"Rolnik szuka żony": Zbigniew odrzucił pierwszą uczestniczkę! "Nienawidzę cię!"
Było naprawdę dramatycznie...
W kolejnym odcinku 3. edycji "Rolnik szuka żony" zobaczyliśmy pierwszy wspólny dzień na gospodarstwie pięciorga uczestników i trójki kandydatów każdego z nich. Latem zawsze jest tam dużo pracy, a pokazywanie zmagań z "wiejskim życiem" stało się już w programie tradycją. Było przy tym sporo śmiechu, ale nie obeszło się też pierwszych dramatów. Zapraszamy do przeczytania naszej relacji.
Zobacz także: "Rolnik szuka żony": zwiastun 5. odcinka
Wiejskie śniadania, spacery i... filharmonia
Łukasz powitał swoje kandydatki - Patrycję, Anię i Agnieszkę - wczesnym rankiem i przyniesioną do ich pokoju kawą. Niestety, okazało się, że Patrycja nie pije kawy, musiał więc wrócić się do kuchni i specjalnie dla niej zaparzyć herbatę. Na śniadanie samodzielnie przyrządził jajecznicę z kurkami. U Szymona i Marysi, Kasi oraz Urszuli dzień zaczął się od modlitwy, śniadania i... wyrzucania obornika. Młody rolnik wyznał, że czasem czuje się jak "dyrygent filharmonii, którą jest gospodarstwo". Tymczasem Monika zastała w pokoju jedynie Tomasza, Dawid wrócił ze spaceru kilka minut później, zaś Robert wybrał się do sklepu po bułki - ominęło go więc szykowanie paszy.
- No Robciu, faktycznie jest na wakacjach. Dopiero pierwszy dzień, zobaczymy, może się ogarnie - mówiła młoda rolniczka.
Przy śniadaniu pomagał jej głównie Tomasz, który ma nadzieję, że wspólna praca ich do siebie zbliży.
Marek i Beata "rozmawiali prawie do rana"
Kandydatki Marka nie były zadowolone z wczesnej pobudki, jednak szybko zeszły do kuchni, żeby wspólnie przygotować śniadanie. W tym zadaniu prym wiodła Ania. Przy okazji porannej kawy wyszło na jaw, że Marek i Beata rozmawiali ze sobą przez całą noc. Tymczasem Zbyszek zabrał panie na spacer "po włościach". Łucja przez cały czas pytała zainteresowana, "gdzie te 100 hektarów". Później rolnik zaprowadził kandydatki do pasieki, gdzie najwięcej uwagi poświęcił Irenie.
- Irytuje mniej jej ruch i jej postawa. Łucja nie zachowuje się naturalnie - mówiła Bogumiła o Łucji ocierającej pot z czoła Zbigniewa.
Zepsuty ciągnik i pierożki w kształcie serca
Patrycja i Ania poszły z Łukaszem w pole, a Agnieszka została w domu z jego mamą, żeby przygotować obiad. Były to pierogi leniwe, a wśród nich jeden, specjalny, w kształcie serca… Podczas gdy Patrycja prowadziła ciągnik, wypadł sworzeń, który na dłuższy czas zatrzymał prace. Później do kabiny z Łukaszem wsiadła Ania. Przy wspólnym obiedzie Agnieszka podarowała Łukaszowi pierożka "od serca dla serca w kształcie serca". Patrycja martwiła się, że zepsuła ciągnik i "łapie minusy", zaś Ania nie ukrywała, że bardzo podoba się jej postawa Łukasza, bo "lubi gentlemanów".
"Rolnik szuka żony, a nie pani od skubania gęsi!"
Kandydatki Marka zabrały się do gruntownych porządków w kuchni. Okazało się, że rolnik trzymał kubki… przy koszu na śmieci. Później pomagały przy pokryciu oślicy przez należącego do rolnika osła Bambuska. Nie szło im najlepiej…
- _Proponuję dać im spokój, bo w samotności to zawsze lepiej wychodzi _- zarządził Marek. Później panie musiały oskubywać gęsi, co nie wszystkim kandydatkom przypadło do gustu. Marek wyraził zaniepokojenie, że Beata "jest bardziej od całowania zwierząt, niż od ich skubania".
