Roseanne przez "rasistowski żart" straciła coś więcej niż serial. "Jest ofiarą poprawności politycznej"
Aktorka bije się w piersi i przyznaje, że przekroczyła granicę dobrego smaku. Jeden błąd wywołał lawinę krytyki i rozpoczął dyskusję na temat wolności słowa oraz odpowiedzialności komików za opowiadane żarty.
30.05.2018 | aktual.: 30.05.2018 14:58
"Bractwo muzułmańskie i Planeta Małp mają dziecko = VJ" – takie zdanie na Twitterze doprowadziło do bezprecedensowej sytuacji, w której stacja ABC skasowała świetnie zarabiający serial "Roseanne", a na autorkę wpisu Roseanne Barr wylała się miażdżąca fala krytyki. "VJ" to inicjały Valerie Jarrett, czarnoskórej doradczyni Baracka Obamy.
Roseanne Barr, otwarta zwolenniczka Donalda Trumpa, przez swój "rasistowski" wpis stała się wrogiem numer jeden. Autorka wpisu zdążyła już wielokrotnie przeprosić za swój "bezmyślny żart pisany o 2 w nocy" i pragnie, by nie stawać w jej obronie. Zaznaczyła przy tym, że jest już zmęczona atakami na swoją osobę w sytuacji, gdy inni komicy dopuszczali się znacznie gorszych komentarzy.
Barr nie chce bojkotu ABC, ale nie da się ukryć, że decyzja władz stacji o natychmiastowym zdjęciu jej serialu po jednej wypowiedzi w mediach społecznościowych i licznych przeprosinach jest bardzo ostrą reakcją. Mało tego – wszystkie poprzednie sezony "Roseanne" z lat 1988-1997 zostały wycofane z dystrybucji, agencja aktorska zerwała wszelkie stosunki, a krytycy aktorki domagają się całkowitego usunięcia jej z życia publicznego.
- Utrata serialu jest niczym w porównaniu z przypięciem mi łatki "rasistki" po jednym wpisie, którego żałuję jeszcze bardziej – pisała aktorka.
Mimo próśb Barr, by nie stawać w jej obronie, media społecznościowe są pełne głosów oburzenia i dowodów na podwójne standardy koncernu Disneya, do którego należy ABC. Internauci zwracają uwagę na Keitha Olbermanna, dziennikarza sportowego zatrudnionego w ESPN. Na jego Twitterze pojawiały się wulgarne komentarze pod adresem Donalda Trumpa ("pier…ony rasista i nazista, niech się pier…i"), a swoją ostatnią książkę zatytułował: "Donald Trump jest k...a szalony (To nie żart)". Władzom stacji należącej do Disneya to nie przeszkadzało.
Trevor Noah, komik pochodzący z RPA, również został potraktowany pobłażliwie, mimo że przez aktywność na Twitterze kilka lat temu zarzucano mu antysemityzm i mizoginię. Wówczas Don Lemon z CNN bronił go w towarzystwie innych komików, którzy tłumaczyli, że Noah tylko żartował i na tym polega jego praca. W przypadku Barr Lemon nie wypowiadał się w podobnym tonie.
Zwolennicy Roseanne krytykują podwójne standardy w imię poprawności politycznej, nazywanej przez komika George'a Carlina "nową amerykańską formą nietolerancji" i "faszyzmem udającym dobre maniery". Nota bene, jeden z użytkowników Twittera zauważył, że nieżyjący od 10 lat Carlin nie wytrzymałby dzisiaj jednego dnia w mediach społecznościowych.
Poważne konsekwencje wyciągnięte w stosunku do Barr są przez niektórych postrzegane jako nacisk z góry. W mediach pojawiła się informacja, że przed skasowaniem serialu szef ABC miał odbyć długą rozmowę z Michelle Obamą, która była rzekomo wściekła i uważała, że przeprosiny aktorki są niewystarczające.
Zdjęcie "Roseanne" z anteny po jednym wpisie na Twitterze to sytuacja bezprecedensowa, którą potęguje stanowisko polityczne Barr oraz jej dotychczasowa pozycja w showbiznesie. Przez 10 lat była tytułową bohaterką popularnego serialu, który powrócił po kolejnych 21 latach przerwy i przyciągnął 18 mln widzów.
Po swoim wczorajszym wpisie Barr cały czas bije się w piersi, publikując kolejne wpisy na Twitterze. Zapowiedziała również, że w piątek będzie gościem podcastu Joe Rogana, gdzie po raz pierwszy wypowie się na ten temat w innej formie niż na Twitterze.