Rok 2019 pod znakiem serialowych finałów. Za tymi produkcjami będziemy tęsknić
[GALERIA]
Rok 2019 to rok bogaty w wydarzenia w serialowym świecie. Nie będzie brakowało wyczekiwanych premier, jak choćby głośno zapowiadanego trzeciego sezonu "Stranger Things", ale też pożegnań z od lat cieszącymi się niesłabnącą popularnością i obsypywanymi nagrodami tytułami. Z ekranu znikną bohaterowie produkcji, do których zdążyliśmy się przywiązać i których będzie brakowało na ekranie. Sprawdźcie, z którymi hitami przyjdzie nam się niebawem pożegnać.
"Gra o tron"
Dziś chyba nikt nie ma wątpliwości, że obsypana mnóstwem nagród "Gra o tron" jest prawdziwym telewizyjnym fenomenem. Cykl, który powstał na podstawie "Pieśni lodu i ognia" George'a R. R. Martina, jest nadawany od 2011 r. Ekranizacja powieści porywa nie tylko fanów fantastyki. Początkowo mało znanych aktorów zaś, jak choćby Kita Haringtona, Emilię Clarke czy Sophie Turner wywindowała na szczyty popularności.
Hit HBO nieraz potrafił zaskoczyć. Dość powiedzieć, że ostatnie sezony wybiegły daleko poza książkę, a widzowie nie mogli już z wyprzedzeniem przewidywać, co spotka ich ulubionych bohaterów. Teraz historia nieuchronnie prowadzi do ostatecznego rozstrzygnięcia w walce o władzę.
Członkowie obsady z oczywistych względów mają kategoryczny zakaz opowiadania o scenariuszu, ale nie zmienia to faktu, że wciąż podgrzewają atmosferę wokół nadchodzącego finału. Co jakiś czas do mediów przedostaje się mniej lub bardziej świadoma sugestia. Aktorzy "Gry o tron" nie ukrywają podekscytowania, używając określeń finału jako "słodko-gorzki", "epicki" czy "najkrwawszy ze wszystkich". Asystent reżysera, Jonathan Quinlan, wyjawił jakiś czas temu na Twitterze, że w jednym z odcinków będzie miała miejsce najbardziej spektakularna bitwa w historii telewizji, nagrywana przez 55 nocy w 3 lokalizacjach.
Kręcony z podobno jeszcze większym rozmachem poprzednie serie, finałowy sezon trafi na antenę HBO w kwietniu. I chociaż będzie krótszy niż poprzednie, to czeka nas prawdziwa filmowa uczta. Każdy z odcinków ma trwać ok. 1,5 godziny. "Gra o tron" pożegna się z nami w iście epickim stylu.
"Mr. Robot"
"Mr. Robot" od już początku, odkąd pojawił się w 2015 r. na ekranach, zbierał entuzjastyczne recenzje krytyków i widzów. Serial z Christianem Slaterem i debiutującym w głównej roli Ramim Malekiem w 2016 r. nagrodzono Złotym Globem (nominowano go także w dwóch kolejnych latach). Slater zdobył także Złoty Glob dla najlepszego aktora drugoplanowego, a Malek za rolę Elliota Aldersona nagrodę Emmy dla najlepszego aktora w serialu dramatycznym.
Produkcja okazała się odkryciem talentu aktora. Malek z łatwością udźwignął rolę genialnego, choć zmagającego się z fobiami społecznymi hakera. Jako Elliot Alderson często gubi się w rzeczywistości, myląc tym samym widza, ale jednocześnie zachęcając do tropienia jego toków myślowych i wnikania w fabułę coraz głębiej. To właśnie w tej postaci dostrzegli go producenci "Bohemian Rhapsody" i zdecydowali się obsadzić w roli Freddiego Mercury'ego. Dziś Malek ma w garści Złoty Glob dla najlepszego aktora za znakomitą kreację w filmie dramatycznym i święci triumfy popularności. Teraz jest gotowy, by pożegnać się z serialowym bohaterem, który wywindował go na szczyty.
Twórca "Mr. Robot", Sam Esmail, praktycznie od początku zapowiadał, że wie, jak chce zakończyć serial i ile ma liczyć sezonów. Zagadka, w co przerodzi się na ekranie jego wizja, frapuje tym bardziej, że już trzeci sezon właściwie zakończył się spójną klamrą. Data premiery ostatniego sezonu nie jest jeszcze znana. Ekipa ma dopiero niebawem wchodzić na plan zdjęciowy. I jak w przypadku poprzednich sezonów, szczegóły trzymane są w tajemnicy. Wiadomo jedynie tyle, że 4. sezon ma liczyć 12 odcinków. Malek wyjawił tajemniczo, że zakończenie będzie wyjątkowo klimatyczne.
"Teoria wielkiego podrywu"
Opowieść o genialnych, choć zupełnie nieporadnych w kwestiach damsko-męskich naukowcach bawi nas od przeszło 11 lat. Sitcom "Teoria wielkiego podrywu" także został laureatem Złotego Globu. W tym czasie zobaczyliśmy, jak rozmiłowani w naukach ścisłych, grach komputerowych oraz komiksach bohaterowie stopniowo coraz lepiej sprawdzali się w sercowych podbojach i zakładali rodziny. W ciągu tych lat na koncie ekipy "Teorii" znalazło się też 10 statuetek Emmy. Cztery z nich trafiły do Jima Parsonsa za rewelacyjną kreację Sheldona Coopera.
