Rutkowski zdradził nam szczegóły sprawy Katarzyny W. "Była zimna jak ryba"
Już w środę premiera serialu "Polskie zabójczynie", którego pierwszy odcinek opowie o najgłośniejszej zbrodni ostatnich lat. "Dziecko stało się konkurencją dla jej miłości" - powiedział w rozmowie z WP Teleshow Krzysztof Rutkowski.
Na początku 2012 r. cała Polska żyła sprawą Katarzyny W., która zgłosiła zaginięcie 6-miesięcznej córki. W sprawę z własnej inicjatywy zaangażował się również Krzysztof Rutkowski, który miał pomóc w odnalezieniu dziecka. W czasie poszukiwań dziewczynki kobieta zmieniła wersję wydarzeń, twierdząc, że doszło do wypadku w wyniku którego Madzia poniosła śmierć. Ostatecznie detektyw wydobył od swojej klientki informację o tym, że śmierć dziecka była zaplanowana, a działania matki celowe.
- Katarzyna W. żyła w kłamstwie. Żyła na dużym luzie i nagle pojawiło się dziecko, które stało się przeszkodą. Mało tego, bała się, że mąż Bartek będzie ją mniej kochał, gdy cała uwaga skupi się na niemowlaku. To jest element, który spowodował, że zabiła. Katarzyna W. nie była przygotowana do macierzyństwa. Ta dziewczyna nie kochała, była zimna jak ryba. Żeby zabić własne dziecko trzeba być kukłą, manekinem, człowiekiem pozbawionym jakichkolwiek emocji - powiedział w rozmowie z WP Teleshow Krzysztof Rutkowski.
Czy detektyw po zamknięciu sprawy kontaktował się jeszcze z matką Madzi?
- Nie mam potrzeby mieć z nią kontaktu. Nie byłem jej przyjacielem, raczej oprawcą - Rutkowski wspomina tę głośną sprawę sprzed 6 lat.
W mediach pojawiało się wiele różnych wersji na temat przebiegu śledztwa, motywu, jakim kierowała się Katarzyna W., a także tego, na jakim etapie jest sprawa. Detektyw przyznaje jednak, że od początku miał przeczucie, że jego klientka coś ukrywa.
- Od samego początku, kiedy na nią spojrzałem, kiedy przyjąłem od niej zlecenie, wziąłem pod uwagę to, że może ukrywać informacię o ty, co stało z dzieckiem. Dla mnie punktem odniesienia było też to, czy wie o tym jej mąż. Czy ona zrobiła to sama czy za jego wiedzą? W momencie, kiedy w niedzielę był wywiad dla TVN 24, robiony przez Roberta Jałochę u nich w domu, wiedziałem, że tylko W. jest odpowiedzialna za tę zbrodnię. Do pierwszej rozmowy z Katarzyną doszło w piątek, 27 stycznia. W sobotę przyjechaliśmy podjąć działania i już wtedy dałem znać policjantom, że coś może być nie tak. To był dopiero pierwszy dzień. W niedzielę ok. 21 byłem w komendzie miejskiej policji w Sosnowcu, gdzie przekazałem informację, że to ona może odpowiadać za zniknięcie Magdy. Podjąłem więc kroki. Kroki, które były skierowane przeciwko niej. W poniedziałek zdecydowałem, że Katarzyna W. powinna zostać poddana badaniu wariograficznemu. Odmówiła, wykazując bardzo duże zdenerwowanie. *Po powrocie do domu była jednak bardzo wesoła. Gdy słodziła herbatę nie spadło jej żadne ziarnko cukru, co mogłoby się stać, gdyby rzeczywiście była zdenerwowana. Sprawdzaliśmy również strony, na które wchodziły osoby z zapytaniem, jak oszukać wariograf, m.in. ujawniliśmy IP zapytania Katarzyny W. *Wtedy wiedziałem już w 100%, że coś ukrywa. Z kolei w środę zostały podjęte działania mające na celu wykazanie jej winy. W zasadzie po trzech dniach od przyjęcia zlecenia sprawa została wyjaśniona.
Katarzyna W. została skazana na 25 lat pozbawienia wolności za celowe spowodowanie śmierci 6-miesięcznej Madzi. Rutkowski zauważa jednak, że być może wyrok byłby łagodniejszy, gdyby skazana od początku mówiła prawdę.
- Cała sprawa była dokładnie analizowana. Katarzyna W. najpierw została zatrzymana, potem została wypuszczona. Zachowywała się jak celebrytka. Nie dalej jak wczoraj padło takie stwierdzenie, że gdyby W. słuchała się mnie lub gdyby powiedziała mi od razu całą prawdę, to nie odsiadywałaby wyroku. Ta prawda mocno by ją obroniła - podsumowuje Rutkowski.
Premiera "Polskich zabójczyń" już 28 marca o godz. 22:00 na antenie CI Polsat.