"Rolnik szuka żony": poznaliśmy dalsze losy uczestników. Zaskakujące rozstania i powroty, a w finale ślub!
None
1
Pierwsza edycja "Rolnik szuka żony" okazała się hitem nie tylko ramówki TVP, ale całej jesieni 2014 roku. Program szybko zyskał sympatię, a wręcz uwielbienie widzów, którzy co tydzień z zapartym tchem śledzili losy pięciu rolników: Adama Kraśki, Zbigniewa Klawikowskiego, Grzegorza Ogielskiego, Stanisława Kota oraz Pawła Szakiewicza.
Gdy wyemitowano ostatni odcinek serii, fani nie kryli oburzenia i smutku. Nalegali, aby powstały kolejne produkcje z udziałem uczestników. Twórcy programu zdecydowali więc spełnić prośby widowni i po raz kolejny odwiedzić wszystkich rolników, by sprawdzić, jak wygląda ich życie po reality-show.
- Oni mieli czas, żeby wszystko przemyśleć, podsumować. I niczego nie żałują. Zapytani, czy wzięliby udział w programie raz jeszcze, odpowiadają, że tak. I choć przy wigilijnym stole zabraknie upragnionej żony, w naszych bohaterach nie ma goryczy, żalu. Z optymizmem patrzą w przyszłość. (...) Panowie zdradzą, jakie drzwi prywatnie i zawodowo ten program im otworzył - przyznała prowadząca, Marta Manowska.
Z ostatniego, świątecznego odcinka dowiedzieliśmy się więc, który z rolników definitywnie zakończył swój związek, a kto nawiązał nowe znajomości. Przekonaliśmy się również, który z uczestników nadal szuka upragnionej miłości i komu już wkrótce zabiją weselne dzwony. Sprawdźcie!
AR
Adam chce wrócić do Anki
Jednym z uczestników, który wzbudził najwięcej kontrowersji, był Adam. "Olbrzym o gołębim sercu", jak niektórzy o nim mówili, w ciągu zaledwie kilku chwil zyskał miano najbardziej niezdecydowanego mężczyzny w programie, a na jego głowę posypały się gromy. Wszystko dlatego, że gospodarz z Pasiecznik Dużych w finałowym odcinku brutalnie odrzucił zaloty Anki. Trudno opisać słowami rozczarowanie, jakie przeżyła wówczas wrażliwa uczestniczka.
Adam niespodziewanie wylał na nią kubeł zimnej wody po miło spędzonym dniu, w trakcie którego nie brakowało pocałunków, bliskości i innych symbolicznych gestów. Zdaniem rolnika z Pasiecznik Dużych, były to jedynie dowody przyjaźni. Para rozstała się i w ostatnim odcinku zgodnie wyznali, że nic już do siebie nie czują. Wszystko jednak wskazuje na to, że Adam zrozumiał swój błąd i teraz pragnie odzyskać uczucia ukochanej. Wiele osób, w tym również Anka, zarzuciło mu wtedy, że liczy się dla niego tylko i wyłącznie popularność.
- Nie czuję się gwiazdą i absolutnie staram się być normalnym człowiekiem. Ta sława mija prędzej czy później. Mam świadomość, że moje pięć minut może wkrótce się skończyć (...) A takie zarzuty byłyby również pomimo tego, że byłbym z Anką. Nie jesteśmy parą. Jesteśmy parą przyjaciół. Przyjaźń na początek uważam, że jest bardzo ważna, a czy ona się rozwinie w miłość? Nic nie wiadomo - powiedział i tym samym nie wykluczył związku z uczestniczką.
Aby przekonać Ankę do swoich uczuć, ułożył specjalnie dla niej piosenkę: "Oj, Aniu, Aniu, dziewczyno ma. Ty nie bądź na mnie już taka zła. Zabiorę tobie twoje dolary, zostawię tobie swoje hektary".
Czy to wystarczy, aby dziewczyna, która ostatnio przyznała, że jest szczęśliwa u boku innego mężczyzny, porzuciła go i wróciła w objęcia Adama? Szczerze w to wątpimy, ale wiemy również, że życie potrafi płatać figle. Przekonał się o tym już inny uczestnik "Rolnik szuka żony" - Zbigniew.
Kasia porzuciła Zbyszka i uciekła do miasta
Jedną z par, która od razu przypadła sobie do gustu, była Kasia i Zbyszek. Pomiędzy tym dwojgiem zaiskrzyło i wielu widzów było niemalże pewnych, że to, co ich połączyło, to prawdziwa miłość. Od pierwszego dnia na wsi Kasia ochoczo brała się do pracy w gospodarstwie, szybko nauczyła się obsługi rolniczych maszyn i bez problemu wykonywała wszystkie zadania, jakie przygotował jej Zbigniew. Zawsze grzeczna, spokojna (czasami aż za bardzo) i powściągliwa. Idealna kandydatka na żonę dla rolnika? Otóż, jak się później okazało, nie do końca.
