Rozenek i Majdan odwiedzili wyjątkowe miejsce. Bardzo się wzruszyli
Była już Islandia, były Stany, a teraz przyszedł czas na Azję. Kolejne wyjątkowe zadanie przed Majdanami. Radosław stracił cierpliwość!
07.05.2018 | aktual.: 08.05.2018 10:30
Tym razem Małgorzata Rozenek i Radosław Majdan wylądowali w Kambodży. Początkowo para udała się do hotelu.
- Przestajemy myśleć, co będziemy robić, bo jeszcze ani razu nie trafiliśmy - powiedziała prezenterka w poniedziałkowym odcinku.
O poranku kierowca zabrał spod hotelu Rozenek i Majdana. Na miejscu małżeństwo poznało Sok Hayna, który jest właścicielem tuk-tuka, popularnego środka transportu w Azji. Para musiała nauczyć się prowadzić pojazd i pomóc mieszkańcowi Kambodży rozwinąć biznes. Wbrew pozorom nie jest to łatwe, ponieważ ruch na ulicach jest ogromny i trudno zrozumieć zasady panujące w tym kraju.
Wieczorem Rozenek i Majdan musieli stawić się na placu manewrowym, aby zdać egzamin na kambodżańskie prawo jazdy. Było to niezbędne do tego, aby Małgosia lub Radek mogli legalnie prowadzić tuk-tuka. Prawo w Kambodży zabrania bowiem prowadzenia pojazdów turystom. Na szczęście oboje uczestników zdało egzamin.
Czas na pierwsze zlecenie, ale to jeszcze nie finałowe zadanie, a jedynie rozgrzewka. Para musiała na początek przewieźć tysiąc jajek. Później przyszedł czas na dwa worki śmieci.
- Jestem pełen podziwu dla tego tuk-tuka, bo on naprawdę daje radę - powiedział Radek.
Podczas nocnej jazdy Radek nie mógł zapanować nad pojazdem. Tuk-tuk zaczął się cofać, a sytuacja zrobiła się naprawdę niebezpieczna.
- Złamałeś nogę? Wysiadaj z tego tuk-tuka - krzyczała spanikowana Małgosia. Majdanowi w końcu też puściły nerwy i małżonkowie zafundowali mieszkańcom srogą awanturę.
Po wszystkich przygodach Małgosia i Radek poznali finałowe zadanie. Para miała przewieźć pozłacane posągi lwów od mnichów do świątyni w mieście oddalonym o 300 km. Podróż teoretycznie powinna zająć im dwa dni. Niestety, w trakcie przejazdu lwy kilkukrotnie się uszkodziły. Majdanowie wielokrotnie je naprawiali. Kiedy dowieźli je do mnichów, ci postanowili je i tak rozbić.
Ku zaskoczeniu małżeństwa wcale nie chodziło o posągi, a o dokumenty, które były w środku. Okazało się, że Małgosia i Radek do jednej z najsłynniejszych świątyń na świecie wiozą błogosławieństwo dla siebie. Oboje byli bardzo wzruszeni.
Jak wam się podobał ten odcinek?
ZOBACZ TAKŻE: Radziowi kolejny raz puszczają nerwy! "Ku*wa nie wiem, jak się jeździ? Wiem!"
Oglądaj swoje ulubione programy za darmo na komputerze, telefonie i telewizorze! Sprawdź WP Pilot!
src="https://d.wpimg.pl/1701516867--772738584/baner_26k.jpg"/>