Serialowy aktor na ekranie od blisko 60 lat!
Mimo że w tym roku skończył 80 lat nie ma zamiaru zniknąć z wizji. Dziś mało kto pamięta jego pierwsze kreacje, które przyniosły mu rozpoznawalność. Gdyby mógł jeszcze raz wybrać swój zawód, nie zostałby aktorem. O kim mowa?
Aktor niesprawiedliwie zaszufladkowany w jednej roli
Aktor niesprawiedliwie zaszufladkowany w jednej roli
Dzieciństwo aktora przypadło na czas II wojny światowej.
- Miałem 7 lat, gdy jednym nieopatrznym słowem można było skazać swoją rodzinę, sąsiadów, koleżankę z podwórka na śmierć. To był najtrudniejszy dla mnie moment - wspomina na łamach "Twojego Tygodnia Wielkopolskiego".
Traumatyczne przeżycia okresu wojny trudno było zostawić za sobą. Dopiero studia na Wyższej Szkole Aktorskiej w Krakowie pozwoliły mu na nowo wrócić do życia.
Aktor niesprawiedliwie zaszufladkowany w jednej roli
Po skończeniu studiów aktor otrzymał pierwsze zawodowe propozycje. Występował m.in. w Teatrze im. Stefana Żeromskiego w Kielcach, gdańskim Teatrze Wybrzeże oraz Teatrze Ludowym w Nowej Hucie.
Jego ekranowym debiutem był występ w filmie "Pokolenie". W obrazie Andrzeja Wajdy pojawił się u boku Tadeusza Łomnickiego, Romana Polańskiego i Zbigniewa Cybulskiego. Do dziś jest to jedna z najważniejszych ról w jego życiu.
Aktor niesprawiedliwie zaszufladkowany w jednej roli
- W filmowym dorobku mam sto kilkadziesiąt ról, ale * w reżyserii *Edwarda Żebrowskiego, "Wezwanie" Wojciecha Solarza. Pracę przy tych filmach przeżyłem w szczególny sposób. Nie zapomnę współpracy z Juliuszem Machulskim, w którego filmach grałem - mówił w wywiadzie dla "Gazety Wrocławskiej".
Aktor niesprawiedliwie zaszufladkowany w jednej roli
Przez wiele lat wcielał się głównie w role mało sympatycznych bohaterów, postaci spod ciemnej gwiazdy.
Mimo że oglądać go można było przede wszystkim w kreacjach dramatycznych, paradoksalnie kojarzony jest przede wszystkim z komediowego występu w jednym z seriali. Jest to tym bardziej zaskakujące, że, jak sam przyznaje, na co dzień nie grzeszy zbyt wielkim poczuciem humoru.
Aktor niesprawiedliwie zaszufladkowany w jednej roli
- Nie śmieję się zbyt dużo, ale są rzeczy, które naprawdę mnie śmieszą. Ktoś kiedyś powiedział, że najśmieszniejsze jest obserwowanie człowieka, który bez powodzenia goni czapkę strąconą mu z głowy przez wiatr. Najprostsze zdarzenia śmieszą może bardziej, niż opowiadane dowcipy. Z trudem znoszę "zawodowych" opowiadaczy dowcipów, a sam nigdy ich nie opowiadam - mówił w wywiadzie dla "Twojego Tygodnia Wielkopolskiego".
Stara się trzymać jednej zasady:
- Jeżeli coś ma być śmieszne dla odbiorcy, muszę przekazać to w poważny sposób. Bo śmiać mam się nie ja, ale druga strona, czyli widzowie. I taka metoda się sprawdza.
Aktor niesprawiedliwie zaszufladkowany w jednej roli
Gdyby dziś mógł wybierać, nie poszedłby obraną przed laty zawodową ścieżką.
- Ciągle byłem zajęty, bo prawie jednocześnie grałem w filmach i sztukach. W nawale pracy nie mogłem skupić się na reżyserii, czego dziś żałuję - zdradził w rozmowie z "Gazetą Wrocławską".
Nie ukrywa też, że zdobyta przez lata sława straciła dla niego wartość.
Aktor niesprawiedliwie zaszufladkowany w jednej roli
- Popularność aktora filmowego czy serialowego, to wymysł dzisiejszych czasów. Podobnie stało się ze sportowcami i przedstawicielami innych zawodów, którzy kiedyś mieli wprawdzie wielbicieli i swoich fanów, ale to nie było tak, jak teraz. Przed laty, gdy grało się w jakimś teatrze w danym mieście, to aktor z tego teatru był oczywiście znany i popularny, ale w tamtym mieście w pewnych kręgach, a nie w całym kraju. Potem ta popularność rosła, rosła, a dzisiaj mamy już do czynienia z czystym szaleństwem. Tego nie rozumiem. Każdy człowiek, który coś robi, który jest szerzej znany - dotyczy to także na przykład dziennikarzy - może mieć swoich wielbicieli, ludzi którzy lubią z nim przebywać, czytać jego teksty lub oglądać go w teatrze czy filmie, ale to nie musi dotyczyć wszystkich i nie musi wszystkim się podobać - żali się aktor.
Ryszard Kotys
Ma już 80 lat i wciąż nie ma zamiaru przestać grać. Trzeba przyznać, że Ryszard Kotys jest w doskonałej formie!
Aktor kojarzony jest przez większość widzów z serialem "Świat według Kiepskich", w którym wciela się w rolę Mariana Paździocha.
Mimo licznych filmowych i telewizyjnych kreacji, został zaszufladkowany w świadomości publiczności jako sąsiad Ferdka. A przecież Kotys wciąż gra w wielu rożnych produkcjach.
Na uwagę zasługuje zwłaszcza kreacja w nagrodzonym na festiwalu w Gdyni filmie "Erratum". Szkoda, że ta świetna rola przeszła niemal bez echa...