Szef portalu TVP Info, Samuel Pereira© PAP | Albert Zawada

Samuel Pereira z TVP Info: nie pozwę nikogo za nazwanie mnie agentem Putina

Samuel Pereira, szef portalu TVP Info, ma proces o stwierdzenie, że "Fakt", "Newsweek" i Onet działają pod niemieckie dyktando. Zapytaliśmy go więc, jak by się czuł, gdybyśmy napisali, że on i TVP Info chodzą na pasku Kremla.

Prawicowi publicyści - Samuel Pereira, Cezary Gmyz, Witold Gadowski i Wojciech Biedroń - zostali oskarżeni przez Ringier Axel Springer Polska (RASP) o to, że używali wobec wydawcy Onetu, "Newsweeka" czy "Faktu" takich obraźliwych określeń, jak "nazistowski wydawca", "niemiecki tabloid" czy "wehrmachtowcy". RASP chce od nich po 100 tys. zł. Bronią ich posłowie PiS Joanna Lichocka i Marek Suski.

Jednym z oskarżonych o naruszenie dóbr RASP jest szef portalu TVP Info Samuel Pereira. Mówi WP, że jest ofiarą cenzury prewencyjnej.

Pereira znany jest m.in. z tego, że lustrował pod względem poprawności politycznej markę Reserved, pisał na Twitterze o "pindolku" sędziego z Gliwic, a nastoletniego syna RPO Adama Bodnara nazwał "bandytą". To Pereira na swoim TT opublikował jako pierwszy fragmenty długiego listu atakującego szefową Discovery (TVN) Katarzynę Kieli. Marianowi Turskiemu, byłemu więźniowi Auschwitz, wytknął, że ten po wojnie należał do PZPR i pisał do "Polityki".

Sebastian Łupak: Jako szef dużego, wpływowego publicznego portalu powinien pan szczególnie uważać na słowa, zwłaszcza kiedy atakuje pan prywatną konkurencję. Tymczasem napisał pan szereg postów na Twitterze, w których uznał pan m.in., że linia programowa RASP, czyli wydawcy Onetu i "Newsweeka" ”jest tworzona pod dyktando Niemiec”, a Mark Dekan, prezes RASP, jest ”niemieckim nadzorcą”. To nie są opinie, to pomówienia.

Samuel Pereira, portal TVP Info: Nikogo nie pomawiam. Przytoczone tutaj sformułowania nie są moje, co potwierdza, że Ringier Axel Springer Polska (RASP) nie jest w stanie merytorycznie polemizować, tylko przypisuje mi swoje własne sformułowania.

Jako obywatel korzystam z prawa do wyrażania swoich opinii oraz konstytucyjnie zagwarantowanej wolności prasy. Konstytucja RP w art. 54 ”zapewnia każdemu wolność wyrażania swoich poglądów”, ”cenzury prewencyjnej środków społecznego przekazu” zakazuje, a polskie prawo za ”utrudnianie lub tłumienie krytyki prasowej” przewiduje nawet odpowiedzialność karną. Nie udało się mnie zastraszyć Krzysztofowi Brejzie, Romanowi Giertychowi i nie uda się też magnatom medialnym z RASP.

Wypiera się pan teraz swoich słów? Trzeba się było dwa razy zastanowić, zanim pan ich użył…

Nie ja się wypieram, tylko są to zmyślone ”cytaty”, które dla RASP brzmią procesowo lepiej niż to, co rzeczywiście napisałem. Dam przykład. W twitterowej dyskusji z jednym z pracowników ”Faktu” – odnosząc się do publikacji jego gazety na temat reparacji wojennych dla Polski za niemiecką agresję, mordy i zniszczenia – napisałem, że ich ”wyjaśnienia wyjątkowo często pokrywają się z niemiecką linią”. A prawnicy tego koncernu przekręcili to, zamieniając na słowa "linia programowa RASP jest tworzona pod dyktando Niemiec”, które są ich autorstwa.

Jak rozumiem, prawnicy RASP nie cytują pana słowo w słowo, tylko raczej omawiają treść pana tweetów. Przyzna pan, że zarzuty o działanie pod dyktando innego kraju czy reprezentowanie ”niemieckiej linii”, mogą być odebrane jako negatywne, pejoratywne czy pomawiające? Nie można nikogo obrzucać bezpodstawnie takimi zarzutami. Naprawdę dziwi się pan, że sprawa trafiła do sądu?

Nie odwracajmy kota ogonem. To nie Pereira obrzuca bezpodstawnie zarzutami, tylko gigantyczny zagraniczny koncern medialny nie rozumie zapewnionej w polskiej konstytucji i prawie prasowym wolności słowa, próbują stłamsić wszelkie krytyczne opinie na swój temat. Oczywiście każdy ma prawo poczuć się urażony każdym sformułowaniem i ja nie odbieram prawa do dochodzenia swoich roszczeń – nawet jeśli zarzuty nie mają pokrycia w rzeczywistości.

