Skandaliczne słowa Agnieszki ze "Ślubu od pierwszego wejrzenia" o marszach równości

Uczestniczka show TVN wciąż próbuje zachować resztki popularności i stara się o uwagę internautów. Na Instagramie zorganizowała spotkanie live ze swoimi fanami, podczas którego prosiła o rady dotyczące okularów, mówiła o gotowaniu obiadów i... "tolerancji".

Agnieszka usilnie próbuje zainteresować sobą ludzi
Agnieszka usilnie próbuje zainteresować sobą ludzi
Źródło zdjęć: © Instagram

Agnieszka to bohaterka ostatniej edycji "Ślubu od pierwszego wejrzenia". Telewizyjna "szara myszka" wzbudziła litość widzów, gdy mąż przestał się nią interesować już dzień po weselu. Nie pomogło chodzenie za nim krok w krok, ani tęskne wpatrywanie w niego - Kamil był kompletnie niezainteresowany żoną, która nie była w jego typie.

Po show zostało kobiecie małżeństwo na papierze, które teraz musi zakończyć w sądzie, oraz ponad 100 tys. followersów. Aga dość szybko zachłysnęła się nagłą popularnością, zaczęła promować różne marki i produkty. By jakkolwiek podtrzymać zainteresowanie swoim kontem, namolnie wraca do tematu "Ślubu" i Kamila. Niedawno zorganizowała "spontaniczne" spotkanie na żywo, podczas którego odpowiadała na pytania fanów.

TVN
TVN

Poza obowiązkową rundką pytań po raz setny o to samo, czyli Kamila i program, Aga opowiadała o okularach, jedzeniu, planach na życie... aż padło pytanie o tolerancję w Polsce.

Na początek próbowała być zabawna: 

- Dopóki gej nie dobiera się do mojego faceta, to go toleruję.

- Nie mam nic przeciwko gejom ani lesbijkom, drag queen ani żadnym osobom, które teraz uważane są za "dziwne" - zaczęła swoją kuriozalną wypowiedź. Po czym było tylko gorzej:

- Nie zawsze popieram to, co się dzieje na paradach równości, takie za mocne wychodzenie z takimi perwersjami na ulice - ciągnęła, pogrążając się.

- Gdybym miała dziecko, bałabym się z nim iść na marsz, że moje dziecko zapyta "dlaczego ten pan idzie na smyczy". Żeby pokazać, że jesteśmy tacy sami, powinniśmy pokazać swoją normalną naturę, a nie wynaturzoną. Uważam, że lepiej pokazać, że wszyscy jesteśmy tacy sami, niż żeby pokazać swoje perwersje, bo to już trochę za dużo - zakończyła wypowiedź.

Mieszkająca w Białymstoku Agnieszka być może nie pamięta o tym, że właśnie w jej mieście wylew homofobii był wyjątkowo groźny. Przypomnijmy, że w lipcu 2019 roku środowiska kibicowskie zablokowały przejście zwolenników LGBT w marszu równości i obrzuciły policję kamieniami oraz petardami. Z kolei w ich kierunku poleciały jajka. Zatrzymano łącznie 20 osób, a jedna z policjantek trafiła do szpitala.

Na nagraniach z tego dnia widać, jak agresorzy gonią, biją i kopią uczestników parady. Ludzie, którzy wyszli na ulicę, by tego jednego dnia nie bać się iść za rękę z kimś, kogo kochają, musieli uciekać, by się ratować. Homofobiczna narracja w mainstreamowych mediach, w ustach polityków partii rządzącej tylko wzmaga nastroje, przez które osoby nieheteronormatywne w Polsce nie czują się bezpieczne. Swoimi niemądrymi słowami Agnieszka, której przypadkiem trafiły się duże zasięgi, może wyrządzić wielką krzywdę.

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (86)