Skandal w "Kuchennych Rewolucjach". Kelnerka życzyła szefowej, żeby urodziła chore dziecko!
None
Poważny problem właścicielki
Kolejny odcinek "Kuchennych Rewolucji" na długo zapadnie widzom w pamięć. W pizzerii "Od Nowa" w małopolskiej Bochni problemem była nie tylko słaba jakość podawanych dań, przeterminowane jedzenie i brud w kuchni, ale przede wszystkim napięta atmosfera, jaka panowała wśród pracowników. "Czarną owcą", która okazała się źródłem awantur, była jedna z kelnerek.
Dziewczyna skłóciła ze sobą cały zespół, knuła intrygi, a nawet życzyła ciężarnej szefowej, aby urodziła chore dziecko. Mimo wielu afer z jej udziałem, właścicielka jej nie zwolniła. Dlaczego? Bała się jej reakcji i tego, że zaogni i tak trudną już sytuację.
Czy Magda Gessler pomogła zrozpaczonej restauratorce uporać się z karygodnym zachowaniem pracownicy?
AR/AOS
Kradzieże, zastraszenia i groźby
Już na początku wizyty w pizzerii Magda Gessler zauważyła, że zagubiona właścicielka nie radzi sobie z sytuacją, jaka panuje w restauracji. Fatalne jedzenie, brak podstawowych składników i klejące od tłuszczu narzędzia kuchenne - oto problemy, które przerosły Renatę. Jakby tego było mało, wszystkie pracownice skarżyły się na atmosferę, jaka panuje w pracy. Zgodnie przyznały, że winę za to ponosi kelnerka Dorota.
- Dochodzi do kradzieży, zastraszania, ktoś na kogoś donosi. Jest jedna osoba, z którą nikt nie chce pracować. Podczas ciąży byłam przez nią dwa razy w szpitalu. O mało nie straciłam dziecka, nigdy nic złego jej nie zrobiłam - wyznała ze łzami w oczach właścicielka.
Gessler nie mogła patrzeć na dramat, jaki rozgrywał się w lokalu. Wezwała do siebie kelnerkę i wysłuchała jej wersji wydarzeń.
- Ludzie postrzegają mnie jako osobę dającą się we znaki. Jestem osobą głośną, stanowczą i mówiącą dużo prawdy. Nie wszyscy za tym przepadają. Do szefowej zawsze byłam w porządku, ale były też między nami dosyć spore kłótnie, wynikające z tego, że jesteśmy równie uparte. (...) Sądzę, że jesteśmy z szefową o siebie zazdrosne. Ona mnie źle traktuje. Rzuciła we mnie czymś zza lady i powiedziała "ty gówniaro". Z takich rzeczy to tyle - broniła się Dorota.
W końcu przyszedł czas na konfrontację zwaśnionych stron.
Prawda wyszła na jaw
Obecność Magdy Gessler ośmieliła właścicielkę. Renata, która wcześniej unikała rozmów z Dorotą, wreszcie zdecydowała się na szczerą rozmowę z kelnerką. Wytknęła jej wszystkie błędy.
- Wiem, że ty nasłałaś sanepid, nasz kierowca Krzysztof dla ciebie kradł - powiedziała wprost.
Tego dla oskarżonej dziewczyny było za wiele. Zaskoczona wyznaniem szefowej wstała i wyszła z lokalu.
- Moja wina, że kierowca się zakochał i dla mnie kradł?! Ja te produkty mam do dzisiaj. Mogę je przynieść i trzasnąć na pysk, bo mi to niepotrzebne - krzyczała z oddali.
Dopiero po wyjściu Doroty, pozostałe pracownice również odważyły się wyznać całą prawdę na temat koleżanki.
- Groziła, że mi rozwali małżeństwo. Ona jest do tego zdolna - wyjawiła 22-letnia Natalia.
- Komu jeszcze spieprzyła życie? - spytała Gessler.
- Krzyśkowi. On się dalej jej boi, bo ona twierdzi, że ma takich znajomych, że mogliby mu zrobić krzywdę - dodała pracownica.
Nie pozostało zatem nic innego, jak poproszenie Krzysztofa o wyjaśnienie całej sytuacji.
Kolejne wyznania pogrążyły Dorotę
- Dałem się wkręcić w to. Zauroczyła mnie, spodobała mi się, jeździłem do niej, pomagałem. Jak się robiło to, co chciała, to była miła. A potem zaczęła straszyć, wysyłała głupie SMS-y, że chłopaki mnie połamią. (...) Dorota takie plany nawet miała, żeby właścicielka straciła ciążę. Nie powiem, co życzyła... żeby niezdrowe dziecko urodziła - wyznał kierowca.
- Musicie to zgłosić na policję. Po raz pierwszy w "Kuchennych Rewolucjach" sytuacja jest tak trudna , tak mało etyczna - uznała Gessler zszokowana tym, co usłyszała.
Po rozmowie Renata uznała, że czas zakończyć współpracę z Dorotą. Nie zaprosiła jednak dziewczyny do restauracji, aby powiedzieć jej to prosto w twarz. Postanowiła, że o swojej decyzji powiadomi ją telefonicznie.
- Chciałam cię poinformować, że już u nas nie pracujesz - powiedziała.
- Kiedy mogę się zgłosić po pieniądze? - spytała kelnerka i po usłyszeniu, odpowiedzi odłożyła słuchawkę.
Doszło do nadużyć?
Po zwolnieniu Doroty, pozostali pracownicy poczuli ulgę. Dopiero teraz Gessler mogła przystąpić do rewolucji lokalu. Jednak po emisji odcinka z Bochni internauci nie kryli oburzenia zaistniałą sytuacją. Choć większość poparła stanowisko Renaty, znalazły się również głosy mówiące o tym, że kelnerka nie miała tak naprawdę okazji, by wyjaśnić aferę ze swoim udziałem. Nie doszło do ponownej konfrontacji z pozostałymi członkami załogi restauracji, a jeśli doszło, to TVN tego nie wyemitował.
Warto zauważyć, że to nie pierwszy raz, gdy w "Kuchennych Rewolucjach" pokazana była tylko jedna strona konfliktu. Niektórzy restauratorzy skarżyli się, że zostali przedstawieni w złym świetle jedynie na podstawie kilku sprytnie zmontowanych wypowiedzi.
Przykładem może być właścicielka knajpy "Matalmara" z Goczałkowic-Zdroju, która uważa, że audycja została zmanipulowana. Również Andżelika Lam, szefowa lokalu "Kapitan Nemo" twierdzi, że oczerniono jej restaurację.
- Rewolucji nam tu nie zrobiła, natomiast zniesmaczyła wyciąganiem w programie rodzinnych brudów. Zrobiło mi się bardzo przykro, jak go zobaczyłam. Ten program miał być o naszej kuchni, naszej restauracji, a skupiał się na rodzinnych konfliktach, na naszych osobistych sprawach, epatował sytuacjami wyciętymi z kontekstu - mówiła.
Czy w pizzerii "Od Nowa" rzeczywiście doszło do nadużyć i niesprawiedliwej oceny?
AR/AOS