Eksperci zabrali głos ws. pozwu TVN. "To są bzdury"
17.01.2023 08:27, aktual.: 17.01.2023 10:04
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
TVN nie chce być nazywany "stacją Putina", więc pozwał za te słowa TVP i Samuela Pereirę, redaktora naczelnego serwisu TVP.info. Pereira mówi, że pozew to "standardy rosyjskie" i chwali się, że w podobnej sprawie sąd oddalił właśnie powództwo przeciw niemu za strony RASP, czyli wydawcy Onetu i "Newsweeka".
Stacja TVN pozwała TVP oraz redaktora naczelnego serwisu TVP.info Samuela Pereirę za to, iż na antenie nadawcy publicznego oraz TVP.info padły sformułowania: "TVN kłamie", "TVN jest stacją Putina", "TVN podaje informacje, które chronią Putina", "TVN ukrywa prawdę o katastrofie smoleńskiej" oraz "publikacje TVN są zmanipulowane".
Są to cytaty z redaktora "Gazety Polskiej" Tomasza Sakiewicza, który wypowiedział je na antenie TVP Info. 4 grudnia serwis TVP.info zacytował słowa Sakiewicza. "W jego ocenie TVN jest stacją Putina, która podaje informacje, mające chronić prezydenta Rosji ws. katastrofy smoleńskiej" – brzmi cytat.
TVN żąda zaprzestania powielania i publikowania na antenie TVP i w serwisie internetowym stwierdzeń sugerujących, że TVN był lub jest w jakikolwiek sposób związany z Rosją lub Władimirem Putinem oraz że kłamie bądź manipuluje faktami.
W swoim pozwie TVN żąda od pozwanych 100 tys. zł, przeprosin oraz usunięcia z internetu wymienianych sformułowań, a także zaniechania przez rok używania tych i podobnych w treści wyrażeń.
Pereira: "To są standardy rosyjskie"
Naczelny serwisu TVP.info Samuel Pereira skomentował pozew dla WP. Powiedział: - Pierwszy raz spotykam się z czymś takim, żeby pozywać szefa jakiejś redakcji za zacytowanie czyjejś krytycznej opinii na temat jakiejś telewizji i żądać cenzurowania podobnych poglądów w przyszłości. Niech TVN nie zapomina, że w Polsce Konstytucja i Prawo prasowe zapewniają wolność słowa, w tym prawo do krytyki prasowej, a tłumienie jej jest zakazane.
- Żądając 100 tys. złotych na własną fundację i prewencyjnego rocznego zakazu krytykowania TVN, właściciele tej stacji potwierdzają tylko, że bliższe im są standardy rosyjskie niż amerykańskie, na które tak chętnie się powołują - kończy Pereira.
Medioznawca: TVN ma prawo się bronić
Prof. Jacek Dąbała, medioznawca i audytor jakości mediów z Uniwersytetu Jagiellońskiego, mówi WP, że TVN ma prawo się bronić: - TVN ma prawo wystąpić do sądu i sąd powinien ten spór rozstrzygnąć. Widocznie TVN nie godzi się, żeby tego rodzaju opinię o nim kolportowano, bo może to chociażby burzyć wizerunek stacji i obrażać dziennikarzy. Wolność słowa kończy się tam, gdzie zaczyna się propaganda. A propaganda oznacza między innymi kłamstwo, nadużycie i stronniczość.
Dr Krzysztof Grzegorzewski, medioznawca z Uniwersytetu Łódzkiego, mówi WP, że wolność słowa wiąże się też z odpowiedzialnością.
- Istnieje coś takiego, jak kłamstwo czy pomówienie w języku publicznym, więc TVN miał prawo pozwać TVP za oszczerstwa – mówi Grzegorzewski. - Mówienie, że TVN jest telewizją putinowską i sprzyja Putinowi jest nieprawdą. To są bzdury. Każdy ma prawo bronić swojego imienia, jeśli widzi, że na jego temat się kłamie, ubliża czy się go pomawia. Z mojej analizy wynika, że TVN to stacja nastawiona mocno antyputinowsko.
Czy taki pozew może wywołać efekt mrożący na dziennikarzach TVP Info - jak sugeruje Samuel Pereira – "żeby nikomu w Polsce nie przyszło do głowy mówić prawdy o TVN"?
Dr Grzegorzewski: - Efekt mrożący stosuje tak naprawdę obecna władza wobec dziennikarzy, którzy się jej sprzeciwiają. Dowodem są pozwy przeciw dziennikarzom "Gazety Wyborczej", WP, OKO.press czy "Newsweeka".
- Przykładem efektu mrożącego może być atak KRRiT na Piotra Świerczka za jego reportaż "Siła kłamstwa" o podkomisji Macierewicza – dodaje Grzegorzewski. – Władza, zamiast odpowiedzieć na jego pytania, odgraża się nałożeniem kary na TVN. Jeden z polityków Antoni Macierewicz mógł podać TVN do sądu, ale zamiast tego poszedł do KRRiT z poleceniem ukarania TVN za rzetelny, dobrze udokumentowany reportaż. Polityk wysługuje się więc upartyjnioną instytucją publiczną.
- Ciężko natomiast mówić, że pracownicy medialni z TVP, pracujący w propagandzie rządowej, są poddawani jakiemuś efektowi mrożącemu – uważa Grzegorzewski. – Ich twierdzenia, że ktoś ich szykanuje, to tylko chwyty retoryczne.
Z kolei prof. Wiesław Godzic z Uniwersytetu SWPS ocenia w rozmowie z WP, że TVP Info jest sama sobie winna: - To jest "efekt mrożący" na własne żądanie, bo nikt nie kazał im mówić nieprawdy.
Pereira kontra RASP: pozew oddalony
To nie pierwszy raz, gdy inne medium pozywa szefa serwisu TVP.info. Wydawnictwo Ringier Axel Springer Polska (RASP) wytoczyło Samuelowi Pereirze proces ws. 26 wpisów w mediach społecznościowych z 2017 i 2018 roku. Pereira pisał m.in, że linia programowa RASP, czyli wydawcy Onetu i "Newsweeka", "jest tworzona pod dyktando Niemiec", a Mark Dekan, ówczesny prezes RASP, był "niemieckim nadzorcą". Jak informuje TVP Info, Sąd Okręgowy w Warszawie oddalił powództwo wydawnictwa. Wyrok nie jest prawomocny.
- Nie otrzymaliśmy uzasadnienia wyroku z sądu - powiedziała nam Agnieszka Skrzypek-Makowska, kierowniczka komunikacji RASP.
Sebastian Łupak, dziennikarz Wirtualnej Polski