Serial "Osiem dni". Niemiecki film pokazuje Polaków z najgorszej strony
Emitowany przez HBO serial "Osiem dni" to rekord świata w stereotypach. Niemiecki serial przedstawia patologiczny obraz Polaków. Ale nie ma co się oburzać. Wiem, jak można sobie z tym negatywnym wizerunkiem poradzić.
07.03.2019 | aktual.: 07.03.2019 19:37
Bluzgają, kradną, żyją w brudzie, gwałcą, pałają żądzą krwi. Tak wygląda pewna polska rodzina w niemieckim serialu mówiącym o końcu Europy, w kierunku której nieuchronnie zmierza meteoryt. Zamiast się jednak oburzać, kręćmy własne seriale. I odkręcajmy stereotypy.
Wieczór jakich setki, leniwe skakanie po kanałach, a potem przełączenie na platformy streamingowe. Zaczyna się polowanie na nowości, których ze względu na nadprodukcję treści i ogromny popyt, nigdy nie brakuje. I jest - rzecz szerzej nieznana, intrygujący opis i okładka. Wybieram niemiecki serial ”Osiem dni”, który tyle czasu daje zachodniej Europie, zanim z nieba niczym pocisk wycelowany w Hiszpanię, runie na nią wielki meteoryt. Produkcja telewizji Sky ma teoretycznie wszystko, co składa się na udaną historię. Stale rosnące napięcie, poczucie zagrożenia, dosyć dobre aktorstwo i kołaczące z tyłu głowy pytanie: ”jak to się skończy?”. Zostawmy jednak na chwilę zakończenie, skupiając się zamiast niego na początku. Bo to on wprawił mnie w osłupienie.
Ci patologiczny Polacy
Oto wystraszona, czteroosobowa niemiecka rodzina przez las zbliża się do granicy polsko-niemieckiej, szukając drogi do Rosji, którą teoretycznie powinna ominąć fala uderzeniowa meteorytu. Oczywiście każdy kraj w takiej sytuacji zaostrza reżim migracyjny, militaryzuje się i popada w chaos, dlatego Niemców ktoś musi ”przeszmuglować”. I tutaj pojawiają się nasi rodacy. Niemal cały pierwszy odcinek serialu oparty jest o ich zachowanie. W jaki sposób zostali sportretowani? Zacznę chronologicznie.
Ojciec i syn, którzy ”pomagają” rodzinie naszych zachodnich sąsiadów (oczywiście ładnej, poukładanej, uczciwej), wyglądają szpetnie. Zamiast przecinków używają wulgaryzmów, nie potrafiąc wymówić bez nich żadnego złożonego zdania. Już na starcie wymagają więcej pieniędzy za usługę, niż pierwotnie ustalono - Niemiec oddaje całe oszczędności, ale to i tak za mało. Chciwi Polacy żądają również obrączek i biżuterii.
Gdy (omijając patrole wojska i każąc wyrzucić Niemcom komórki) dojeżdżają do swojego domu, zaczyna się prawdziwy festiwal stereotypów i patologii. Ów dom, połączony z klasycznym wiejskim obejściem i stodołą, po prostu tonie w brudzie. Wygląda jak fragment wioski opuszczony przez Ukraińców po ewakuacji Czarnobyla. Wszędzie wiszą święte obrazki, matka-Polka chodzi z przetłuszczonymi włosami w kuchennym fartuchu. Oczywiście też bluzga i ruga mężów, po co ściągał na głowę kłopoty. Lepiej wziąć kasę, a Niemców zabić.
Brud, smród i ubóstwo
Idźmy dalej. Wspomniana stodoła staje się bowiem traumą małego Niemca, który widzi w niej obraz gnijącej i jedzonej przez robaki świni. Wszystko tam oczywiście śmierdzi i się klei. Kulminacją tego stanu rzeczy jest ”łazienka”, umieszczona za kotarą w głównym pokoju mieszkania. W środku, przy kiblu, wisi ikona Matki Boskiej. Gdy córka Niemców wchodzi (z obrzydzeniem) się tam załatwić, młody Polak rzuca się na nią, chcąc zgwałcić. Byłbym zapomniał, choć nie wnosi to absolutnie niczego do fabuły, ów Polak nieustannie drapie się po szyi. Ma jakąś wysypkę uzmysławiającą, że jest na bakier z higieną.
W tę dantejską scenę jak lwica wkracza matka-Niemka, broniąc córki. Po wszystkim wpada wspomniana matka-Polka z dwururką, broniąc syna-gwałciciela. Sytuacja się zagęszcza, Polacy wyprowadzają Niemców przed obejście na rozstrzelanie. Właśnie wtedy Niemka szarpie za strzelbę, która wypala w syna Polaków, a potem zabija kobietę. Polak-przemytnik załamuje ręce nad konającym dzieckiem, które w przypływie miłosierdzia Niemka (lekarka) opatruje i podaje leki. Później oczywiście uciekają, szukając na własną rękę drogi do Rosji.
Na kanwie wpisu który umieściłem na Twitterze, pokazującego sportretowanie Polaków w serialu, powstało z 10 tekstów na przeróżnych portalach w stylu "szkalują nas na Zachodzie". I owszem, uważam, że akurat ta polska rodzina w tym kontekście została sportretowana w sposób więcej niż negatywny. Fala stereotypów przekroczyła bowiem skalę zdrowego rozsądku. Nie wyciągam z tego jednak kategorycznych wniosków, że wszyscy Niemcy widzą tak wszystkich Polaków.
Nie bojkotujmy seriali, twórzmy własne
W kontrze do portalu Spiders Web, który wszedł ze mną w polemikę, nie uważam również, żeby akurat ta scena została idealnie wpasowana w gatunki kina katastroficznego, gdzie ludzkość ujawnia swoją najgorszą naturę. Nawet jeśli, poprzez swoją jednowymiarowość okazała się po prostu słaba. Zwracam jednak uwagę na inny, bardziej pragmatyczny aspekt: takimi małymi rzeczami buduje się albo traci wizerunek i soft power. Mnie to osobiście niespecjalnie rusza i obraża, ale jeden, drugi, trzeci serial, w którym Polacy portretowani są przede wszystkim negatywnie, i mamy efekt samospełniającej się przepowiedni.
Przepowiedni widzianej już zresztą w szczegółach w serialu historycznym "Nasze matki, nasi ojcowie", gdzie jedynie żołnierze AK, poza pewnym całkowicie wynaturzonym SS-manem i odczłowieczonymi oraz marginalnie pokazanymi Ukraińcami z własnej nieprzymuszonej woli skazują Żydów na śmierć i ich szczerze nienawidzą. Główni bohaterzy - młodzi Niemcy, są po prostu ofiarami aparatu wojennego ”nazistów”, którzy w wojnie uczestniczą na przekór sobie.
Zamiast się jednak oburzać, bo w ”Ośmiu dniach” dostało się nie tylko Polakom, kręćmy swoje filmy, seriale, twórzmy gry, pokazującą inne obrazy. Jak mawiał Jacek Kuroń: ”Nie palmy komitetów, twórzmy własne”. Operujmy na tych samych zasadach, co nasi zachodni sąsiedzi, którzy specjalnie w subtelności się nie bawią. Oddziałujmy poprzez popkulturę, podskórnie, ale skutecznie. Innej, dającej długofalowe rezultaty drogi nie widzę. Równocześnie nie widzę również powodów, aby nie zwracać uwagi na to, jak łatwo stworzyć w wyobraźni Niemca ”wiarygodny” obraz patologicznych Polaków. Berlin powinien w tej kwestii być może uczynić jednak mały rachunek sumienia.