Sławomir Świerzyński popłakał się na antenie TVP2. Opowiedział o porwaniu syna
Zespół Bayer Full w tym roku świętuje swoje 40-lecie. Z tej okazji TVP2 zorganizowała koncert, podczas którego lider zespołu opowiedział o największej traumie swojego życia.
13.12.2021 08:12
Zespół Bayer Full w tym roku obchodzi swoje 40-lecie. TVP, która promuje disco polo, odkąd Jacek Kurski został prezesem telewizji, nie mogła pominąć tego faktu. I choć o zespole jest głośno w mediach z powodu afer z plagiatami i łamaniem praw autorskich, a liderowi zespołu, Sławomirowi Świerzyńskiemu co jakiś czas zdarzają się kontrowersyjne wypowiedzi, Telewizja Polska zorganizowała huczny benefis.
Podczas koncertu Świerzyński podzielił się na scenie traumatycznym wspomnieniem. W 2004 r. jego 20-letni wówczas syn został porwany. - Zażądali od nas pół miliona euro. Ale nie to było najważniejsze. Koledzy i koleżanki by te pieniądze znaleźli. Najgorsze było, że nie mieliśmy żadnego kontaktu z dzieckiem. Jak teraz patrzę z perspektywy czasu na beztroskę rodziców, którzy wysyłają swoje dzieci na koncerty, dyskoteki i się nie martwią... No my w naszej rodzinie jesteśmy o wiele bardziej doświadczeni, więc się tego boimy. Po tym zajściu w mojej rodzinie, po porwaniu Sebastiana, jak ja straciłem wzrok, moja żona osiwiała... Rodzice, którzy tego nie przeżyli, to nie potrafią tego zrozumieć. Staliśmy się rodziną bardzo ostrożną i kontrolującą siebie, gdzie jesteśmy – powiedział Świerzyński, zalewając się łzami.
Opowiedział też, jak doszło do porwania: - Sebastian wracał od swojej dziewczyny. Mieszkamy w takiej pięknej wiosce zalesionej... Tam go napadło trzech bandytów. Porwali go, skrępowali, wywieźli w nieznanym kierunku... Do mnie zadzwonili po godzinie, że syn jest porwany i żądają okupu i będą się zgłaszali co godzinę. Ja od razu zadzwoniłem na policję, natychmiast. I dzięki pracy policji tutaj siedzimy wszyscy razem szczęśliwi, że jest Sebastian razem z nami.
Świerzyński napomknął, że trudne chwile pomogła mu przetrwać wiara: - Pan Bóg nam w tym wszystkim najbardziej pomagał. Jemu zawierzamy. Każdy wyjazd na koncert zaczyna się od "w imię Ojca i Ducha świętego" i możemy jechać. Wiara nam bardzo pomaga.
A jak się to wszystko skończyło? - Jak policja złapała wszystkich sprawców, to sąd uznał, że to mało prawdopodobne, by mężczyzna w tak krótkim czasie przy porwaniu zaobserwował twarze trzech mężczyzn. Kazał zniszczyć wszystkie dowody. I sprawa została umorzona.