"Siostrzyczki": Ona nie ma już żadnych hamulców!

Polscy widzowie mogą ją kojarzyć z przełomowej w karierze Bynes roli u boku gwiazdy "Beverly Hills 90210", Jennie Garth. Obie aktorki wcieliły się w tytułowe bohaterki komediowej serii "Siostrzyczki". Produkcja zyskała fanów na całym świecie, a Amanda stała się rozpoznawalna zwłaszcza wśród nastoletniej części publiczności.

Po występach w kilku filmowych hitach dla młodzieży, zniknęła z ekranów. Teraz znów jest o niej głośno, ale wcale nie z powodu jej powrotu do aktorstwa.

Bynes słynie ostatnio z internetowego ekshibicjonizmu. Półnagie zdjęcia aktorki zamieszczone na jednym z jej profili społecznościowych obiegły kolorową prasę. Aktorka zdaje się nie zauważać, że w ten sposób rujnuje resztki swojej reputacji, która zwłaszcza po ostatnich kłopotach z prawem, została mocno nadszarpnięta.

Co takiego zrobiła?

Kilka miesięcy temu Amanda została aresztowana za prowadzenie samochodu pod wpływem alkoholu. Odkąd oficjalnie ogłosiła, że kończy karierę aktorską, jest niemal stałą bywalczynią suto zakrapianych imprez.

Po wpłaceniu kaucji w wysokości 5 tys. dolarów, została wypuszczona na wolność. Bynes nie przejmowała się zbyt długo zatrzymaniem, bo zaraz po wyjściu z posterunku, wróciła do imprezowania. I nie tylko...

Była dziecięca gwiazda zasmakowała nie tylko w alkoholu, ale i narkotykach. To właśnie za posiadanie nielegalnych substancji kilka dni temu znów trafiła za kratki.

Kiedy gwiazda w najlepsze zajęta była paleniem marihuany na swoim balkonie, do jej drzwi zapukała zaalarmowana przez sąsiadów policja. Chociaż Bynes wyrzuciła wszystkie dowody za okno, w niczym to jej nie pomogło. Aktorka została zatrzymana na dobę w areszcie i wszczęto wobec niej postępowanie.

W odpowiedzi na aresztowanie Amanda niespodziewanie wyjawiła, że była molestowana przez jednego z funkcjonariuszy, który zjawił się w jej mieszkaniu. Na swoim profilu społecznościowym opisała, jak w rzeczywistości wyglądało zatrzymanie. Zapewniła też, że nie ma zamiaru tak zostawić tej sprawy i chce wnieść sprawę do sądu przeciwko nadużyciu władzy przez nowojorską policję.

- Byłam molestowana seksualnie przez jednego z policjantów na dzień przed aresztowaniem. To on później mnie zatrzymał. Skłamał, mówiąc o lufce. Ja potrzebowałam jedynie świeżego powietrza. To śmieszne. Uderzył mnie pomiędzy nogami. Zadzwoniłam na policję. Skuł mnie, a ja się opierałam. Nie tak było to opisane w raportach - napisała na Twitterze.

Podobno gwiazda nie miała możliwości skontaktowania się z adwokatem. Została też wysłana na badania psychiatryczne. Podejrzewano bowiem, że aktorka jest niestabilna emocjonalnie. W takim wypadku musiałaby pozostać w szpitalu na obserwacji przez 72 godziny. Na miejscu lekarz zdecydował jednak, że takie środki ostrożności nie będą konieczne.

Sprawa aresztowania wciąż jest jednak w toku.

Trzeba przyznać, że 27-latka jest na najlepszej drodze do całkowitego zniszczenia wszystkiego, co osiągnęła. Aż przykro patrzeć, jak kolejna młoda gwiazda niszczy nie tylko swoją karierę, ale i życie...