Poważne zawirowania zaczęły się, gdy trzeba było podjąć wiążące decyzje. Katarzyna za żadne skarby nie chciała przeprowadzić się na wieś. Stwierdziła, że zmieniłaby zdanie, gdyby Zbyszek pomieszkiwał również w mieście. Na to z kolei rolnik nie mógł się zgodzić ze zrozumiałych względów. Para nie mogła znaleźć kompromisu, dlatego zdecydowali się rozstać.
- Wydaje mi się, że to już jest skończone. Telefonu nie wyrzucam. Powiedziałem, że możemy zostać przyjaciółmi. Był taki moment, kiedy myślałem o tym na poważnie, ale tylko był. Zastanawiam się, po co się zgłaszała do programu, bo idea programu "Rolnik szuka żony" była taka, że ona musiała widzieć siebie bardziej na wsi - powiedział Zbigniew.
Rodzina farmera również nie mogła zrozumieć, dlaczego Kasia postawiła takie warunki w sprawie dalszej znajomości. Zarzucono jej nawet, że dziewczyna "zrobiła przedstawienie, odegrała swoją rolę w programie i chciała zniknąć ze Zbyszkiem".
Zbyszek nie będzie jednak rozpaczać do końca życia. W ostatnim odcinku zapowiedział, że nie zamierza zaprzestać poszukiwań żony. Wprost przeciwnie! Od tej pory wypatrywanie kandydatki będzie jeszcze bardziej zintensyfikowane. Wszystko dlatego, że chciałby się ożenić, zanim skończy 40 lat. A więc pozostały mu na to jedynie 2 lata. Rolnik stwierdził również, że nie chce już dziewczyny z miasta. Woli zakochać się w kobiecie, dla której życie na wsi będzie codziennością, nie wiążącą się z żadnymi dodatkowymi wyrzeczeniami. Myślicie, że uda mu się zrealizować ten plan?
Grzegorz przeżył burzliwe rozstanie z Ewą
Związek Ewy i Grzegorza od początku wywoływał wiele kontrowersji i był tematem wielu ożywionych dyskusji. Dziewczyna świata nie widziała poza Grzesiem, natomiast dla rolnika ważniejsze były... żniwa. Mężczyzna nie potrafił skupić się na budowaniu relacji z kandydatką, ponieważ jego myśli zaprzątały plony i zbiory. Choć Ewa z pewnością wpadła mu w oko, nie mógł poświęcić jej tyle czasu, ile by chciał. W końcu zdecydował, że nadszedł czas, by zakończyć ten romans.
Rolnik ostatecznie wycofał się po tym, jak mieszkanka Zduńskiej Woli powiedziała mu o pewnej sprawie natury osobistej. Choć jak podkreśliła dziewczyna: "nie jest to cukrzyca, nie jest to HIV, AIDS, ale stan, w którym trzeba umieć żyć, który trzeba zaakceptować albo nie", Grzegorz najwyraźniej nie umiał lub nie chciał się z tym pogodzić. Zaznaczył jednak, że problemem wcale nie był sekret Ewy, ale jej późniejsze zachowanie, które go wystraszyło. Ewie najwyraźniej nie spodobały się ostatnie słowa Grzegorza, przypomniała więc, że w pewnym momencie chłopak wysunął wobec niej kuriozalne oskarżenia. Choć brzmi to naprawdę nieprawdopodobnie, rolnik podejrzewał Ewę o to, że rzuciła na niego zły urok.
W ostatnim odcinku mężczyzna przyznał, że bardzo przeżył porzucenie kandydatki. Dziś chciałby jak najszybciej zapomnieć o tym, co się wydarzyło. Co ciekawe, całą winę za rozpad związku wziął na siebie.
- Ten temat chciałbym zostawić za sobą. Chciałem, żeby tak wyszło, że to ja jestem wszystkiemu winien, że nie podołałem problemom Ewy, chociaż się starałem. Uważałem, że tak będzie lepiej. Nie wiem, czy tak jest lepiej. Może dla Ewy jest. Nie zmienimy tego, co było. (...) Dalej szukam żony. Myślę, że któregoś dnia się znajdzie - powiedział.
Na szczęście w tych najtrudniejszych chwilach Grzegorz mógł liczyć na wsparcie najbliższej rodziny.
- Grzesiu bardzo przeżył tę sytuację, bo było to coś, czego się nie spodziewał. Musiał się też zachować wbrew sobie, bo jest bardzo uczuciowy i jeżeli się angażuje, to angażuje się na sto procent. Pomagaliśmy mu i myślę, że dzisiaj jest już lepiej - wyznała Patrycja, jego siostra.
- Grzesiu chciał pokazać się naprawdę dobrze i nikomu krzywdy nie zrobić. Jeśli ktoś go znał, to widział od razu, że z nim coś nie tak już jest - dodał Jan, ojciec uczestnika.
Grzegorz, podobnie jak Zbyszek, również marzy o założeniu rodziny i wciąż marzy o prawdziwej miłości. A jak potoczyły się losy Stanisława?
