"Rolnik szuka żony": reżyserzy zdradzają kulisy programu
None
Rolnik
Choć, jak wiemy od niedawna, przed nami jeszcze jeden odcinek "Rolnik szuka żony", przygoda z bohaterami programu właściwie dobiegła końca. Ma to jednak i swoje dobre strony. Dopiero teraz twórcy dokumentalnej telenoweli TVP mogą i chcą powiedzieć więcej o tym, jak powstawał program i co działo się na planie. A jak się okazuje, bardzo często emocje były większe niż te, które oglądaliśmy na ekranie.
Reżyserka, Anna Więckowska, ujawniła w jednym z ostatnich wywiadów, że produkcja parokrotnie miała do czynienia z krytycznymi sytuacjami, kiedy potrzebna była fachowa pomoc. Jedną z nich widzieliśmy w programie, gdy Marię, kandydatkę Stanisława, zabrało z jego gospodarstwa pogotowie. Ale naprawdę dramatyczne sceny rozegrały się u Adama. Jedna z odrzuconych przez niego pań nie wytrzymała emocji. Potrzebna była interwencja psychologa.
Co jeszcze skrywają kulisy najpopularniejszego telewizyjnego programu tej jesieni? Będziecie zaskoczeni!
KM/AOS
Nie każdy sobie poradził z emocjami
Widzowie z pewnością pamiętają Katarzynę, która była bardzo zdeterminowana, by rozkochać w sobie Adama. Niestety, jej starania nie zostały docenione przez gospodarza i dziewczyna odpadła z rywalizacji jako pierwsza. Nie sposób zapomnieć łez odrzuconej kandydatki i słów, że "Adam będzie żałował swojej decyzji". Widzowie zobaczyli jednak zaledwie wycinek tego, co działo się wówczas na planie programu.
- Adam po tańcu podziękował jednej z dziewczyn. Tak się tym przejęła, że uciekła z planu i nie chciała wrócić. Trzeba było ją uspokoić. Na szczęście pomógł nam psycholog- mówiła w rozmowie z Angeliką Swobodą z gazeta.pl reżyserka "Rolnika".
O tej samej sytuacji wspominała też jakiś czas temu Marta Manowska. Prowadząca przyznała, że wezwano wtedy nawet karetkę, a ten incydent uświadomił twórcom programu, że w grę wchodzą naprawdę wielkie emocje, z którymi, jak widać, nie każdy umiał sobie radzić.
Casanova wsród rywalek
Wspominając atmosferę na planie programu, Manowska wyznała, że rywalizacja pomiędzy kandydatkami na żony była mniejsza niż się spodziewali. Faktycznie, pamiętamy jak przyjazne były relacje pomiędzy Izą a Anią czy Kasią i Natalią, wybrankami Pawła. Ostre tarcia były jedynie w domu Grzegorza. I jak podkreślała Manowska, ten konflikt, podobnie zresztą jak żadna z innych sytuacji z programu, nie był podsycany na potrzeby produkcji. Jak przekonywała, dziewczyny prezentowały na ekranie naturalne dla siebie zachowania.
- To, co zrobiła Ula, było jej spontaniczną reakcją. Nikt jej nie powiedział: przyjdź na kolację i tak się zachowaj. Spodziewałam się spokojnej rozmowy z nią, a opadła mi szczęka. Wyjechała z tekstem: "Ty szukasz żony czy pracownicy" albo "A ta co tu robi?", bo ona po prostu taka jest. Byliśmy zaskoczeni- mówiła dziennikarka w wywiadzie dla gazeta.pl.
Choć przyznała, że Grzegorz nie miał łatwo ze swoimi wybrankami (często musiał łagodzić sytuację), zdradziła, że w jej oczach był trochę poszukiwaczem miłosnych przygód.
- Grzegorz jest bardzo rodzinny, bardzo kocha synka, ale jest też i casanovą- stwierdziła.
Ekipa musiała pilnować uczestników
Dziś już wiemy, że wiele znajomości zawartych w programie, nie okazało się tym prawdziwym miłosnym uczuciem, którego szukali bohaterowie. Na początku ekipa musiała jednak studzić zapędy uczestników. Manowska opowiedziała w wywiadzie o zabawnej sytuacji z początku programu, a konkretnie pierwszego spotkania rolników z kandydatkami na żony.
- Po tym, jak zawiozłam listy i każdy z nich zadeklarował, które panie chce bliżej poznać, mieliśmy duży zjazd. Zdjęcia zaczynaliśmy wcześnie rano, ale na miejscu byliśmy wieczorem dzień wcześniej. Rolnicy mieszkali w jednym domku, panie w drugim, ekipa w trzecim. Panowie poszli grać w piłkę, panie zrobiły sobie dyskotekę. A my z ekipą śledziliśmy, co się dzieje. Niektórzy uczestnicy próbowali się poznać od razu, byli siebie bardzo ciekawi.Udało nam się jednak do tego nie dopuścić, żebyśmy wszyscy mogli być tego świadkami. Żeby to ich pierwsze spotkanie było naprawdę pierwsze - mówiła Manowska.
Dzięki czujności ekipy, widzieliśmy na ekranie prawdziwe pierwsze wrażenia rolników i pań. Ale to niejedyna zaskakująca sytuacja z planu.
Scenariusz napisany przez życie
Być może Paweł był o krok od popełnienia największego błedu w tym programie. Jak sugerowała Manowska, po pierwszym spotkaniu myślał o eliminacji bliskiej mu obecnie kandydatki.
- Paweł na przykład chciał odrzucić dziewczynę, z którą coś go chyba zaczyna łączyć. Wszystko się działo w dużym tempie - wspominała prowadząca.
Fakt, że związek udało się stworzyć właśnie jemu i Natalii dla wszystkich był ogromnym zaskoczeniem. Mówiła o tym reżyserka.
- Ta para to dla nas największa niespodzianka pierwszego sezonu. Odbierają na tych samych falach. Tylko dzięki programowi mieli szansę się poznać.
Niestety, nie wszyscy mieli tyle szczęścia co oni. Zdaniem twórców programu, to jednak najlepszy dowód na to, że to samo życie, a nie oni napisali do niego scenariusz.
- Dla mnie najważniejsze jest to, że nikt nie zrobił nic wbrew swojej woli - podkreśliła Więckowska.
KM/AOS