''Siedem życzeń'': Jak dziś wygląda Daniel Kozakiewicz?
W latach 80. nie było chyba dziecka, które nie nuciłoby piosenki Wandy i Bandy, w oczekiwaniu na emisję kolejnego odcinka „Siedmiu życzeń”. Kot Rademenes – któremu głosu użyczył Maciej Zembaty – stał się najpopularniejszym serialowym zwierzakiem, a Daniel Kozakiewicz, grający Darka Tarkowskiego, cieszył się statusem prawdziwej gwiazdy.
Niespodziewanie zniknął z ekranów
Kot Rademenes – któremu głosu użyczył Maciej Zembaty – stał się najpopularniejszym serialowym zwierzakiem, a Daniel Kozakiewicz, grający Darka Tarkowskiego, cieszył się statusem wielkiej gwiazdy.
Lata później kolejne pokolenia zachwycały się produkcją Janusza Dymka i dziś „Siedem życzeń” uchodzi za serial kultowy. I dziwiono się tylko, że Kozakiewicz – zachwycający widzów talentem, naturalnością i urokiem osobistym– niespodziewanie zniknął z ekranów. Jak potoczyły się losy ekranowego Darka?
Syn znanych rodziców
Urodził się* 2 czerwca 1970 roku w Warszawiejako syn Weroniki – artystki, autorki kilku książek – i Mikołaja – polityka, byłego marszałka Sejmu, seksuologa. *
- Weronika, moja matka i nauczycielka, ofiarowała mi ponad 240 000 godzin darmowej nauki o sztuce życia i śmierci. Mikołaj, ojciec mój, został świętym za życia, poświęcił swoje istnienie społeczeństwu. Ograniczyło to stanowczo ilość naszych kontaktów – pisał na swojej stronie Kozakiewicz, wspominając rodziców.
Radość z pracy, z życia
Na ekranie zadebiutował w 1983 roku rolą w „Dniu kolibra”, potem zaś zdobył ogromną popularność dzięki serialowi „Siedem życzeń”. Na plan trafił z przesłuchania.
- To były ogólnopolskie nabory, wieloetapowe, i zostałem wybrany– mówił w programie „Bliżej gwiazd”.
Pracę na planie wspomina dziś wyłącznie w superlatywach, narzekając na obecny sposób kręcenia filmów i serialu.
- To był zupełnie inny rytm, nikt nie robił na czas, nie chodziło o to, by zrobić dużo, ale by zrobić dobrze – mówił. - Od rana do późnego wieczoru wszyscy byli na planie, ale bez stresu. Czerpaliśmy radość z pracy, radość z życia. To nie był obowiązek, nie chodziło o pieniądze.
''Współpraca się nie układała''
Co wspomina najgorzej? O dziwo – serialowego Rademenesa.
- Współpraca się nie układała – mówił w „Bliżej gwiazd” i dodawał, że ze zwierzęciem nie zdołał się zaprzyjaźnić. *- To były trzy obce koty, nikt się nimi specjalnie nie zajmował i nie przejmował... Przepraszam wszystkich miłośników zwierząt - ja zresztą też nim jestem - ale to były rekwizyty. Nie ma co oszukiwać. To nie jest zwierzę, które da się wytresować. * W programie "DD TVN" zaprzeczał również plotkom, jakoby ekipa uśmierciła któregoś kota.
- Muszę zdementować: nikt nie uśpił żadnego kota, żeby go potem animować, bo animowaliśmy pacynkę, na montażu klatka po klatce – tłumaczył. - Nikt zwierząt nie męczył, raczej zwierzęta nas męczyły, bo nie chciały grać.
Dziennikarz z lenistwa
Chociaż całe dnie spędzał na planie, nie miał taryfy ulgowej.
- Miałem swoich nauczycieli i po planie musiałem siedzieć sam z nauczycielami, uczyć się, pisać klasówki, ale w indywidualnym toku – mówił w „Bliżej gwiazd”.
Za otrzymane wynagrodzenie kupił zaś sobie motorynkę i gitarę elektryczną. Potem wystąpił jeszcze w kilku filmach i serialach, ale coraz częściej spychano go na dalszy plan. W szkole też szło mu średnio.
* - Na próżno próbowałem zostać elektronikiem. Wyrzucono mnie z technikum, jak tylko zorientowali się, że nie umiem matematyki* – pisał na swojej stronie. - Do szkoły filmowej w Łodzi zdawałem dwa razy, ale na szczęście nigdy nie zostałem przyjęty i nie chcę wiedzieć dlaczego. Jestem również niedoszłym psychologiem, ponieważ przez dwa lata nie udało mi się zaliczyć pierwszego semestru. W rezultacie skończyłem dziennikarstwo na Uniwersytecie. Przyznaje, że wyboru takiego dokonałem raczej z lenistwa, niż z przekonania.
Wyjazd z kraju
Potem imał się najróżniejszych prac, próbując znaleźć coś, co da mu zawodową satysfakcję.
- Byłem tzw. „utalentowanym” grafikiem, prawie zdolnym reporterem, bardzo popularnym DJ’em w lokalnym radiu o najmniejszej słuchalności, a także organizatorem imprez promocyjnych – pisał na swojej stronie
Potem zatrudnił się w międzynarodowej agencji reklamowej, by wreszcie powrócić do fotografii, która pasjonowała go od dawna. Jednak później zdecydował się opuścić kraj.
- Wyjechałem, jak miałem trzydzieści lat – mówił w DD TVN. Osiadł w Peru. - Mieszkałem tam przez 11 lat.
Zaskoczony sławą
Dopiero niedawno wrócił do kraju.
Stale utrzymuje też kontakt z ekipą.
- Jesteśmy blisko związani i zawsze w kontakcie, pomocni sobie prywatnie i zawodowo – mówił w „Bliżej gwiazd”. *- To, co najbardziej mi zapadło w pamięć i jest dla mnie najważniejsze, to atmosfera na planie, jak mnie traktowano i jak się ludzie traktowali. Miałem 12 lat, wtedy człowiek się kształtuje, również zawodowo, oglądając ludzi, profesjonalistów. To było na tyle istotne, że ja teraz staram się w ten sam sposób pracować z moimi pracownikami lub klientami. *Tęsknię za takim światem – podkreślał.
I wciąż zaskakuje go, że gdy wychodzi na ulicę, ludzie go rozpoznają.
* - To mnie zaskakuje, rozpoznają mnie nawet małe dzieci* – mówił. - Ludzie z mojego pokolenia czy nawet starsi, to mogę zrozumieć, ale 10-letnie dzieci, które mnie kojarzą? (sm/gol)