"Rolnik szuka żony": widzowie krytykują dobór uczestników i to, co dzieje się w programie
Fala krytyki zalała oficjalny profil programu "Rolnik szuka żony" na Facebooku. Niezadowoleni widzowie zarzucają uczestnikom reality-show Jedynki, że ci chcą się jedynie wypromować i wykorzystać rosnącą z dnia na dzień popularność.
Już teraz można śmiało powiedzieć, że "Rolnik szuka żony" jest fenomenem w polskiej telewizji. Program cieszy się niesłabnącą popularnością, a każdy odcinek przyciąga przed ekrany miliony widzów. Co ciekawe, wśród ogromnej rzeszy fanów serii znajdą się również tacy, którzy nie podzielają zachwytu nad produkcją. Powód? Część telewidzów zarzuca rolnikom, że pojawili się w programie jedynie dla sławy. Według nich, dla czterech spośród pięciu uczestników ważniejsze jest zdobycie rozpoznawalności niż znalezienie prawdziwej miłości.
Świadczyć ma o tym choćby fakt, że jedynie Zbigniew nie ukrywa, że liczy na ślub ze swoją wybranką Ireną. Pozostali rolnicy bardzo szybko wycofali się ze związków stworzonych przed kamerami. Marek i Szymon otwarcie nawet przyznali, że dzięki udziałowi w programie wzrosło ich powodzenie u płci przeciwnej i nie mogą się opędzić od randek z innymi kandydatkami. Takie zachowanie farmerów zirytowało widzów, którzy zasypują oficjalny profil reality-show na Facebooku krytycznymi komentarzami.
- Szymon się rozbestwił, zarozumiały się zrobił. Teraz chce skakać z kwiatka na kwiatek. Casting na wierzącą żonę bez końca - napisała jedna z internautek.
- Panie Zbigniewie, odwołuję wszystko. Ratuje pan honor rolników, facetów, Polaków i w ogóle... - dodał oburzony widz.
- Nie wiem, co to za jakieś randki poza programem. Chyba trochę niezgodne z regulaminem. Po co telewizja robi program, jak kandydaci umawiają się poza nim z innymi kandydatkami/kandydatami. Ta edycja to masakra... Wszyscy rolnicy to tylko chyba się chcieli wylansować w tej edycji, a nie coś stworzyć poważnego - wtórują im inni.
Niewykluczone, że rolnicy, którzy niewątpliwie cieszą się godną pozazdroszczenia popularnością, nie zamierzają tak szybko wracać do pracy w polu. Być może zamiast jazdy traktorem, wolą błyszczeć na czerwonym dywanie. Przesada? Nie do końca. Wystarczy choćby przypomnieć, jak TVP zdecydowała się wykorzystać potencjał telewizyjnych farmerów z 1. edycji i przy każdej możliwej okazji ich promować. W ciągu kilku miesięcy rolnicy pojawili się m.in. w "Świat się kręci", "Dziś wieczorem", "Familiadzie" i "Jaka to melodia?". Taki zabieg stacji sprawił, że nawet ci, którym nie było dane zobaczyć choćby urywka programu "Rolnik szuka żony", wiedzieli, z jakimi problemami borykają się Kasia ze Zbyszkiem i jak rozwijał się związek Natalii i Pawła. Ci, którzy zdążyli zdobyć popularność, rozwijali dalej medialną karierę. Z jakim skutkiem?
Tuż po zakończeniu programu Paweł Szakiewicz został radnym gminy Braniewo. Na największą gwiazdę wyrósł za to Adam Kraśko, który systematycznie pojawiał się w telewizji i odcinał kupony od zdobytej sławy, występując m.in. w show "Celebrity Splash". Co ciekawe, Judyta Gibalska, jedna z kandydatek do serca Pawła, również nie zamierzała wracać do swoich dotychczasowych zajęć. Fani rudowłosej uczestniczki mogli ją spotkać w sekretariacie prezydenta Gdańska, Pawła Adamowicza. Jak rozwiną się kariery uczestników 3. edycji? O tym z pewnością niedługo się przekonamy.