'Rok 1612' - symbol niekończącej się smuty?
Kreml zamówił film, by upamiętnić arcyważne wydarzenia. Wyszła przestroga, do tego smutna...
'Rok 1612'
Kiedy kilka lat temu ustanowiono w Rosji nowe święto (w miejsce tego upamiętniającego rewolucję październikową), czyli Dzień Jedności Narodowej, wielu Rosjan zastanawiało się, co ono ma przypominać. Chcąc uświadomić wagę wydarzeń, które miały miejsce w 1612 roku, sam Kreml zamówił u Chotinienki film, a wręcz superprodukcję na miarę „9 kompanii”.
Antypolski?
Choć o filmie mówiono, że jest mocno antypolski, a wręcz, że takie miało być założenie samych twórców, Chotinienko twierdził, że to nieprawda. I słusznie się bronił, bo nawet, gdyby to była prawda, w filmie tego nie widać.
Oprócz oczywistego spojrzenia na historię z odmiennej strony i ukazania Polaków jako czarnych charakterów (polskie wojska w Rosji przecież były najeźdźcą, do tego, według świadectw historycznych, prawdziwie okrutnym i brutalnym) w obrazie ciężko się dopatrzeć antypolskiego nastawienia.
Dumna polska husaria...
Najeźdźcy, którzy panoszą się w pozostającej w stanie bezkrólewia Rosji, to bowiem nie tylko Polacy. Słychać też inne języki europejskie: duński, niemiecki, szwedzki. Jednakże to wojska hetmana Żółkiewskiego budzą podziw: wspaniałe chorągwie huzarów, świetnie wyposażone, zorganizowane i zjednoczone.
Oczywiście historia została tu dopasowana do wyobrażeń reżysera. Takich okazałych, skrzydlatych husarów nigdy pod Moskwą nie było – husaria zdobna dwoma białymi skrzydłami pojawiła się dopiero w połowie pod koniec XVII wieku.
Niemniej przedstawiony obraz polskich wojsk zachwyca, a wręcz wzbudza szacunek i widzów, i najwyraźniej samych twórców.
Dumny duch narodowy Rosji
Jednakże głównym założeniem superprodukcji „1612” miało być przypomnienie przeciętnemu Rosjaninowi wydarzenia, które stanowiło ostateczne odrodzenie się rosyjskiego ducha.
Cóż, i ten pomysł okazał się chybiony...
Obraz smuty
'Rok 1612' jest bowiem niczym innym, jak obrazem pokazującym smutną, zdecentralizowaną, pogrążoną w anarchii Rosję, dla której mimo chwilowego zwycięstwa nad swoim najeźdźcą, nie ma nadziei na silne i prawe rządy.
Obraz urywa się w przeddzień wyboru nowego cara, którym zostaje nie silna osobowość, nie któryś z wielkich dowódców, a młody Mikołaj Romanow. W rzeczywistości zamiast niego krajem rządził Sobór Ziemski.
Czy taki stan rzeczy mógł zachwycić i wzbudzić dumę narodową?
Raczej zażenowanie…
Przestroga
O filmie mówi się też, że stanowi przestrogę dla współczesnej Rosji. Jak wypowiedział się w wywiadzie dla Dziennika sam Chotinienko:
- To Rosjanie dopuścili do smuty i może się ona powtórzyć w każdej chwili. To bardzo ważne, ponieważ pomimo upływu 400 lat ten temat wcale nie traci aktualności. W Rosji smuta powraca permanentnie jak jakieś fatum. Przecież jeśli spojrzeć na ostatnią dekadę w Rosji, to mieliśmy prawie dokładną powtórkę z 1612 roku.