Rolnik szuka żony: koniec telewizyjnej kariery Jessiki
Cytując klasyka: miłość rośnie wokół nas. A właściwie kiełkuje pod czujnym okiem kamer, na polskiej wsi. W ostatnim „Rolnik szuka żony” kolejny raz nie obyło się bez niespodzianek. Zazdrość zjada bohaterki show, a rolnicy tracą zainteresowanie niektórymi kobietami. Właśnie skończył się udział Jessiki w programie.
Zaczęło się bardzo obiecująco. Rolnicy zaczęli randkować z kandydatkami na żonę. Program otworzyła oczywiście Jessika, która na krótkie wyjście z Krzysztofem musiała się odpowiednio przygotować. Depilacja, maseczka – tak "zrobiona" wybrała się traktorem w pole. Wycieczka skończyła się chwilę później. Podczas skromnego pikniku Krzysztof obwieścił Jessice, że to koniec.
Jej serca tym wyznaniem nie złamał, za to pewnie internautom już tak. Jessika zdążyła zostać ulubienicą widzów. Była najbarwniejszą postacią programu TVP.
- Jesteś fajną dziewczyną, ale nie masz tego czegoś. Na tym etapie chciałbym ci podziękować – obwieścił Krzysztof. Jessika nie wytrzymała i skomentowała jego słowa: - Ja się tu szykowałam, maseczki kładłam, a ty mi na koniec to powiedziałeś. Myślałam, że to randka. Musiałam się ogolić!
Krzysztof: - Ogoliłaś się nie tylko dla mnie, tylko tak na przyszłość.
I odesłał Jessikę do domu. Jej konkurentki przyjęły tę decyzję nawet z ulgą i zdecydowanie nie zamierzały tęsknić po koleżance. - Ulżyło mi troszkę, bo już wiem, na czym stoję. Jestem, jaka jestem i taka będę. Nie będę się zmieniać dla nikogo. Może koło Leszna znajdzie się jakiś normalny chłopak. Na siłę nie będę szukać – skomentowała na koniec ulubienica widzów.
Emocje buzowały też w domu Jana. Zabrał jedną z bohaterek show na przejażdżkę bryczką, a pozostałe panie nie omieszkały tego skomentować. Zazdrość aż biła od ekranu. I gdy pozostałe kandydatki na żonę zastanawiały się, jak romantycznie musi być na randce z Janem, ten serwował chwilowej wybrance teksty takie jak: "masz czym oddychać, na czym siedzieć".
Z randki Jana szczególnie niezadowolona była Małgorzata. Nawet nie kryła zazdrości przed kamerami i cały czas powtarzała, że jest zła na Jana. A ten ją uspokajał: - Do wszystkich kobiet mam jednakową chemię, do ciebie to jest wielka chemia.
O emocjach za to trudno mówić w przypadku Marka i jego wybranek. Rolnik zdobył się tylko na to, by zaprosić panie na świetlicę i pograć z nimi w ping ponga. Potem zabrał jedną z bohaterek nad jezioro, ale nie skończyło się to nawet drobnymi czułościami.
Inaczej było za to u Grześka. Niedoszłe rolniczki ostro rywalizują o jego względy. Gdy Grzegorz wybrał się na randkę z Martyną, emocje aż buzowały. Para czule przytulała się nad jeziorem, a do domu wracali, trzymając się za ręce. - Jak mnie wziąłeś na ręce i wrzuciłeś do kapusty, to poczułam takie iskry - wyznała Martyna i przypomniała mu scenę z poprzedniego odcinka.
Za to Łukasz na randce z Agatą posunął się wiele dalej. Tulił kobietę, całował. Ta przyznała, że dla niego mogłaby zrezygnować z pracy i zamieszkać na stałe na wsi. Jakie on ma oczekiwania? Tu pewnie większość kobiet mogłaby się złapać za głowę, ale nie Agata. Łukasz przyznał, że zależałoby mu na tym, by kobieta była u jego boku, ogarnęła dokumenty gospodarstwa i urodziła mu dziecko.
Z programem pożegnała się za to Iwona, którą Łukasz ostatecznie odesłał do domu. Stwierdził, że nie może jej rozgryźć, że nie będzie miał z nią lekko i nie chce kobiety, która będzie wytykała mu każdy błąd. Iwona nie była tym specjalnie zasmucona i sama przyznała, że rolnik ma wiele wad, których ona nie toleruje. Mimo to na koniec jej pobytu w gospodarstwie polały się łzy. Płakała nawet niedoszła teściowa.
Na koniec niezręcznie zrobiło się też Krzysztofowi. Odsyłając Jessikę, został z dwiema kandydatkami. Jednak gdy zabrał jedną z nich – Kasię – na randkę, okazało się, że ta do niego nic nie czuje i chce już wrócić do domu. Rolnik się załamał. Co stanie się dalej, zobaczymy w następnym odcinku.