Inna sprawa to używanie sądu zamiast polemiki dziennikarskiej, a akurat RASP ma chyba największą w Polsce platformę medialną do komunikowania swoich racji. Wybrano jednak kaganiec w postaci pozwu cywilnego przeciwko jednostce na 100 tysięcy złotych.

Spójrzmy na naszą rozmowę, mamy różne punkty widzenia, a jednak rozmawiamy. Czy nie lepiej za pomocą pióra rozwiązywać różnice opinii, a nie młotkiem?

Ale jeśli pan kogoś oskarża, że nie jest patriotą, tylko agentem Berlina, to ten ktoś może nie mieć ochoty rozmawiać, prawda?

Znowu polemizuje pan z wymyślonymi tezami.

Jest jeszcze jeden aspekt. Moja firma, czyli TVP, jest mnie w stanie bronić i to robi, ale ile osób w trudniejszej sytuacji, młodych, lokalnych dziennikarzy uzna, że w tej sytuacji lepiej powstrzymać się przed wyrażaniem swojej opinii nt. działalności RASP i jej mediów, żeby się nie narazić na szykany? W tej sytuacji występuję też w ich imieniu.

Najpierw pan obrzuca prywatny koncern medialny pomówieniami, a później oczekuje, że polski podatnik zapłaci za pańskich adwokatów?

Jak już mówiłem, w żadnym z moich wpisów nie pomówiłem RASP, a jeśli do kogoś mieć pretensje za koszty postępowania, to do RASP. Odbieram to działanie jako próbę wywołania efektu mrożącego u dziesiątek innych dziennikarzy.

Przecież TVP też wytacza procesy obywatelom czy dziennikarzom, choćby tym, którzy pisali, że negatywne materiały TVP o Pawle Adamowiczu mogły się przyczynić do jego śmierci. To nie jest tłumienie wolności słowa? Ludzie nie mają prawa do takich opinii?

Z tego, co wiem TVP wytacza procesy nie za krytyczne opinie, a za konkretne kłamstwo i absurdalne łączenie telewizji z zabójstwem Pawła Adamowicza. Zrobił to m. in. Wojciech Czuchnowski, którego gazeta – po tym jak PO odcięła się od Adamowicza –publikowała mnóstwo artykułów o zarzutach korupcyjnych, oskarżycielskich wobec byłego prezydenta Gdańska. Jakby tego było mało, Czuchnowski skłamał nawet w kwestii tego, do jakiej telewizji miał dostęp morderca. Czy przeprosił, gdy okazało się, że była to TVN, a nie TVP? Nie zauważyłem.

Ja z kolei nie zauważyłem, żeby ktoś udowodnił, że Stefan W. miał dostęp akurat do TVN, a nie TVP. Wracając do tematu: czy pan celowo gra w TVP Info na antyniemieckich fobiach i chce rozniecić antyniemiecką histerię, bo wie pan, że na wyborcę PiS to działa? Pisaliście wszak na paskach, że ”niemiecka gazeta atakuje prezydenta” albo że ”niemieckie media nie chcą płacić składki na polską służbę zdrowia”…

Nie, nie jestem wielbłądem. Samo pytanie: "czy pan celowo gra...”, jest pytaniem z tezą. Stwierdza pan, że gram na fobiach, a do wyboru pozostaje mi tylko powiedzieć czy robię to celowo, czy nie.

Rozmawiamy o debacie publicznej w mediach i jak zwykle musi pojawić się PiS. Niezależnie od tego, co pan sądzi o tej partii, to chyba nie Prawo i Sprawiedliwość stworzyło list Marka Dekana z instrukcją obowiązującego przekazu na temat Donalda Tuska i to nie PiS napisał artykuł, w którym Onet płakał nad losem niemieckich żołnierzy, którzy przez uciążliwe zabijanie Polaków nie mogli spędzić Bożego Narodzenia w domu.

Gdybym napisał, że TVP Info to portal rosyjski i przyjmuje zlecenia od Putina, bo taką mam opinię, to byłoby fair?

Świetny przykład, bo gdyby Onet był rosyjski i pozwał kogoś np. z Wirtualnej Polski, to może byłoby łatwiej zrozumieć skandaliczność takiego posunięcia. A skoro robi to koncern z niemieckim kapitałem i pozywa dziennikarza Telewizji Polskiej, to już się zaczyna relatywizowanie, a nawet bronienie RASP-u.

Co do samej hipotezy, którą pan postawił, to od lat oskarżany jestem raczej o rusofobię. A to przez polityków PO czy PSL, a to Konfederacji. Ale się nie przejmuję, karawana jedzie dalej, a portal tvp.info ma już 7 milionów realnych użytkowników. Rzeczywiście, od kiedy kieruję portalem jest u nas dużo więcej zagranicy, w tym tematyka wschodnia. Pokazujemy prawdę o Władimirze Putinie, zarówno w sekcji informacyjnej, jak w i dziale Opinie. Cieszy mnie obecność na naszych łamach takich ekspertów, jak Grzegorz Kuczyński i Przemysław Żurawski vel Grajewski.

