikt nie wróżył im happy endu, tymczasem stworzyli najtrwalszy związek. Krzysztof i Paulina byli niedawno gośćmi "Dzień Dobry TVN". Przyznali w studiu, że wciąż są ze sobą, a udział w programie spełnił wszystkie ich oczekiwania.
- Poznajemy się, przebywamy ze sobą. Zawsze na co dzień staramy się zająć sobie czas po pracy, przed pracą, czy czegoś nie zapomnieliśmy, czy czegoś nie wiemy o sobie i gdzieś z rozmów to wszystko wynika pomiędzy nami. Gdzieś nam się to wszystko utwierdza. Cały czas to trwa i to jest fajne - powiedział Krzysztof.
Wszystko na opak
Początkowo mało kto wróżył tej parze happy end. Wyglądali na kompletnie niedobranych, a podczas ślubu nie brakowało nerwów i łez. Budowanie związku musieli zacząć od końca.
- Rzeczywiście wszystko wyglądało jakbyśmy grali w filmie - mówiła Paulina. - To pewnie było widać na samym początku, jak zobaczyłam Krzysztofa. Wszystko malowało się na mojej twarzy. I strach, i panika, i obawy. Wszystkie emocje bardzo skrajne, tak płynęły na mnie. Myślę, że to było widać – opowiadała.
Chcieli spróbować
Zarówno Paulina, jak i Krzysztof nie żałują udziału w programie. Z rozbrajającą szczerością przyznali za to, dlaczego w ogóle wzięli udział.
- Miałam nadzieję, że poznałam kogoś fajnego, kogoś interesującego - stwierdziła Paulina.
- Mnie znajomi namówili. Wcześniej mi się życie nie układało z kobietami, miałem duże problemy. "Spróbuj, może wyjdą z tego jakieś pozytywne strony". I tak spróbowałem. Powiem szczerze, że naprawdę nie żałuję. Jest to fajna osoba. Pozytywnie mnie nakręca do życia bardzo ciepło - komplementował Krzysztof. (...) I tak jak Marcin tutaj wspominał, my nie przechodziliśmy tego etapu poznawania się i tego wszystko, tylko obrączki na palec i heja. I to chyba dało pozytywny rezultat - dodał.
Zawalczyli o siebie
Para zgodnie przyznała, że początkowo mieli być dobrani w zupełnie inny sposób, jednak ostatecznie dwa wybuchowe charaktery jakoś przetrwały:
- Daliśmy radę, zawalczyliśmy o siebie. Były mniejsze i większego schody do tego, ale moim zdaniem warto było - ocenił Krzysiek. (...) To już trwa długo. Bo od marca i do tej pory... - podsumował z nieskrywanym zadowoleniem.