"Rolnik szuka żony": Między Grzegorzem i Dorotą iskrzy. Coś ich jednak poróżniło
Patrząc na Dorotę i Grzegorza trudno wyobrazić sobie, żeby im nie wyszło. Kiedy Grzegorz przyjechał do rodzinnego domu uroczej blondynki, serca zabiły im szybciej. Jest jednak jedna kwestia, która ich poróżniła.
Grzegorz był zestresowany. Nic dziwnego. Pokonując ponad 600 km. musiał poznać liczną rodzinę Doroty, która tłumnie czekała w ogródku przed domem. Na szczęście wszyscy przyjęli go ciepło i szybko zaakceptowali. Po rodzinnej biesiadzie przyszedł natomiast czas na długie rozmowy i snucie planów na przyszłość. I to bardzo poważnych.
W tych romantycznych deklaracjach i namiętnych czułościach coś ich jednak poróżniło. Chodzi o kwestię ślubu i dzieci. Dla Grzegorza dzieci bez ślubu to żaden problem, natomiast dla Doroty już tak. Wzajemnie przekomarzali się w tej kwestii na polanie.
- Ślub, później dzieci - mówi przekonana Dorota. - Przed ślubem jednak możemy próbować robić te dzieci - odpowiedział Grzegorz.
- Ja jestem tak wierząca, że nie możemy nawet razem zamieszkać - skwitowała wybranka rolnika.
- To jak ty chcesz mnie poznać? - zapytał zdziwiony Grzegorz, który najprawdopodobniej zachęcony pocałunkiem na statku, liczył na coś więcej. Zdaje się, że zbyt szybko. Będzie musiał się nieco bardziej wysilić.
Mimo różnicy zdań, widać, że między nimi jest coś więcej. Nie pozostaje nam nic innego, jak życzyć im dużo szczęścia. A kwestie potomstwa wyjaśnią, jak tylko zgasną kamery.