I mimo że serial cieszył się niesłabnącą popularnością, o jego zakończeniu mówiło się już od dłuższego czasu. Wydawało się, że skończy się na 10. serii. Głośno było także o tym, że kwestią sporną dotyczącą przyszłości sitcomu mogły być umowy z gwiazdami serialu. Ostatecznie pomiędzy produkcją a aktorami doszło do porozumienia i podjęto decyzję, że powstaną jeszcze dwa sezony. Trwająca właśnie 12. seria ma zamknąć imponująco długą, jak na serial komediowy, opowieść. Szefostwo CBS poinformowało, że zakończenie sezonu ma być spektakularne, ale nie zdradziło szczegółów.
- Jesteśmy zawsze wdzięczni naszym fanom za wsparcie "Teorii wielkiego podrywu" w ciągu ostatnich 12. sezonów. Wraz z obsadą, pisarzami i ekipą niezwykle doceniamy sukces tego serialu i dążymy do ukończenia sezonu finałowego, który doprowadzi go do epickiego, kreatywnego zamknięcia - pisano w oświadczeniu.
"Współczesna rodzina"
"Współczesna rodzina" ("Modern Family"), serial komediowy o perypetiach pewnej amerykańskiej rodziny, podbił serca widzów, a zwłaszcza fanów Eda O'Neilla (odtwórcy kultowej postaci Ala Bundy'ego ze "Świata według Bundych"). Aktor po przeszło 20 latach znów wcielił się w sitcomie w głowę rodziny. Mierzył się z problemami i utrapieniami w swój własny, komiczny sposób.
Komediowy serial stacji ABC zadebiutował w 2009 r. Przedstawia codzienne życie wielopokoleniowej i wielokulturowej amerykańskiej rodziny, której głową jest Jay Pritchett. Mężczyzna ożenił się po raz drugi ze znacznie młodszą od siebie Glorią (Sofia Vergara), z którą wychowuje jej syna z poprzedniego małżeństwa (sam ma dorosłe dzieci z poprzedniego związku). Problem jednak w tym, że nie potrafi się z nim dogadać. Co wyróżniło produkcję? Fakt, że jest utrzymana w estetyce... paradokumentu. Nagradzane perypetie żywiołowej rodziny doczekały się 10., jubileuszowego sezonu. Na tym jednak przygoda się kończy. Ostatnia seria, licząca, jak poprzednie, 22 odcinki, wystartowała we wrześniu. Amerykańskim widzom zostało więc jeszcze co najmniej kilka tygodni z hitem. W Polsce stacja Fox Comedy nadaje jeszcze 9. sezon, więc pożegnanie będzie nieco dłuższe.
"Orange Is The New Black"
Wielkimi krokami zbliża się też pożegnanie "Orange Is The New Black". Historia oparta jest na bestsellerowych wspomnieniach Piper Kerman i była jedną z pierwszych oryginalnych produkcji Netflixa, debiutując w 2013 r. Szybko okazało się, że także jedną z najbardziej interesujących. Paradoksalnie, najmocniejszą stroną serialu okazała się nie główna bohaterka, ale pozostałe więźniarki prezentujące cały przekrój amerykańskiego społeczeństwa. Silne bohaterki zaserwowały widzom prawdziwą wybuchową mieszankę dramatu i komedii. Jednak w tym przypadku wszystko, co intrygujące, szybko się kończy. Netflix zdecydował, że ich historia zakończy się na siódmym sezonie.
- Po siedmiu sezonach nadszedł czas na zwolnienie z więzienia. Będę tęsknić za wszystkimi złymi damami z Lichtfield i niesamowitą ekipą, z którą pracowaliśmy - wyjawił w oświadczeniu twórczyni serialu, Jenji Kohan.
Data premiery finałowego sezonu nie jest jeszcze znana. Portal deadline.com podaje, że być może jak poprzedni, szósty sezon, ostatni rozdział hitu Netfliksa trafi na platformę latem.
"Homeland"
"Homeland", który zadebiutował w 2011 r., to thriller psychologiczny opowiadający o agentce CIA - Carrie Mathison, która będąc oficerem operacyjnym, kierowała nieautoryzowaną akcją w Iraku. Po tym wydarzeniu zostaje zawieszona w obowiązkach i przeniesiona do centrum antyterrorystycznego CIA w Langley w stanie Virginia. "Homeland" został pozytywnie przyjęty przez zarówno przez krytyków, jak i widzów.
Najlepszym dowodem jest kilkukrotne zdobycie "telewizyjnych Oscarów", czyli nagród Emmy, oraz Złotych Globów dla najlepszego serialu dramatycznego i najlepszej aktorki w serialu dramatycznym, Claire Danes. Odcinki ostatniego, siódmego sezonu będą bezpośrednią kontynuacją poprzedniej części. Carrie rzuciła pracę w Białym Domu i wróciła do siostry. Zrobi wszystko, by uwolnić 200 aresztowanych pracowników wywiadu.
Finałowy rozdział serialu będziemy mogli obejrzeć już niebawem. Premiera hitu stacji Showtime jest przewidziana na 11 lutego.