"Rolnik szuka żony": uczestniczka czarną wdową? TVP nie rozwiała wątpliwości
Czy internauci mają rację?
Program „Rolnik szuka żony” ostatnio znalazł się pod lupą nie tylko widzów, ale i mediów. Wszystko za sprawą kontrowersyjnej uczestniczki. Sieć zalała fala informacji o jej mrocznej przeszłości. TVP zabrała głos w sprawie, ale oświadczenie, jakie wystosowała, nie odpowiada na zadawane przez widzów pytania.
Afera, jaka rozpętała się wokół emitowanej obecnie edycji programu „Rolnik szuka żony”, dotyczy jednej z uczestniczek, Beaty Dudy. Kobieta zgłaszając się do programu, przyznała otwarcie, że jest wdową. Jej mąż zmarł zaledwie kilka miesięcy po ślubie, a ona samotnie wychowuje kilkuletniego synka. Beata, jako jedna z kandydatek do serca rolnika Marka szybko zdobyła sympatię widzów i wróżono, że to ona właśnie zostanie jego wybranką.
Sympatia widzów jednak równie szybko zmieniła się w oburzenie i podejrzliwość. Okazuje się bowiem, że owa brunetka może mieć naprawdę makabryczną przeszłość.
Powróciła sprawa "czarnej wdowy"
W sieci zaczęły się pojawiać informacje, że Beata Duda może być „czarną wdową”, bohaterką programu „Superwizjer” z 2011 roku. Z materiału wynika, że kobieta ma związek ze śmiercią kilku mężczyzn. Przekonany jest o tym ojciec nieżyjącego już od przeszło 10 lat Andrzeja Borońskiego. Na dzień dzisiejszy nie ma tajemnicy śmierci Andrzeja. Na dzień dzisiejszy jest ewidentne zabójstwo – mówił w „Superwizjerze” Władysław Boroński.
Młody mężczyzna oficjalnie popełnił samobójstwo, zażywając zbyt dużą dawkę środków nasennych. Do tego kroku miały go podobno pchnąć kłopoty w firmie. Żona miała wziąć leki razem z nim, ale przeżyła, gdyż je zwymiotowała. Ojciec zmarłego nie wierzy jednak w tę wersję i od lat prowadzi własne śledztwo.
Okazało się, że okoliczności śmierci Andrzeja Borońskiego nie były jasne. Policjanci, którzy zostali wówczas zaalarmowani wiadomością, że dwoje młodych ludzi może chcieć popełnić samobójstwo, koło północy odwiedzili ich mieszkanie. Otworzyła im zaskoczona Beata, która stwierdziła, że mąż jest zmęczony i poprosiła, aby dać mu spokój. Policjanci jednak krótko z nim porozmawiali i odeszli. Niedługo później mężczyzna już nie żył. Według lekarza jego zgon nastąpił pomiędzy 1.30 a 3 nad ranem, ale zdaniem innych niezależnych biegłych, doszło do niego "grubo przed północą", a zatem jeszcze przed wizytą policjantów w mieszkaniu małżonków. Jeden z funkcjonariuszy twierdził później, że Boroński został zamordowany, a podczas wspomnianej wieczornej wizyty ktoś się pod niego podszywał.
Tajemnice zaczęły się spiętrzać
Władysław Boroński chciał więc swoją tezę o zamordowaniu syna udowodnić przed sądem. Na świadków miał powołać owych funkcjonariuszy, ale… nie zdążył. Obaj nie żyją. Jeden podobno popełnił samobójstwo, drugi natomiast – zmarł na zawał. To jednak nie wszystko.
Beata Duda około rok później ponownie wyszła za mąż, tym razem za biznesmana Jarosława Dudę. Ich małżeństwo jednak też nie trwało długo. Jak relacjonowała w „Superwizjerze” siostra mężczyzny, był przez żonę szantażowany i zastraszany. Władysław Boroński chciał więc, by Jarosław Duda został jego świadkiem w sprawie przeciwko byłej synowej. Nie zdążył go jednak o to poprosić, bo… mężczyzna zmarł, najprawdopodobniej w wyniku samobójstwa. Podobno jego także do targnięcia się na własne życie popchnęły problemy związane z firmą. Jego ciało miała znaleźć Beata.
TVP odniosła się do informacji
Obecnie mówi się, że owa femme fatale znów chce zarzucić sidła. Internauci i widzowie programu „Rolnik szuka żony” dopatrzyli się łudzącego podobieństwa pomiędzy uczestniczką programu a czarną wdową. Wskazują, że nie tylko, kobieta nie tylko jest wyjątkowo podobna wizualnie, ale zgadza się jej imię i wiek. Zauważyli także, że Beata z "Rolnika" ma charakterystyczną wadę wymowy, taką, jak bohaterka "Superwizjera".
Widzów programu sprawa zaniepokoiła na tyle, że wciąż dopytywali się (szczególnie na oficjalnym profilu na Facebooku) o to, czy rzeczywiście Beata z „Rolnik szuka żony” jest „czarną wdową”. Żalili się także, że ich komentarze są kasowane, a pytania pozostawiane bez odpowiedzi. W takiej sytuacji TVP nie mogła dłużej milczeć. Postanowiła zamieścić na profilu show oficjalne oświadczenie. NIe potwierdzono ani nie zaprzeczono jednak jednoznacznie, czy to rzeczywiście jedna i ta sama osoba.
Szanowni Państwo! W odpowiedzi na Państwa pytania dotyczące programu "Rolnik szuka żony" pragniemy poinformować, że nie posiadamy żadnych informacji jakoby utożsamiana z bohaterką materiału z "Superwizjera" pani Beata była karana, albo ma postawione jakieś zarzuty – napisano.
Dziwne zachowanie administratora profilu programu
Komentarz stacji jednak zamiast uspokoić widzów, wzbudził jeszcze więcej wątpliwości i zagorzałą dyskusję pod postem. Przecież osoby z rodziny już potwierdziły, że to ona. Darujcie sobie; Nie ważne czy winna. Po prostu to prowokacja, dać taką osobę do takiego programu, to kontrowersyjne; Nikt nie mówi, że winna. Padały pytania, czy to ta sama osoba – to tylko niektóre z komentarzy, jakie pojawiły się pod postem. Mimo wszystko to nie oświadczenie wzbudziło największe emocje. Podczas gdy internauci wciąż domagali się prawdy, wśród komentarzy pojawiła się wypowiedź napisana przez administratora oficjalnego profilu „Rolnik szuka żony”. Osoba prowadząca fanpage zwróciła się do jednej z użytkowniczek:
- A tak z ciekawości, na jakiej podstawie uważa pani, że bohaterka "Superwizjera" jest winna? Bo ktoś tak powiedział. A jak teraz powiemy, że jest pani koniokradem to znaczy, że to prawda?
Nie da się oprzeć wrażeniu, że niezależnie od tego, czy uczestniczka programu i „czarna wdowa” to ta sama osoba (oficjalnie tego nie udowodniono), to odpowiedź w imieniu produkcji była co najmniej nie na miejscu. Jak sądzicie, przedstawiciele programu powinni wdawać się w taki sposób w dyskusję?