Sierżant Ennis i jego drużyna
Ennis, kojarzony pewnie przez większość miłośników komiksów jako scenarzysta wyśmienitego "Kaznodziei", postanowił wraz z zastępem doborowych rysowników przedstawić kilka historii z czasów II Wojny Światowej. Na wydany niedawno tom pierwszy składają się cztery opowieści, do których swego talentu użyczyli: Chris Weston i Gary Erskine ("Tygrys Johanna"), John Higgins ("Dekownicy z D-Day"), Dave Gibbons ("Screaming Eagles") oraz David Lloyd ("Nightingale"). Każda z nich dzieje się w innym zakątku świata doświadczonym przez międzynarodowy konflikt, każda dotyczy innej armii. To, co jednak spaja te wszystkie historie to przedstawienie głównych bohaterów, jako trybików wojennych, których życie nie jest zbyt ważne. W przypadku porażki zawsze znajdzie się ktoś gotowy ich zastąpić. W przypadku zwycięstwa znajdzie się kolejna wojna, na którą będzie można ich posłać.Wszyscy oni - czy to np. żołnierze armii Adolfa Hitlera, czy alianci stacjonujący na terenie Włoch - doskonale zdają sobie sprawę z tragizmu sytuacji w
jakiej się znaleźli; wykonują rozkazy i za wszelką cenę chcą wrócić do bazy w możliwie jak najlepszym stanie i w jak najpełniejszym składzie. Często jednak służba ojczyźnie i zachowanie życia jest niemożliwe do pogodzenia. "Ot, wojna" chciałoby się rzec.
23.12.2010 | aktual.: 29.10.2013 16:36
Garth Ennis często szufladkowany jest jako ten, który w swoich komiksach za wszelką cenę próbuje szokować czytelników czy to przesadną brutalnością czy fantazją w wymyślaniu coraz to nowych przekleństw czy też prezentowaniem najbardziej wyuzdanych praktyk seksualnych. W przypadku "Opowieści wojennych" nie poszedł on na łatwiznę, a skupił na samych historiach i realiach wojny, odkładając na bok te tanie triki. Chociaż nie przeczę - trup ściele się gęsto, wnętrzności co jakiś czas wylatują z coraz to kolejnych "trybików", a i kilka pikantniejszych scen udało się wcisnąć w fabułę "Screaming Eagles". Ale to tylko dodatki. W zamieszczonym w komiksie posłowiu scenarzysta przyznaje, że historie, które napisał to literacka "(...) fikcja luźno oparta na faktach", jednak z zachowaniem należytej uwagi w przypadku miejsc, uzbrojenia i czasem też rzeczywistych wydarzeń historycznych. On "tylko" co nieco dopisał i tak oto powstały te komiksowe nowelki.
Jeśli chodzi o rysowników to wystarczy spojrzeć na ich komiksowe CV, żeby się przekonać, iż są to bardzo solidni twórcy. Chodzi mi tu głównie o Dave'a Gibbonsa i Davida Lloyda, którzy współpracując kilkanaście lat temu z Alanem Moorem (odpowiednio przy "Strażnikach" i "V jak Vendetta") na zawsze już zapisali się złotymi literami w historii komiksu. W przypadku "Opowieści wojennych" wyszło im to równie dobrze, a kroku dotrzymała im pozostała trójka znana z takich tytułów jak "Hellblazer" czy "The Filth".
Wydany przez Muchę komiks Ennisa jest bardzo miłym zaskoczeniem. Po pierwsze dlatego, że w końcu - po wielu miesiącach od zapowiedzi - się ukazał; po drugie dlatego, iż udowadnia, że co jak co, ale Garth pisać umie; a po trzecie i najważniejsze, bo to najzwyczajniej w świecie bardzo dobry komiks. I trochę żal, że wyszedł tak późno i nie załapał się chociażby do plebiscytu na Komiks Roku. Ale podobnie jak w przypadku niedocenianych sierżantów, którzy zdaniem bohatera jednej z historii "ciągną armię" gdy całą śmietankę spijają wyżsi stopniem, tak i tutaj inni (nie mówię, że gorsi czy mniej na to zasługujący) wskoczą na "pudło", a "Opowieści wojenne" pozostaną nadal wyśmienitą, godną polecenia lekturą.