Stanisław wciąż szuka ideału, którego... nie ma
Stanisław, naczelny poeta programu, był jedną z najbardziej lubianych i zarazem parodiowanych osób w "Rolnik szuka żony". Jego wypowiedzi były nieraz tak kuriozalne, że trzeba było się nieźle nagłowić, aby zrozumieć, co "autor miał na myśli". Wystarczy choćby przypomnieć kilka z nich: "Czy serce od duszy nastraja się czy odwrotnie?", "Dobry posiłek o poranku jest podstawą do dalszego nastroju pozytywnego" czy "Przyjaźń to jest największa forma uczuciowa". Na pytanie, czy istnieje miłość od pierwszego wejrzenia, odpowiedział, że owszem, ale jedynie... na Titanicu.
Choć w jednym z ostatnich odcinków Stanisław wybrał Grażynkę, widzowie byli pewni, że ten związek wkrótce się rozpadnie. Nikt nie wierzył, że 58-letni kawaler potrafi i przede wszystkim chce zmienić swoje dotychczasowe życie oraz nawyki. I rzeczywiście, gdy tylko nadarzyła się okazja, Stasiu czmychnął, gdzie pieprz rośnie. Za powód rozstania z Grażyną podał niezgodność charakterów i temperamentów.
- Z punktu widzenia mojej osoby można byłoby tego dokonać. Jeżeli jednak była już rozbieżność w charakterach, gustach i sposobie bycia, myślenia, co było widać po obu stronach, to uważałem, że to nie będzie pożyteczne dla Grażyny - wyjaśnił zawile.
Choć trudno mu to samemu przed sobą przyznać, to wyraźnie widać, że największemu filozofowi programu odpowiada kawalerskie życie. Przed kamerami oświadczył jednak, że wciąż poszukuje idealnej kandydatki na żonę. Sporo problemów sprawiło mu natomiast opisanie, kogo tak naprawdę widziałby u swojego boku.
- To jest bardzo trudne pytanie i trudna odpowiedź. Po prostu kobiety. Wrażliwej, skromnej, inteligentnej i odpowiedzialnej za swoje słowa i czyny - przyznał po długim namyśle.
Marta Manowska nie do końca uwierzyła w słowa rolnika, więc spytała go wprost: czy wpuściłby do swojego domu kobietę. Staszek wyznał ze stoickim spokojem:
- Oczywiście. Każdego wpuszczam, dlaczego kobiety miałbym nie wpuścić?
Znacznie więcej szczęścia w miłości miała ostatnia para, czyli Paweł i Natalia. Oboje nie ukrywają, że poważnie myślą o wspólnej przyszłości.
Szykuje się ślub Pawła i Natalii
Tylko najmłodszemu uczestnikowi programu, Pawłowi, udało się nawiązać dłuższą relację z Natalią, choć początkowo nikt nie wierzył, że rolnik zdoła się ustatkować. Nie jest tajemnicą, że podczas pierwszych odcinków programu Paweł mógł się pochwalić najmniejszą liczbą fanów spośród wszystkich rolników biorących udział w produkcji TVP. A to wszystko dlatego, że widzowie długo nie mogli zaakceptować sposobu, w jaki Szakiewicz nawiązuje znajomości z kandydatkami. Był jedynym bohaterem, który bez żadnych skrupułów przytulał i namiętnie całował dziewczyny, nawet wbrew ich woli.
- Na początku pewnie wszyscy myśleli, że Paweł nie jest w stanie stworzyć związku, że nie chce go i że jest kobieciarzem - powiedziała w ostatnim odcinku Natalia.
- Ja miałem świadomość, że są opinie i takie i mnie to w żaden sposób nie ruszało - dodał szybko Paweł.
Nikt więc nie wierzył, że to właśnie on okaże się mężczyzną, który postanowi ułożyć sobie życie u boku tej jednej jedynej. A jednak! Rolnik wybrał Natalię i jak niedawno sam przyznał, spotyka się z dziewczyną regularnie. Śliczna słupszczanka odwiedza go w każdy weekend. Rodzice pary również zaakceptowali wybór swoich dorosłych pociech, więc wszystko jest na jak najlepszej drodze do pełni szczęścia. W ostatnim odcinku rolnik z podbraniewskich Szylen nieoczekiwanie wyznał nawet, że planuje z Natalią ślub! Ustalił (jak się później okazało, sam ze sobą) że uroczystość odbędzie się w jego rodzinnej miejscowości. Dziewczyna nie kryła zaskoczenia śmiałymi planami ukochanego.
- Paweł już wszystko ustalił. Ja się tylko dowiaduję o tych faktach: w jakim kościele, w jakim miejscu... - mówiła zdumiona.
Mimo że można było odczuć, że rolnik nieco przytłoczył skromną i wrażliwą Natalię, wszystko wskazuje na to, że tych dwoje świata poza sobą nie widzi. Oby kolejne edycje programu "Rolnik szuka żony" przyniosły równie szczęśliwe zakończenia!
AR