"Samochodzik i Templariusze": jak potoczyły się losy Tomasza Samosionka?
W popularnej serii wystąpił u boku Stanisława Mikulskiego. Spotkanie z nim było dla nastolatka dużym przeżyciem. Mało brakowało, a miłe chwile przerwałaby tragedia. Nakręcenie jednej ze scen ekipa omal nie przypłaciła życiem. Co wydarzyło się przed laty?
Dlaczego z czasem porzucił aktorstwo?
Dlaczego z czasem porzucił aktorstwo?
Wielu rówieśników mu zazdrościło
Wszystko zaczęło się pod koniec lat 60., gdy do jego szkoły przyjechał reżyser w poszukiwaniu dziecięcych aktorów do swojej nowej produkcji. Jednym z nich okazał się Samosionek (na zdj. z prawej), którego filmowiec zaprosił potem na przesłuchanie. Tak nastolatek trafił do obsady serialu "Dzieci z naszej szkoły". W sumie pojawił się w trzech odcinkach serii, kreując postać Pawła.
Niedługo później znów miał szansę spróbować swoich sił przed kamerami. Tym razem w produkcji, która stała się z czasem telewizyjnym hitem. Mowa oczywiście o serii "Samochodzik i Templariusze". Występ na planie był dla niego przygodą, ale i wyzwaniem. Jak twierdził po latach dziecięcy gwiazdor, nie do końca jemu podołał.
Wielu rówieśników mu zazdrościło
Wszystko zaczęło się pod koniec lat 60., gdy do jego szkoły przyjechał reżyser w poszukiwaniu dziecięcych aktorów do swojej nowej produkcji. Jednym z nich okazał się Samosionek (na zdj. z prawej), którego filmowiec zaprosił potem na przesłuchanie. Tak nastolatek trafił do obsady serialu "Dzieci z naszej szkoły". W sumie pojawił się w trzech odcinkach serii, kreując postać Pawła.
Niedługo później znów miał szansę spróbować swoich sił przed kamerami. Tym razem w produkcji, która stała się z czasem telewizyjnym hitem. Mowa oczywiście o serii "Samochodzik i Templariusze". Występ na planie był dla niego przygodą, ale i wyzwaniem. Jak twierdził po latach dziecięcy gwiazdor, nie do końca jemu podołał.
Krytyczny wobec siebie
- Na planie filmowym znalazłem się tylko po to, by podglądać pracę operatorów. Często podchodziłem do kamery, zadawałem mnóstwo pytań. Jak widzę siebie w serialu, to utwierdzam się w przekonaniu, że nie była to gra wysokich lotów - przytacza słowa Samosionka tygodnik "Na Żywo".
Wraz z Romanem Mosiorem i Stefanem Niemierowskim stworzyli na ekranie niezapomniane harcerskie trio. To oni pomagali tytułowemu Panu Samochodzikowi - historykowi sztuki, a zarazem detektywowi-amatorowi, poszukującemu ukrytych skarbów templariuszy.
Krytyczny wobec siebie
- Na planie filmowym znalazłem się tylko po to, by podglądać pracę operatorów. Często podchodziłem do kamery, zadawałem mnóstwo pytań. Jak widzę siebie w serialu, to utwierdzam się w przekonaniu, że nie była to gra wysokich lotów - przytacza słowa Samosionka tygodnik "Na Żywo".
Wraz z Romanem Mosiorem i Stefanem Niemierowskim stworzyli na ekranie niezapomniane harcerskie trio. To oni pomagali tytułowemu Panu Samochodzikowi - historykowi sztuki, a zarazem detektywowi-amatorowi, poszukującemu ukrytych skarbów templariuszy.
Dramatyczne chwile
Na planie serialu aktorzy przeżyli mrożące krew w żyłach zdarzenie, które o mały włos zakończyłoby się dla nich tragicznie!
- Należało dokręcić krótką scenkę filmu - amfibia wjeżdża do wody, aby zawieźć Tomasza i resztę ekipy do skarbu templeriuszy. (...) Chłopcy wskakują do środka, wypływamy na jezioro i nagle jeden z nich mówi podenerwowany: "U nas pełno wody! Toniemy!". Nie zdążyłem nawet spojrzeć pod nogi i... samochód zatonął. Przeżyłem grozę, bo młodzież nie pływała. A pod nami trzy metry zielonkawego mazurskiego jeziora. Jednego chłopca uratowało oparcie fotela, które wypłynęło na powierzchnię. Dwóch pozostałych chwyciło się plecaka pływającego na powierzchni; rekwizytor napchał do niego, co tylko się dało - gazety, szmaty, i to dało wyporność. (...) I tak czekaliśmy na pomoc. Pamiętam to poruszenie, a nawet przerażenie, które opanowały ekipę na brzegu, gdy zobaczyli, co się dzieje - wspominał po latach Stanisław Mikulski.
Tomasz Samosionek nie ukrywa, że też czuł wtedy ogromny strach...
Dramatyczne chwile
Na planie serialu aktorzy przeżyli mrożące krew w żyłach zdarzenie, które o mały włos zakończyłoby się dla nich tragicznie!
- Należało dokręcić krótką scenkę filmu - amfibia wjeżdża do wody, aby zawieźć Tomasza i resztę ekipy do skarbu templeriuszy. (...) Chłopcy wskakują do środka, wypływamy na jezioro i nagle jeden z nich mówi podenerwowany: "U nas pełno wody! Toniemy!". Nie zdążyłem nawet spojrzeć pod nogi i... samochód zatonął. Przeżyłem grozę, bo młodzież nie pływała. A pod nami trzy metry zielonkawego mazurskiego jeziora. Jednego chłopca uratowało oparcie fotela, które wypłynęło na powierzchnię. Dwóch pozostałych chwyciło się plecaka pływającego na powierzchni; rekwizytor napchał do niego, co tylko się dało - gazety, szmaty, i to dało wyporność. (...) I tak czekaliśmy na pomoc. Pamiętam to poruszenie, a nawet przerażenie, które opanowały ekipę na brzegu, gdy zobaczyli, co się dzieje - wspominał po latach Stanisław Mikulski.
Tomasz Samosionek nie ukrywa, że też czuł wtedy ogromny strach...
Walczył o życie
- Pamiętam, że nagle znalazłem się pod wodą i widziałem tylko kwadrat nieboskłonu. Najgorsze było jednak to, że Romek Mosior nie umiał pływać i złapał mnie za szyję (...) Uczepił mi się tak, że ciężko mi było wydostać się na powierzchnię (...) No ale jakoś dałem radę. W tej wodzie siedzieliśmy może 5, może 8, może 10 minut - wspominał po latach aktor w wywiadzie zamieszczonym na stronie miłośników Pana Samochodzika.
Mimo tych dramatycznych doświadczeń, nie zrezygnował z dalszych występów. W głębi serca wiedział jednak, że występy przed kamerami nie są tym, czy chce się zajmować jak dorośnie.