Romuald Lipko: Spożytkowałem kawałek życia pożytecznie i z dobrymi wynikami

Romuald Lipko długo nie zdawał sobie sprawy, jak wielkim jest artystą. Dopiero w 2014 r., widząc wielotysięczną publiczność na koncercie, zrozumiał, co zawodowo osiągnął. - Wywołało to we mnie taką wewnętrzną, głęboką myśl - wyznał.

Romuald Lipko: Spożytkowałem kawałek życia pożytecznie i z dobrymi wynikami
Źródło zdjęć: © ONS.pl

09.02.2020 21:19

Romuald Lipko zmarł 6 lutego. O jego śmierci poinformował zespół Budka Suflera. W kwietniu muzyk skończyłby 70 lat. Gdy tylko wiadomość trafiła do mediów, na profilach gwiazd w mediach społecznościowych pojawiły się wzruszające wpisy. Jedną z osób, które postanowiły w ten sposób pożegnać muzyka, był Krzysztof Cugowski. To piękny gest ze strony wokalisty, biorąc pod uwagę fakt, że obaj panowie byli ze sobą skłóceni.

Pożegnalny materiał wyemitował też TVN. Stacja przypomniała odcinek "Uwagi!", w którym głównym bohaterem był właśnie Romuald Lipko i jego najbliżsi. W kilkuminutowym wideo nie brakowało wzruszających słów na temat zmarłego muzyka.

- Jako dziecko byłem świadkiem powstawania wielu wielkich przebojów. Myślę, że to jest dar, który on otrzymał od Boga. On jest osobą, która się nie boi, która podejmuje ryzyko. Myślę, że jest to cecha osób, które dużo osiągają w życiu - powiedział Remigiusz Lipko, syn kompozytora.

Choć o życiu prywatnym Romualda wiadomo było tylko tyle, ile sam zgodził się pokazać, dla tego wywiadu zrobił wyjątek. Przed kamerą stanęła też jego ukochana żona, która opowiedziała o początkach ich wielkiej miłości.

- Dostałam pracę w domu kultury, a mój małżonek w tym domu kultury prowadził zespół Mirabelki. Szalenie reaguję na głos i ten jego głos był tak dojrzały. Absolutnie zdominował wszystkie inne cechy, był taki piękny, pięknie brzmiący - wyznała pani Dorota, dodając, że tworzą małżeństwo dokładnie tyle, ile trwa kariera Romualda - 50 lat.

Muzyk przyznał też, że dla ukochanej zdobywał się na szczyty romantyzmu. Na spotkania z Dorotą dojeżdżał... pociągiem towarowym.

- Z szoferki maszynisty zeskakiwałem na dziedziniec domu mojej narzeczonej. Zawsze miałem ze sobą bukiet forsycji - wspominał z uśmiechem na ustach.

Pod koniec materiału Lipko przyznał, że, mimo iż na scenie królował od 50 lat, dopiero w 2014 r. zdał sobie sprawę, jak wiele udało mu się osiągnąć.

- Taką wielopokoleniową, wymagającą publiczność, bardzo jednolitą pod względem oczekiwań, zobaczyłem na Woodstocku w 2014 r. Wtedy zobaczyłem akceptację tych kilkuset tysięcy ludzi. Wywołało to we mnie taką wewnętrzną, głęboką myśl, że spożytkowałem kawałek życia pożytecznie i z dobrymi wynikami - podsumował.

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (2)