#BOHATERKI. Jodie Foster o "Detektywie": "Moja postać miała być młodsza. Zmieniliśmy ją pode mnie"
Kultowa antologia detektywistyczna HBO Max powraca z czwartą częścią. Tym razem to dwie funkcjonariuszki muszą rozwikłać tajemnicę brutalnego mordu w krainie mroku na Alasce. Jedną z nich jest Jodie Foster, dla której to powrót do postaci detektywa po kilkudziesięciu latach.
15.01.2024 | aktual.: 16.01.2024 10:14
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Od czasu filmu "Milczenie owiec" i Oscara za rolę Clarice Starling minęło ponad 30 lat. Aż do teraz Jodie Foster nie przywdziała na planie munduru policjantki. Podczas spotkania z dziennikarzami, w którym uczestniczyła redakcja WP Teleshow, opowiadała o tym, czym jej dzisiejsza postać detektyw Liz Danvers różni się od Clarice. Foster wyjawia także, że właśnie teraz, gdy jest po sześćdziesiątce, nie czuje więcej presji: - Możesz nareszcie otwarcie powiedzieć: to już nie jest mój czas, ja swój czas już miałam.
Zobacz także
Co cię uwiodło w tej antologii?
Jodie Foster: Zawsze byłam wielką fanką serii "Detektyw". Myślę, że widziałam ją ze trzy razy. Obserwowałam relację dwóch detektywów z pierwszej części, ten mrok ich świata wewnętrznego, który był odbiciem atmosfery wokół nich. Teraz nastąpiło przeniesienie tego na dwie kobiety pogrążone w ciemnościach nocy polarnej Alaski. Idealnie.
Świetnie się ogląda twoją postać, jej napięte relacje, obcość wobec innych osób z miasteczka. Czy tak samo dobrze się ją grało?
Co ciekawe, początkowo wcale nie miała taka być. Początkowo była napisana jako rozbita, bardzo wrażliwa kobieta, która właśnie straciła dziecko. Miała być młodsza. W momencie, gdy to ja dołączyłam do obsady, zaczęliśmy ją zmieniać pode mnie. Celem było to, żeby najważniejszym wątkiem opowieści była podróż i przemiana Navarro (postać grana przez Kali Reis - przyp. red.). By to ona grała pierwsze skrzypce.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
DETEKTYW: KRAINA NOCY | Oficjalny zwiastun
Fascynująco było tworzyć postać, która ma swoją duchową stronę, ale bardzo skrupulatnie ją ukrywa, nie chce mieć z nią do czynienia. Ciągle stara się czymś rozproszyć: siedzi na Tinderze, gra w gry online, puszcza biały szum, byle tylko nie skupiać się na swoim bólu. Gdy Issa (Lopez, reżyserka i twórczyni - przyp. red.) i ja tworzyłyśmy Danvers, miałyśmy ubaw, dodając jej kolejne cechy z naszych własnych pokręconych osobowości.
Od czasu detektyw Clarice Starling w "Milczeniu owiec" aż do teraz nie grałaś policjantki. Dlaczego?
Sama nie wiem, czemu nie byłam policjantką od tamtego czasu. Lubię różnorodność, różne postaci. Pewnie dlatego. Ale za to jak inną policjantką jestem teraz! Clarice była poukładana, posłuszna, niemal przez cały czas tylko szeptała. Kompletnie przeciwieństwo Danvers.
Nie sądzę na przykład, by dorosła Clarice była dzisiejszą Danvers. Z drugiej strony coś je przecież łączy. Bo nigdy nie grałam postaci, która jest tylko czyjąś kochanką, córką, siostrą. Zawsze to były kobiety, które działały, miały władze, były skomplikowane. Nie tylko na jednej, raz wytyczonej ścieżce.
Widząc cię w roli detektywa w kolejnej produkcji, trudno nie myśleć o "Milczeniu owiec". W samym serialu też więcej jest różnic, niż podobieństw do filmu.
