Dziennikarze TVN zabierają głos ws. ataków TVP. Zdecydowana odpowiedź

Rzecznik PiS Rafał Bochenek powiedział do jednej z dziennikarek TVN: - Powinniście skulić dzisiaj głowę. Dzisiaj wstydem jest mówić, że ktoś pracuje w TVN. Dziennikarz TVN komentuje: - My nie jesteśmy TVP i nie damy się sztorcować.

Konflikt między dwiema stacjami zaostrzył się po premierze reportażu Marcina Gutowskiego nt. tuszowania pedofilii przez Karola Wojtyłę
Konflikt między dwiema stacjami zaostrzył się po premierze reportażu Marcina Gutowskiego nt. tuszowania pedofilii przez Karola Wojtyłę
Źródło zdjęć: © twitter

10.03.2023 | aktual.: 10.03.2023 16:53

Rzecznik PiS Rafał Bochenek stwierdził w piątek, że stacja TVN24 "przekroczyła czerwoną linię, rozpętała hejt i szczucie na Kościół". Odniósł się w ten sposób do afery wokół Jana Pawła II po reportażu "Franciszkańska 3". - Powinniście skulić dzisiaj głowę - powiedział Bochenek do jednej z dziennikarek stacji. - Dzisiaj wstydem jest mówić, że ktoś pracuje w TVN - dodał.

Nie dostaliśmy żadnego oficjalnego komentarza z TVN w tej sprawie. Jednak pragnący zachować anonimowość dziennikarz TVN mówi WP: - Źle to świadczy o politykach, gdy zaczynają oceniać, kto gdzie powinien pracować i co to oznacza. A z drugiej strony nie dziwi mnie to, bo oni tak właśnie traktują TVP i przyzwyczaili się, że tam można łajać, upominać i sztorcować wszystkich dziennikarzy. Ale my nie jesteśmy TVP.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo.

Czy w TVN boją się konsekwencji, np. utraty koncesji? - TVN-owi nic nie zrobią, a ten atak na nas ma być mobilizacją ich elektoratu. Kłamią o rzekomym ataku na papieża. Ten reportaż nie jest żadnym atakiem na papieża i jego pamięć - mówi nasze źródło w TVN.

Kolejny dziennikarz TVN, anonimowo: - Jestem dumny, że jestem dziennikarzem akurat tej stacji, a w narrację polityków PiS nie wchodzę.

Marcin Gutowski - autor reportażu "Franciszkańska 3" o tym, jak metropolita krakowski Karol Wojtyła pomagał tuszować pedofilię wśród księży - mówi WP, że nie będzie komentował zachowania polityków po emisji filmu. - Materiał mówi sam za siebie – twierdzi Gutowski.

Awantura po reportażu: PiS wzywa ambasadora

Tymczasem po emisji reportażu w TVN24 polski MSZ wezwał do siebie ambasadora USA Marka Brzezinskiego jakby to on odpowiadał za to, co pokazują w stacji należącej do koncernu Discovery. MSZ zarzucił TVN-owi, że ten prowadzi "wojnę hybrydową mającą na celu doprowadzenie do podziałów i napięć w polskim społeczeństwie".

W Sejmie politycy PiS pojawili się z portretami papieża i wydali uchwałę, która broni dobrego imienia Jana Pawła II. Pojawiły się komentarze, że PiS może wykorzystać materiał Gutowskiego jako pretekst, żeby nie przedłużyć TVN-owi koncesji. W "Wiadomościach" TVP określono TVN mianem "stacji założonej przez konfidentów SB".

Rozmawiam na ten temat z jednym z dziennikarzy śledczych TVN24, który chce pozostać anonimowy.

- Zachowujemy w redakcji pełen spokój, bo przyzwyczailiśmy się już do ataków ze strony PiS – mówi. – Rząd chce pokazać, że po jednej stronie jest PiS, który broni papieża, polskości i tradycji, a po drugiej - są zdrajcy i komuniści. Czyli dzielą społeczeństwo i mobilizują elektorat. To jest cyniczna gra, w której papież jest wykorzystany instrumentalnie.

