Sanah pokazała męża. "To jest osoba, bez której nie mogę żyć"
Podczas piątkowego koncertu na Polsat Plus Arenie w Gdańsku 26-latka kilkukrotnie powtórzyła, że nigdy nie sądziła, że zaśpiewa na stadionie. Tymczasem przez dwie i pół godziny udowadniała, że jej miejsce jest właśnie na scenie pośród dziesiątek tysięcy fanów.
Pierwsza Polka, która wyprzedała stadion, to dziewczyna, która wiedziała, że warto marzyć. Od czterech lat konsekwentnie czaruje nas swoim dziewczęcym głosem i niesztampowymi tekstami. Chociaż przez ten czas bardzo się rozwinęła, a jej artystyczne poszukiwania doprowadziły do interesujących kolaboracji i hitowych singli, to wciąż pozostaje wierna swojemu stylowi nie do podrobienia. A że przy okazji każdy jej numer jest murowanym hitem? Cudownie, taki koncert to prawdziwa uczta.
Uczta nad ucztami
Swoją wielką muzyczną fetę (nazwaną "Uczta nad ucztami") piosenkarka urządziła w tym roku w trzech miastach: Chorzowie, Gdańsku i Warszawie, ściągając na stadiony dziesiątki tysięcy fanów. W gdańskiej Arenie jednym głosem śpiewało "Szampana" prawie 40 tys. osób.
Wielkie widowisko było perfekcyjnie zaplanowane jako imponujące show z rozmachem. Zanim filigranowa dziewczyna pojawiła się na scenie, naszym oczom ukazał się chór, który przy poruszającym akompaniamencie smyczków skandował jej imię. Gdy roześmiana Sanah zaczęła śpiewać, salę wypełnił luz i autentyczna radość.
Tego wieczoru Zuzanna (bo tak ma na imię najpopularniejsza polska wokalistka) poczęstowała wiernych fanów serią hitów, których ma przecież całą spiżarnię. Po najpopularniejszym w radiostacjach energetycznym "Szampanie" przyszła kolej na "Marcepan" czy nowe "Pocałunki", wynik lirycznych upodobań artystki.
Sanah jako artystka ma dwa oblicza: nieco infantylnej, wyluzowanej i zadziornej dziewczyny oraz wrażliwej, poważnej i dojrzałej kobiety. Gdy siadła przy białym fortepianie obłożonym bluszczem, na widowni zapaliły się tysiące światełek z telefonów, które zainscenizowały rozgwieżdżone niebo. W takim anturażu wysłuchaliśmy numeru "2:00" i nowości z filmu o panu Kleksie "Jestem twoją bajką". W pewnym momencie spod ziemi (dosłownie!) wyłonił się Grzegorz Turnau, z którym na unoszącej się nad sceną platformie Sanah zaśpiewała "Sen we śnie".
"Jolka, Jolka, pamiętasz?"
Turnau jest jednym z artystów, z którymi piosenkarka nagrała album duetów. Wśród nich są też Daria Zawiałow, Dawid Podsiadło czy zespół Kwiat Jabłoni. Spodziewaliśmy się zatem, że ktoś spośród nich zaśpiewa podczas gdańskiego koncertu.
Największą niespodziankę jednak Sanah trzymała w tajemnicy do końca. Na scenę zaprosiła... Felicjana Andrzejczaka, z którym wykonała kultową "Jolkę". Oczywiście z pomocą wielotysięcznego tłumu, który był przeszczęśliwy, że widzi legendę.
"A ja cię lubię"
Stadionowe koncerty Sanah to nie tylko muzyka, ale i oprawa wizualna. Na telebimie cały czas wyświetlane były grafiki, zdjęcia, archiwalne nagrania. Podczas numeru "A ja cię lubię", gdy Sanah miała na sobie suknię niczym panna młoda, na telebimie wyświetlane były klipy z... jej wesela.
Piosenkarka nie dzieli się zazwyczaj swoim życiem prywatnym. O jej codzienności i najbliższej rodzinie wiadomo tyle, co z piosenek. W 2022 roku wzięła ślub w wieku 25 lat z muzykiem, który nagrywa razem z nią, Stanisławem Grabowskim. Teraz widzowie mogli zobaczyć krótkie nagrania z jej wesela, co oczywiście wywołało okrzyki entuzjazmu.
"To jest osoba, bez której nie mogę żyć" - powiedziała, wskazując na grającego na gitarze Stanisława. Chłopak miał na sobie kurtkę z napisem na plecach "To jest ten Stan", nawiązującą do jednej z piosenek Sanah i jego imienia.
"Eldorado"
Na finał tego ponad dwugodzinnego show Sanah zachowała dynamiczne "Eldorado", przy którym w powietrze wyrzucono srebrzyste confetti. "To wy jesteście moim Eldorado!" - krzyczała szczęśliwa. Oczywiście fani nie zgodzili się, by to był koniec i wywołali artystkę wraz z zespołem na jeszcze kilka numerów. Przed zejściem ze sceny na dobre Sanah przedstawiła każdego z ekipy, nie wyłączając oświetleniowców i dźwiękowców. Owacje od wielotysięcznego tłumu należały się każdemu, kto przygotował i zrealizował tak różnorodne, wciągające show ze świetną dramaturgią.
Nawet jeśli na widowni zachował się ktoś, kto nie zna przebojów Sanah, musiał podczas jej występu czuć się jak w samym środku bajki. Jeszcze na koniec piosenkarka rzuciła, że "może następnym razem spotkajmy się w jakimś mniejszym miejscu?". Jak wtedy będzie wyglądać "walka" o bilety, które rozejdą się w kilka minut? Sanah musiałaby grać codziennie, by zaspokoić apetyt fanów.
Na swoim instagramowym koncie artystka opublikowała nagranie ze sceny po tym, jak wszyscy opuścili już Polsat Plus Arenę. Z zacięciem sprzątała "plac boju" i pomagała przenosić sprzęty. "Było genialnie, dziękuję Gdańsk, jesteście ekstra" - powiedziała na nagraniu. Potwierdzamy!
Basia Żelazko, dziennikarka Wirtualnej Polski