Na pewno produkcje detektywistyczne bardzo się zmieniły od czasu "Milczenia owiec". Sposób, w jaki rozmawiamy o przemocy wobec kobiet i ją pokazujemy, kogo zapraszamy do dyskusji.
"Milczenie owiec" czy prapradziadek tego serialu, czuję to połączenie. Jeśli chodzi o przemoc wobec kobiet, uważam, że wciąż nie pokazujemy jej tyle, ile jest jej naprawdę na świecie. Zwłaszcza wobec kobiet z ludności rdzennej – ten problem istnieje, nie tylko na Alasce. Więc dziwię się, że nikt wcześniej nie pomyślał, by duet detektywów stanowiły kobiety.
Danvers w "Krainie nocy" jest twarda i szorstka, ale wiemy, że ukrywa (nawet przed samą sobą) ból po utracie. Jak znajdujesz w sobie takie emocje, które potem oddajesz na ekranie? Przepraszam za tak mroczny temat.
Jasne, wiem, że to mroczny serial, bardzo to w nim cenię, wręcz kocham. Tak, jestem jedną z tych osób, które kochają mroczne filmy, nic na to nie poradzę. Uwielbiam zanurzać się w głębokie, istotne tematy. Im jest się starszym, tym więcej ma się doświadczenia, także doświadczenia żałoby. Widzisz, jak inni ją przeżywają, jak to jest skomplikowane, zaczynasz rozumieć ideę obecności tych, co odeszli, w życiu bliskich. W przypadku tego serialu to jest częścią kultury tych ludzi, ale gdy dorastasz, rozumiesz, że twojej też.
Jak opiszesz bycie aktorką po sześćdziesiątce?
Naprawdę dobrze mi się gra, gdy jestem po sześćdziesiątce. Ciężko było, gdy skończyłam 50 lat. To był dziwny czas, w którym wciąż starałam się zrozumieć, kim jestem. Wiedziałam, że od sześćdziesiątki zacznę grać najciekawsze postaci. No i nie ma już wtedy presji. Możesz nareszcie otwarcie powiedzieć: to już nie jest mój czas, ja swój czas już miałam. Więc zastanowiłam się, co satysfakcjonującego mogę jeszcze zrobić. Okazało się, że wspierać innych, być częścią drużyny.
Myślisz, że przemysł się zmienia, pojawiają się ciekawe role dla kobiet, które nie są ani córkami, ani kochankami?
Nadal nie ma ich dużo, choć na pewno jest więcej. Jak masz dwie, to już lepiej niż tylko jedna. Jeśli chodzi o mnie, to czuję się bardzo zadowolona. Może to jakaś chemia, która zachodzi w ciele po sześćdziesiątce? Jakiś hormon, który się rozprzestrzenia po ciele. Pewien rodzaj satysfakcji, podczas gdy po pięćdziesiątce pojawiały się pytania: "dlaczego nie jestem tak dobra, jak chciałam, nie wykorzystuję swojego potencjału?". Jakbym ścigała się z dawną sobą. Nagle, gdy skończyłam 60 lat, wszystko się zmieniło. Może chodzi o takie pozwolenie na to, zrozumienie, że twoim celem jest być dla innych. Ta przemiana jest bardzo interesująca.
Basia Żelazko, dziennikarka Wirtualnej Polski
#BOHATERKI to cykl wydawniczy Kultury WP o kobietach - zarówno postaciach filmowych, jak i żywych przedstawicielkach kultury - które na przestrzeni lat przekraczają bariery, łamią stereotypy i zmieniają postrzeganie kobiet.
W najnowszym odcinku podcastu "Clickbait" rozmawiamy o serialu "Detektyw: Kraina nocy", przyznajemy, na jakie filmy i seriale czekamy najbardziej w 2024 roku i doradzamy, które nadrobić z poprzedniego. Możesz nas słuchać na Spotify, w Google Podcasts, Open FM oraz aplikacji Podcasty na iPhonach i iPadach.