Czyli gdy napiszę, że Samuel Pereira chodzi na pasku Kremla, to pan się z tym pogodzi, bo to ”element debaty”?

Nie pozwałbym pana za to ani nie namawiał TVP, żeby to zrobiła.

Sejmowa komisja, w czasie której Marek Suski i Joanna Lichocka bronili pana i trzech pana kolegów, prawicowych publicystów, to była ustawka?

"Prawicowi publicyści" to niepotrzebne stwierdzenie stygmatyzujące. Jakoś do dziennikarzy WP, "GW", TVN, Onetu, czy "Newsweeka" nie przykleja się podobnych przymiotników.

A ”lewacki faszyzm” na pasku TVP nikogo nie stygmatyzuje?! A ”kasta sędziowska”, ”bojówkarze LGBT” i ”pseudoelity”?

Nie odpowiem. Nie umywam rąk, ale po prostu nie mogę komentować pracy innych osób w TVP. Kwestie korporacyjne.

Co do zarzutów polityków Koalicji Obywatelskiej, bo to oni użyli słowa "ustawka” o komisji sejmowej, to ciężko to nawet komentować. Może chodziło o zwykłą zasłonę dymną, żeby nie odnosić się do faktów, o których była mowa na posiedzeniu.

A w tej sprawie naprawdę nie chodzi o Cezarego Gmyza, Wojciecha Biedronia czy o mnie. Problem jest głębszy, bo chodzi tu o każdego jednego dziennikarza, który widząc sposób działania RASP, tak brutalne obchodzenie się z krytyką - zrezygnuje z wyrażania swoich opinii i dokona autocenzury.

Poza tym kto chce w Polsce wyznaczać standardy dziennikarskie? Dyrektor Onetu, Bartosz Węglarczyk, który nie ma odwagi bronić własnych słów i oskarżeń rzuconych w studiu telewizyjnym, a występująca w jego imieniu kancelaria prawna ogłasza, że to nie był on, tylko hologram? Czy RASP, którego pracownik wrzuca fałszywe informacje, że polski prezydent dzwoni z wyłączonego telefonu?

Bartosz Węglarczyk, który jest w sporze prawnym z Łukaszem Piebiakiem, broni się z pomocą prawników, do czego ma prawo, tak samo jak pan. Linia obrony za pomocą ”hologramu” rzeczywiście nie była specjalnie trafiona, ale nie wiemy, czy wymyślił ją sam szef Onetu, czy może właśnie jego prawnik…

Prawnicy mają pełne prawo chwytać się wszystkich metod obrony klienta, póki są legalne i ja tego nie neguję. Jeśli jednak Węglarczyk oprócz bycia dyrektorem w sensie korporacyjnym funkcjonuje również jako dziennikarz, to w mojej ocenie powinien mieć odwagę nie wypierać się w ten sposób swoich tez. Jeśli standardem RASP jest w takiej sytuacji chowanie głowy w piasek, to może niech oni pozostaną przy pouczaniu i moralizowaniu studentów Schwertnera [Janusz Schwertner jest dziennikarzem Onetu - przyp. red.].

Czy komisja sejmowa, atakująca głosami posłów PiS prywatny koncern medialny, jest przygotowaniem gruntu pod repolonizację mediów? Marek Suski mówi, że te media mają narodowość niemiecką, a on rzekomo broni honoru i dobrego imienia Polski.

Mówi pan o "ataku", jakby RASP był biedną ofiarą. W rzeczywistości jest odwrotnie. To prawda i wolność słowa stały się ofiarami polityki tej firmy. Jeśli ktoś daje argumenty za repolonizacją mediów, to bardziej od PiS-u robi to swoimi działaniami RASP.

Ja jednak wierzę w ludzi i liczę na otrzeźwienie szefostwa tego koncernu, a przynajmniej ich polskich podwładnych. Jest takie stwierdzenie Evelyn Beatrice Hall, przypisywane nieraz Wolterowi: "nie zgadzam się z twoimi poglądami, ale po kres moich dni będę bronił twojego prawa do ich głoszenia” i takie myślenie jest mi bliskie.

Od redakcji: Zgodnie z naszą polityką nie blokujemy niezależnych (i wartościowych) materiałów dziennikarskich - zarzucał nam to Samuel Pereira. Materiały natomiast muszą być kompletne, spełniać nasze kryteria jakościowe, a o czasie i miejscu publikacji decydujemy niezależnie, bez względu na próby wpływania na nasze decyzje.

Źródło artykułu:WP magazyn
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (6)