Pojawiły się sugestie, że Gutowski powinien był zaczekać ze swoim materiałem do czasu po jesiennych wyborach, m.in. po to, żeby nie dawać paliwa kampanii wyborczej PiS.

Mój rozmówca z TVN24 wzrusza tylko ramionami: - To jest myślenie polityków a nie - dziennikarzy. Politycy rzeczywiście kierują się timingiem: zastanawiają się, kiedy coś ujawnić, żeby jak najbardziej zaszkodzić przeciwnikowi. Dziennikarze pracują inaczej: mam temat, pracuję nad nim, aż uznam, że jest rzetelny i wtedy go publikuję. W życiu nie spotkałem się w TVN24 z tego typu myśleniem i kalkulowaniem, żeby z czymś czekać, bo może to wpłynąć na czyjąś popularność bądź mu zaszkodzić.

"Kreml też wzywał polskiego ambasadora"

Medioznawca dr Krzysztof Grzegorzewski z Uniwersytetu Łódzkiego uważa, że wezwanie amerykańskiego ambasadora przez polski MSZ w sprawie materiału telewizyjnego to "antystandardy rosyjskie".

- Stanisław Ciosek, polski ambasador w Rosji, został kiedyś wezwany na Kreml, gdzie miał się tłumaczyć z czegoś, co się ukazało w polskich mediach – przypomina Grzegorzewski. - To są więc antystandardy rosyjskie, obce cywilizowanym, demokratycznym krajom. Ambasadora wzywa się w sprawach politycznych i dyplomatycznych, a nie - dziennikarskich.

Czy TVN, mający amerykańskich właścicieli, prowadzi wojnę hybrydową przeciwko narodowi polskiemu?

- Nie opowiadajmy głupot i nie mąćmy ludziom w głowach – mówi Grzegorzewski. - Ameryka nie prowadzi żadnej wojny hybrydowej przeciw Polsce. Taką wojnę prowadził od 2014 roku Putin przeciw Ukrainie, dozbrajając separatystów, wysyłając swoje "zielone ludziki" i siejąc dezinformację w mediach. A tu co mamy? Mocny, oskarżycielski w tonie, ale dobrze udokumentowany reportaż. Jaka to jest wojna?

Skąd więc taka mocna reakcja PiS na ten materiał? Medioznawca: - Materiały o tym, że Trzaskowski zmusi Polaków do porzucenia mięsa na rzecz robaków, nie chwyciły. Ludzie się z tego śmiali. Więc teraz zamiast robaków mamy temat papieża.

Czy to może zadziałać? Może, mówi Grzegorzewski i przypomina, że tuż po emisji reportażu braci Sekielskich "Tylko nie mów nikomu" w 2019 roku PiS wygrał eurowybory.

- Po tamtym filmie nastąpiła mobilizacja społeczeństwa, ludzie zagłosowali na PiS, robiąc to w intencji obrony księży i katolicyzmu. Teraz to się może powtórzyć. PiS sięgał już po ataki na "roznoszących zarazki i pierwotniaki uchodźców", na społeczność LGBT, o której Andrzej Duda mówił, że "to nie ludzie, ale ideologia". A teraz PiS sięgnie do obrony Jana Pawła II. To na pewno będzie używane, żeby wygrać wybory.

- Dlaczego może się to okazać skuteczne? - pytam.

- To jest bardzo chwytliwe, bo to dotyka świętości i kultu religijnego. Kaczyński wie, że w dużej części społeczeństwa to ma niesamowitą siłę oddziaływania. To jest łatwy przekaz, w który ludzie zbyt głęboko nie wnikają. Ot, słyszą, że źli ludzie atakują naszego świętego i to im starczy - mówi dr Grzegorzewski z UŁ.

Czy w takim razie dziennikarz powinien uważać na kalendarz wyborczy i czekać z pewnymi materiałami na czas po wyborach?

- Dziennikarz nie powinien kierować się względami politycznymi. Dziennikarze pracują dla swoich redakcji, a - dla nie partii politycznych. Inaczej tracą wiarygodność - ocenia medioznawca.

Sebastian Łupak, dziennikarz Wirtualnej Polski

Źródło artykułu:WP Teleshow
pedofilia w Kościele katolickimwiadomości tvptvn
Zobacz także