"Rolnik szuka żony": Reżyser opowiada, jacy uczestnicy nie są mile widziani w programie
Już 13 września zobaczymy premierowy odcinek siódmego sezonu "Rolnik szuka żony". Show okazało się wielkim hitem. Nawet sam reżyser w rozmowie z WP przyznaje, że tak ogromna popularność programu i jego zaskoczyła
Oglądalność programu randkowego, w którym samotni rolnicy (rzadziej rolniczki) szukają drugiej połówki, bije wszelkie rekordy. Nic dziwnego, że TVP nie zarzyna kury znoszącej złote jaja i wkrótce zaserwuje nam siódmy już sezon. - Wiedziałem, że to będzie program, który spodoba się widzom, ale nie spodziewałem się, że zyska aż taką popularność - mówi nam Konrad Smuga, reżyser "Rolnika".
Do zakochania jeden list
Show budzi emocje, bo jest o emocjach. Od odcinka zerowego obserwujemy singli marzących o ślubie i tradycyjnym modelu rodziny. Jedni wzruszają nas swoją autentycznością, inni irytują roszczeniami. A bohaterowie ostatnich sezonów już dobrze wiedzą, na czym polega ta gra. Czy zachowują się inaczej niż uczestnicy pierwszego sezonu?
- Ludzie się uczą tego formatu i inaczej do tego podchodzą, niż uczestnicy pierwszych edycji. Ale staramy się nie brać do programu ludzi, którzy są bardzo nastawieni na sławę, bo nas tacy bohaterowie nie interesują - odpowiada mi reżyser.
A program zna historię uczestniczek, które z życiem na wsi nie chciały mieć nic wspólnego, a bardziej od spokojnej przyszłości na gospodarce, interesowała je obecność na ekranie.
- Wystarczy spojrzeć na historię takiej osoby, jak się ubiera i wypowiada. Staramy się, by takie osoby nie zabierały miejsca komuś, kto naprawdę szuka miłości. To jest program, który podchodzi do tego na serio - mówi stanowczo Smuga.
Rolnik (nie) jest kobietą
Widzowie ubolewają zawsze na brak kobiet wśród rolników. Na razie można je policzyć na palcach jednej dłoni, nawet z uczestniczką najnowszego sezonu - Magdą.
- Z tego ludzie na pewno się ucieszą, bo Magda jest świetną dziewczyną. W tym wątku będzie się dużo działo. Zresztą jak w każdym - obiecuje reżyser. Pytamy zatem, na co jeszcze możemy liczyć?
- Powiedziałem, że już nic nie jest w stanie mnie zaskoczyć, a tu znowu pierwszy, drugi, trzeci odcinek… i jest znowu zupełnie inaczej! - dodaje.
Wsi spokojna
Program z wielomilionową publicznością musi wywoływać emocje w miejscowościach i wsiach, w których jest realizowany. Gdy Magda Gessler odwiedza restauracje w swoich "Kuchennych Rewolucjach", zazwyczaj taki lokal otacza wianuszek gapiów. A jak jest w "Rolniku"?
- Zachowujemy się bardzo spokojnie - zapewnia Konrad Smuga - staramy się nie zwracać na siebie uwagi. Bohaterowie, których wybieramy, dobrze żyją ze swoimi sąsiadami. Nie zauważyłem nigdy żadnego problemu ani sensacji. Staramy się zachowywać w miarę cicho i dyskretnie, nie robić wokół siebie zamieszania. Poza tym bohaterowie przygotowują swoich sąsiadów, że będzie ekipa. Wszyscy nam chętnie pomagają i nie ma tutaj najmniejszego problemu.
Na koniec zadajemy pytanie, które pewnie zadaje sobie wielu widzów od pierwszych sezonów: programów randkowych jest na pęczki, dlaczego właśnie ten odniósł sukces. Smuga nie ma wątpliwości:
- Można powiedzieć, że to po prostu dobrze zrobiony program, ale tak na serio każdy z nas odnajduje tu cząstkę siebie. Wielu ludzi pochodzi ze wsi, zna te problemy, może się z nimi utożsamiać. Tyle osób jest nieszczęśliwie zakochanych lub samotnych, oni też tu widzą siebie.