Skiba znów wygrał w sądzie. TVP musi go przeprosić
Krzysztof Skiba poinformował w sieci o tym, że sąd przyznał mu rację w kolejnym prawnym sporze pomiędzy nim a TVP. Tym razem stacja ma przeprosić satyryka za to, że Sylwester Latkowski wykorzystał jego wizerunek w filmie "Nic się nie stało" o Zatoce Sztuki. Zabieg ten sugerował, jakoby Skiba i inni bywający tam znani byli zamieszani w aferę. Teraz stacja ma zadośćuczynić mu za insynuacje.
Film Latkowskiego był zapowiadany jako dokument, który "obnaży pedofilię wśród celebrytów". Tymczasem jak wskazują widzowie i recenzenci, film okazał się powieleniem kryminalnej historii "Krystka", bywalca klubu Zatoka Sztuki, opisywanej już przez m.in. dziennikarzy "Gazety Wyborczej". Poza tym w materiale wymieniono nazwiska i pokazano twarze polskich gwiazd, które na przestrzeni kilku lat bawiły się w tym klubie. W tym Borysa Szyca, Adama Darskiego, Radosława Majdana czy Krzysztofa Skiby. Każdy z nich zapowiedział pozwanie i Latkowskiego, i TVP o naruszenie wizerunku i pomówienia.
Sprawa rzeczywiście trafiła sprzed sąd, który orzeka wyroki na korzyść broniących swoich wizerunków znanych. Teraz orzekł w sprawie satyryka. "W dniu dzisiejszym Sąd Okręgowy w Warszawie wydał wyrok, na mocy którego TVP musi mnie przeprosić na antenie Jedynki o godz. 21.00, a także na platformie VOD, gdzie do tej pory film jest powszechnie dostępny. Sąd uznał także, iż TVP ma zapłacić 30 tys. zł zadośćuczynienia za szkody wyrządzone mojej osobie tym pomówieniem" - oznajmił Skiba w obszernym oświadczeniu na Instagramie.
Skiba przypomniał, że jeszcze w debacie po filmie Sylwester Latkowski zapowiadał, że to tylko początek ujawniania faktów świadczących o uwikłaniu celebrytów w sprawę. To nie nastąpiło. "Tymczasem podczas procesu, prawnicy TVP zapewniali, że źle odebrałem ten film i tam nie ma żadnych sugestii, co do mojej osoby. Co więcej NIKT z TVP (oprócz prawników) na rozprawach się nie pojawiał. Ani żaden z dyrektorów stacji, ani sam reżyser, choć wielokrotnie był wzywany przez sąd jako świadek" - dodaje Skiba.
Podkreślił również dobitnie, że w całej sprawie przez sądem zabrakło tego, który rzucał podejrzenia, czyli Sylwestra Latkowskiego. Nie pojawił się na żadnej z rozpraw. "Skoro pan Latkowski zrobił tak dobry i wiarygodny film, jak zapewniał po premierze, to dlaczego go nie bronił w sądzie? Bawił się z sądem w kotka i myszkę" - kwituje Skiba.