"Rolnik szuka żony 4": Kandydatki zawitały do gospodarstw. "Rzęsy jak u krowy"...
Niektóre z nich chyba zapomniały, że jadą na wieś.
W kolejnym odcinku czwartego sezonu "Rolnik szuka żony" uczestnicy zaprosili kandydatki i kandydatów do swoich gospodarstw. To zawsze najbardziej kreatywna część programu, w której "mieszczuchy" zmagają się z "wiejskimi" obowiązkami, jeżdżą traktorami, gotują obiady i sprzątają obory. Śmiechu jest przy tym co niemiara, trudno jednak oprzeć się wrażeniu, że producenci upchnęli wszystkie związane ze żniwami obowiązki w jeden tydzień - co w prawdziwym życiu nie ma oczywiście miejsca.
Co jeszcze działo się w "Rolniku"? Zapraszamy do przeczytania naszej relacji!
Na początek kontrola czystości
Odcinek zaczął się od pokazania... przygotowań do przyjazdu kandydatek: sprzątania, ścielenia i wypełniania wazonów kwiatami. W poprzedniej edycji najniższych lotów standardy wyznaczył oczywiście Marek, którego wybranki w ciągu pięciu dni zajmowały się głównie doprowadzaniem jego domu do jako takiego porządku. Tym razem panowie - i ich rodziny - wzięli sobie do serca rady twórców programu, a wszystkie pokoje wyglądały schludnie i czysto. Inspekcję przeprowadziła sama Marta Manowska.
Piotr, trzy hrabianki i "rzęsy jak u krowy"...
Zanim jeszcze jego wybranki przybyły, Piotr wyznał, że "miał faworytkę, ale już chyba jej nie ma". Później odebrał z przystanku opaloną Emilię z kolorowymi paznokciami, która przybyła do niego na pokładzie PKS-u.
Wieś mnie przeraża, zawsze oddalałam się od wsi, dlatego mieszkam teraz w Warszawie, ale mogłabym pokochać wieś dla Piotra - wyznała jeszcze w drodze. Później chyba próbowała cmoknąć Piotra w usta, ale on nie był do tego specjalnie chętny. Emilia była zawiedziona, że jego dom znajduje się "daleko od sklepów".
Własnym samochodem i jako druga przybyła Kasia, której sztuczne rzęsy rzucały cień na policzki.
Rzęsy? Rzęsy mam takie długie, bo takie długie mi urosły.
Mama Piotra stwierdziła nawet, że kandydatka na żonę jego syna ma…* "rzęsy jak u krowy".*
Ostatnia wybranka, 40-letnia Monika spóźniła się, bo się zgubiła. Nadrobiła za to strojem: różową bluzeczką i spódniczką z asymetrycznymi falbanami. Jak szlachcianka - skomentowali rodzice.
Oczywiście, że czuję konkurencję, szczególnie, jak Monika dzisiaj ładnie wygląda - wyznała Emilia. Widać, że sporo energii włożyła w to. Przyjechała i wygląda jak gwiazda.
Kiedy Piotr pokazał im gruby plik banknotów sprzed denominacji - o wartości czysto kolekcjonerskiej - wyraźnie się podekscytowała. Pieniądze to ja lubię - mówiła Emilia. Tego nigdy za dużo.
Małgosia, awionetka i smalec
Małgosia opowiedziała Marcie o przygotowaniach do przybycia do jej domu trzech mężczyzn, których, panującym w programie zwyczajem, umieściła w jednym pokoju.
Nie jestem perfekcyjną panią domu, ale lubię mieć czysto w domu - wyznała. Nie ukrywam, że czekam z niecierpliwością.
Pierwszy zjawił się "starszy" Paweł.
Są emocje, sporo przemyśleń, jak to może wyglądać, jestem troszkę w nadziei, poznam jej rodziców i oczywiście Małgosia jako wisienka na torcie - mówił jeszcze w samochodzie. Po krótkim przywitaniu lekko zmieszany wybranek pomagał przy... porodzie cielaka. To chyba najmocniejsza rzecz w historii całego programu.
Karol w koszuli i pod muchą przyleciał awionetką, z której miał problem wysiąść. Drugi Paweł przybył aż ze Szwecji, co w żaden sposób nie ostudziło jego zauroczenia Małgorzatą. Wręcz przeciwnie.
