Sławomir Siezieniewski w ogniu krytyki po odczytaniu apelu dyrekcji TVP Gdańsk. Jak się tłumaczy?
Widzowie skrytykowali prezentera "Panoramy" za to, że nie postawił się szefostwu stacji. Co dziennikarz ma na swoje usprawiedliwienie?
12.05.2017 | aktual.: 12.05.2017 10:46
Od kilku dni media żyją konfliktem na linii Telewizja Polska - prezydent Sopotu (tutaj przeczytasz więcej na ten temat)
. Żadna ze stron nie zamierza złożyć broni i zakończyć tej przepychanki. I tak w ostatnim wydaniu gdańskiej "Panoramy" Sławomir Siezieniewski odczytał oświadczenie dyrekcji TVP Gdańsk, w którym nawołuje do buntu wobec Karnowskiego.
- Wzywamy dziennikarzy trójmiejskich mediów do bojkotu informacyjnego Jacka Karnowskiego do czasu, aż przeprosi dziennikarzy telewizji publicznej za swoje skandaliczne zachowanie i zacznie traktować pracowników mediów publicznych z szacunkiem.
Te słowa wystarczyły, aby widzowie skrytykowali... prowadzącego "Panoramę". Zarzucili mu, że nie zrezygnował z przeczytania oświadczenia na wizji i tym samym podpisał się pod tym apelem. Prezenter postanowił się bronić.
- Rzeczywiście w dniu wczorajszym odczytałem oświadczenie kierownictwa TVP Gdańsk dotyczące prezydenta Sopotu na zakończenie gdańskiej Panoramy. Być może - jak Państwo sugerują - powinienem zachować się w tym momencie inaczej np. podrzeć kartkę na wizji, wziąć torebkę i wyjść ze studia (jak uważają niektórzy) albo też może dodać, że ja się do tej wspaniałej opinii kierownictwa dołączam (jak sugerują inni komentujący). Być może takie zachowanie przyniosłoby mi profity - albo teraz albo w przyszłości. Ja uważam, że zachowałem się jak na zawodowca przystało i - nie uciekając przed odpowiedzialnością - nie wrobiłem w tę sytuację żadnego z moich kolegów czy koleżanek prezenterów, ani też nie doprowadziłem do niewyemitowania programu - napisał Siezieniewski na swoim profilu na Facebooku (zachowano oryginalną pisownię).
Jego wyjaśnienia być może by wystarczyły, gdyby nie wideo, jakie później trafiło na Twittera. W filmiku widzimy nagrany fragment "Panoramy" - według prezentera, nieco zmanipulowany. Efekt? W sieci po raz kolejny rozpętała się prawdziwa burza.
- Wygląda, jakby to było moje oświadczenie albo całego zespołu TVP Gdańsk. W żaden sposób nie zostało zaznaczone, że wyraźnie powiedziałem, iż jest to oświadczenie podpisane przez moich szefów. Wywołała się w związku z tym burza, bo wszyscy bazują jednak na tych 13 sekundach. To nie jest "startówka", w której coś zmieniam, przepisuję, itd. Jest to oświadczenie mojego szefostwa - czy się komuś to podoba, czy nie, to jest legalnie wybrane kierownictwo TVP Gdańsk. Miałem dyżur w tym dniu - mogłem udać zawał serca, wrobić kolegę albo wziąć to na klatę. Wybrałem to ostatnie rozwiązanie - wyjaśnił swoje zachowanie Siezieniewski w rozmowie z serwisem wirtualnemedia.pl.
Tym oświadczeniem zamknie usta krytykom?
Tu pobierzesz za darmo aplikację Program TV:
src="https://d.wpimg.pl/1031600158-1003293454/aplikacja.png"/> src="https://d.wpimg.pl/457701298--1013396447/aplikacja.png"/>