- Rolnik szuka żony, a nie pani od skubania gęsi. Pani od skubania gęsi przyszła, pokazała, że jest fachowcem w tej dziedzinie i poszła do siebie. A rolnik zdaje się potrzebuje kobiety na co dzień, a nie, żeby tylko wyręczała go w pracach - mówiła Beata za kulisami.
Panowie wyręczali Monikę we wszystkim
Monika i jej kandydaci skupili się na czyszczeniu stajni, naprawianiu ogrodzenia i przygotowywaniu toru pod zawody konne.
- Jak ja pracuję, to się skupiam na tym, co robię, a porozmawiać mogę sobie później. Panowie tak się wzięli do pracy, nie miałam co robić, to poszłam do Halinki. Nie jestem przyzwyczajona do takiej adoracji, trochę mnie to krępuje, ale nie ma co ukrywać, jest to przyjemne. Każdy się rwie, wydziera mi narzędzia z rąk, zaczynam się nudzić- mówiła młoda rolniczka.
Mężczyźni zapewniali, że chętnie się jej słuchają, bo "rządzi gospodarz". Na koniec Monika podziękowała im za pracę, przytulając wszystkich.
"Totalna popisówa" w oborze
Marysia, Kasia i Ula pomagały Szymonowi turlać baloty z jednego miejsca na drugie. Zapewniały, że świetnie im się razem pracuje. Młody rolnik stwierdził, że najlepiej poradziła sobie Kasia, docenił jednak pracę wszystkich swoich kandydatek. W "nagrodę" wykonał kilka podciągnięć na belce, co bardzo się im spodobało.
- To już była totalna popisówa, ze zmęczenia chyba - tłumaczył później 29-latek.
- To był fajny widok, jak Szymon zaczął się podciągać na tej belce - mówiła uśmiechnięta i zadowolona Ula.
Zbigniew pożegnał pierwszą z trzech kandydatek
Zbigniew zabrał Łucję na myśliwską ambonę. Kobieta była wyraźnie podekscytowana randką, na którą ubrała krótką spódniczkę i "myśliwski" kapelusz. Niestety, spotkanie "sam na sam" z rolnikiem okazało się dramatyczne - Zbyszek najpierw obejmował Łucję, a następnie powiedział jej, że "podoba mu się Irena, bo jest młoda, a każdy mężczyzna chciałby młodszą dziewczynę".
- Jesteś fajną dziewczyną, ale na tę jedyną to cię nie wybiorę - wydukał w końcu. Łucja zapowiedziała natychmiast, że wyjedzie jeszcze tego samego dnia, zaś rolnik nalegał, żeby "zostali przyjaciółmi".
- Nie spodziewałam się tego, Zbigniew nie umie postępować z kobietami. Powiedziałeś, że każdy by chciał młodszą. Dlaczego wybierałeś starsze, skoro wolisz młodszą? Spadaj, nienawidzę cię! - wyznała z wyrzutem.
Lanie wody i "klepa" w basenie
Dawid, Robert i Tomek zmagali się z rozkładaniem basenu, co szło im nieco opornie.
- Wolałbym w inny sposób spędzić z Moniką czas niż w basenie. Spodziewałem się tego, kobiety zawsze mają takie pomysły, że oblewają wodą - mówił Tomek.
Później grali w Chińczyka, a przegrany musiał wejść do basenu. Robert chętnie rzucił się do wody, chlapiąc na wszystkie strony.
- Taką klepę zaliczył, że myślałem, że się zabije o to lustro wody - kpił Tomek.
Kto odpadnie w następnym odcinku?
Na koniec odcinka dowiedzieliśmy się, że Ania, typowana wcześniej przez Marka na faworytkę, zaczęła zdawać sobie sprawę z ogromu pracy i obowiązków, czekających na nią w dość zaniedbanym gospodarstwie.
- Nie wiem, czy mnie to nie przerasta - mówiła wyraźnie zmęczona.
W zapowiedzi kolejnego odcinka usłyszeliśmy, że kolejna kandydatka lub kandydat pojadą do domu. Jak sądzicie, kto to będzie?