"Rolnik szuka żony": rozstały się kolejne dwie pary! "Nie pasujemy do siebie"
"Czułem takie rozdarcie w sercu, że chciałbym, żeby to poszło"
W poprzednim odcinku 3. edycji "Rolnik szuka żony" uczestnicy odwiedzili swoje wybranki w ich rodzinnych domach. Spotkanie Marka i Ani skończyło się już po kilku godzinach - kobieta była zaskoczona jego wyborem i wyraźnie nie miała ochoty na randkę. Na pożegnanie przedstawiła mu wszystkie swoje (i nie tylko) zastrzeżenia dotyczące higieny i porządku w gospodarstwie, a także… podarowała mu lepy na wszechobecne muchy. Po dwóch tygodniach rolnicy i rolniczka spotkali się na kolejnych randkach. Okazało się, że rozłąka po intensywnym okresie nagrywania programu była dla niektórych par kluczowa. Zapraszamy do przeczytania naszej relacji.
Zbigniew i Irenka spotkali się w Przemyślu
Spotkanie Łukasza i Patrycji w górach
Najbardziej dramatyczne sceny rozegrały się bez wątpienia na spotkaniu Łukasza i Patrycji. Okazało się, że młody rolnik nie spotkał się z wybranką przez całe dwa tygodnie - choć dzieli ich zaledwie 60 kilometrów. Łukasz tłumaczył się żniwami, ale przyznał, że nie jest już pewny swoich uczuć do Patrycji.
- Ten etap zauroczenia jest na podobnym poziomie, ale zaczyna rozum brać górę. On mi podpowiada, że to będzie trudne, żeby sobie z nią życie ułożyć. Po rewizycie, po poznaniu jej babci, po tym torcie pomyślałem, że należy chociaż troszkę zwolnić i się poznać, żeby potem nie żałować - mówił jeszcze przed spotkaniem
- Od tygodnia nie mam kontaktu z Łukaszem. W sumie nawet od dwóch. Jest przypał przed moją rodziną, jest przypał przed całą Polską! Nie wiem, nie chce mi się z nim widzieć, ani nic. Cała rodzina myśli, że jest ekstra - przyznała Patrycja ze łzami w oczach.
Rozgoryczona dziewczyna niechętnie przyjęła kwiaty od młodego rolnika i, co chyba nie dziwi, nie była zbyt rozmowna.
- Tak jak się nie znaliśmy, tak się nie znamy - stwierdziła.
- Teraz będzie czas po randce, żeby się poznać - odpowiedział jej Łukasz
- Spadaj!
- Ale masz focha...
- Ja odpuszczam, no i tyle - podsumowała.
Spotkanie Moniki i Tomka w Warszawie
Monika i Tomek spotkali się w Warszawie. Jako że dzielą ich setki kilometrów, mieli jedynie kontakt telefoniczny. Oboje przyznali, że za sobą tęsknili, a przy powitaniu Tomek nazwał Monikę - "misią".
- Nie widziałam się z Tomkiem prawie dwa tygodnie. Trochę czekałam na to spotkanie. Traktuje mnie zupełnie jak księżniczkę, więc można powiedzieć, że tęskniłam. Myślę o tym, czy ta relacja miedzy nami idzie dobrze. Jeżeli byłabym mu zupełnie obojętna, to czy zachowywałby się tak przesympatycznie? Ale nie wiem, co Tomek czuje tak naprawdę - przyznała Monika.
Tomek zabrał Monikę… na tor wyścigów konnych, czym młoda rolniczka i miłośniczka koni była zachwycona. Przyznała, że wypicie kawy na murawie, po której wcześniej biegały czempiony to dla niej duże przeżycie.
Szymon i Marysia na randce w Toruniu
Szymon i Marysia spotkali się na randce w Toruniu. Rolnik najpierw wręczył swojej wybrance żółtą różę pod pomnikiem Mikołaja Kopernika, a później oboje udali się już do Młyna Wiedzy. Widać było jednak spore napięcie, a dokładniej smutek Marysi, która spodziewała się, co może usłyszeć od młodego rolnika. Podczas wieczornej kolacji wyznał, że jednak nie czuje tego, co czuć powinien.
- Jestem trochę smutna, ale to wynika z tego, co stało się już parę tygodni temu – mówiła Marysia przed spotkaniem.
- Wysłałem jej smsa, że nie czuję tego, co chłopak powinien czuć na tym etapie. Czułem takie rozdarcie w sercu, że chciałbym, żeby to poszło, ale nie idzie. Źle się z tym czułem.
Później Szymon zaproponował Marysi, żeby zostali przyjaciółmi. Dziewczyna sprawiała wrażenie mocno zakłopotanej. Za kulisami zaś wyznał, że koresponduje wciąż z kandydatkami, które poznał jeszcze na etapie spotkań w pałacu.
U Marka życie toczy się dalej...
Marek, który co prawda wybrał Anię, ale ona go odrzuciła, nie przejmował się swoim niepowodzeniem w programie. Przynajmniej w jego oficjalnej części - za kulisami, jak stwierdził, odbiera niezliczone wiadomości i telefony.
- Moja codzienność wygląda jak do tej pory, nic się nie zmieniło. Tak się dzień za dniem toczy, jak do tej pory. Mnie tu w ogóle nie brakuje kobiety, przyzwyczaiłem się do życia we dwoje - zapewniał, po czym dodał, że rozwiązania Ani dotyczące much zupełnie się nie sprawdziły.
- Tych much wcale nie jest mniej, musielibyśmy wyeliminować zwierzęta, które tu są.
Z kandydatek taty żartował sobie również 21-letni Adam:
- Co w ogóle słychać u dziewczyn? Może by wróciły i okna dokończyły malować?
- Już na etapie skręcania mebli mógłbym je wszystkie wyeliminować! - śmiał się Marek.
Łukasz nie pozostawił złudzeń
Wieczorna kolacja Łukasza i Patrycji, w zamierzeniu romantyczna, była jeszcze bardziej dramatyczna, niż ich rozmowa w ciągu dnia. Podczas przygotowań do spotkania rolnik przyznał, że nie widzi przyszłości ze swoją telewizyjną wybranką.
- Na tę chwilę wydaje mi się, że trudno będzie mi zbudować związek z Patrycją. Są pewne aspekty, które mi nie pasują. Dalej jest jakieś zauroczenie, ale im więcej o tym myślę, tym więcej mam wątpliwości.
Podczas kolacji Łukasz zarzucił Patrycji, że za bardzo na niego naciskała, a kiedy chciał "zwolnić", jej presja stała się nie do wytrzymania. Dziewczyna ze łzami w oczach pytała, czy nie mógłby poświęcić jej dwóch minut dziennie, żeby napisać choćby smsa.
- Ja nie twierdzę, że się pomyliłem, bo ja się dobrze czuję w jej towarzystwie, ale to nie jest to, czego... Że ona nie jest tą osobą, z którą mógłbym spędzić życie. Nie przekreślam jej jako osoby, ale wydaje mi się, że nie pasujemy do siebie - mówił Łukasz już po kolacji, podczas której… i tak zaprosił ją na kolejne spotkanie.
Czy któryś ze związków zawartych w 3. edycji programu "Rolnik szuka żony" ma szansę na przetrwanie? O tym widzowie przekonają się już za tydzień w finałowym odcinku show Jedynki.