Kiedy zobaczyłem Gosię, nogi mi się same ugięły, wyglądała nieziemsko - zachwycał się.
Kulminacyjnym momentem dnia było wspólne jedzenie chleba ze smalcem i ogórkami.
Karol i "zazdrośnica"
Najbardziej emocjonująca jest chyba sytuacja Karola, który zdecydował się zaprosić do siebie Justynę - nieco zbyt rozentuzjazmowaną nim florystkę (będącą równocześnie faworytką), Annę, która ukryła przed nim fakt posiadania dziecka oraz Sarę, roześmianą dziewczynę spod Przemyśla, obecnie mieszkającą w Warszawie.
Całą noc nie spałem, nie przeżyłem takich emocji w całym życiu - wyznał Karol. Czy pośród dziewczyn jest ta jedyna? Chodzi mi to po głowie.
Producenci znów zdecydowali się pokazać dość śmiałą wypowiedź Justyny, która poprzednio stwierdziła, że* już prosiła ojca, żeby poprowadził ją do ołtarza* - gdzie czekać będzie na nią oczywiście Karol.
Kiedy pierwszy raz zobaczyłam Karola, to się ciepło w środku zrobiło - mówiła teraz. Chciałabym mieć piątkę dzieci, to jest takie ciepło ogniska domowego. Marzyłam, żeby przytulić się do niego.
Karol zaś, mimo że ma faworytkę, to chce "traktować dziewczyny na równi". Justyna postanowiła jednak zdobyć przewagę: rzuciła się na rolnika na powitanie i wręczyła mu urodzinowy prezent. Podczas gdy Sara zapewniała, że nie będą rywalizować, Justyna miała inne plany:
Będę zazdrosna i jestem zazdrośnicą.
Mikołaj, pianka na winie i... malowidła ścienne
W winnicy 72-letniego Mikołaja szybko zapanowała atmosfera biesiady. Jego syn wyznał od razu, że ojcu "doskwiera samotność", ale trzy chętne do poznania do kobiety najwyraźniej poprawiły mu nastrój.
Jako pierwszą odebrał na stacji 50-letnią Renatę.
Trochę nabrałaś ciuchów, ehehehehe - skomentował gabaryty jej walizki. Niestety, Mikołajowi nie podobały się chyba uwagi Renaty o jego winie. Łatwo zauważalna była również niechęć między nią a Janeczką, która w winnicy pojawiła się jako druga.
Entuzjazmu nie kryła z kolei 59-letnia Teresa: Balkon jest, Julie są, mam nadzieję, że Romeo też będzie.
Mikołaj dał każdej ze swoich kandydatek po portfeliku, ale, jak zauważyła Janeczka, "nie było w nim po grosiku", więc nie przynoszą szczęścia.
Na koniec pokazał paniom nowe malowidła na ścianie, najpewniej stworzone z okazji ich przyjazdu: przedstawiały one dwie nagie kobiety i Dionizosa, w której to roli Mikołaj, a jakże, widział samego siebie.
Zbyszek i mroczne sekrety patriarchatu
Trudno oprzeć się wrażeniu, że dom Zbyszka to królestwo tradycyjnego postrzegania roli kobiety i mężczyzny. Rolnik bez wstydu przyznał, że wszystkie obowiązki domowe wykonuje jego starsza mama, a on sam nawet nie zmywa…
My mamy życie ciche i spokojne, ale może być wesoło - mówiła kobieta. Myślę, że mój pierwszy wybór był najlepszy i tego się trzymam - dodał Zbyszek.
Niestety dla niego, może być mu troszkę trudno realizować model patriarchalny: 40-letnia Ewa i 34-letnia Iwona wciąż powtarzały mu, że miejsce kobiety nie jest tylko w kuchni, ale chyba niespecjalnie go to przekonało.
_Dzisiejsza kobieta nie jest tylko do garów, Zbyszek _- stwierdziła podczas jedzenia malin Ewa.
A do czego? - odpowiedział z rozbrajającą szczerością rolnik.
Mamie nie pomagasz? - dopytywała.
Nie. Mama nie podaje pod nosek, sam se biorę. Potrafię.