''Sami swoi'': To wcale nie Wacław Kowalski miał zagrać Pawlaka
Tego nie widzieliście o komedii wszech czasów
Największe marzenie? - Przestać być reżyserem „Samych swoich” - powtarza od lat Sylwester Chęciński, dodając, że bardzo chciałby trafić na dobry scenariusz i nakręcić kolejny film, który przypadnie do gustu polskim widzom. O sukcesie swojej trylogii opowiada niezbyt chętnie, podkreślając, że to przede wszystkim zasługa doskonałej ekipy filmowej i świetnych aktorów.
Największe marzenie? - Przestać być reżyserem „Samych swoich” - powtarza od lat Sylwester Chęciński, dodając, że bardzo chciałby trafić na dobry scenariusz i nakręcić kolejny film, który przypadnie do gustu polskim widzom. O sukcesie swojej trylogii opowiada niezbyt chętnie, podkreślając, że to przede wszystkim zasługa doskonałej ekipy filmowej i świetnych aktorów.
Jedno jest pewne – gdyby nie Chęciński, zapewne* nigdy nie powstałby słynny film o dwóch skłóconych rodzinach.* Reżysera zainspirowała pewna audycja radiowa i postanowił przenieść ją na ekran.
Potem musiał radzić sobie z kolejnymi komplikacjami (niektórzy aktorzy musieli zostać zdubbingowani) i roszadami w obsadzie, bo Wacław Kowalski nie był wcale pierwszym wyborem do roli Kazimierza Pawlaka...