"Rodzina zastępcza": Widzowie wciąż o nim pamiętają!
Wiadomość o tragicznej śmierci Marcina Kołodyńskiego była szokiem nie tylko dla jego najbliższych, ale także widzów. Chociaż 1 lutego minęło już 13 nagłego odejścia gwiazdora, pamięć o nim wciąż trwa.
Marcin Kołodyński - aktor, którego pokochały miliony
Zawsze się wyróżniał
Przygoda Marcina z telewizją rozpoczęła się jeszcze, gdy był w szkole podstawowej. Poszukiwano wówczas dzieci do nowego programu rozrywkowego, który miał zadebiutować na antenie.
Rezolutny drugoklasista wywarł ogromne wrażenie na reżyserze show. Ten nie wyobrażał sobie, by Kołodyńskiego mogło zabraknąć w "5-10-15".
Produkcja okazała się hitem. To tu swoje pierwsze kroki w show-biznesie stawiało wiele znanych z mediów osób. Marcin występował m.in. u boku * i *Marii Niklińskiej.
Był blisko ludzi
Zaczynał jako jeden z prezenterów segmentu programu skierowanego do najmłodszych. Szybko udowodnił jednak, że znakomicie sprawdza się także w tematach interesujących starszych widzów.
W "5-10-15" pojawiał się jako prowadzący przez ponad dekadę. Gdy odszedł, nie zniknął jednak z ekranów. Oglądać go można było m.in. w programach "Rower Błażeja" i "Tenbit", który współprowadził z Iwoną Kutyną.
Zawsze był ciekawy ludzi oraz świata, dlatego podczas rozmów z gośćmi wykazywał empatię i zrozumienie.
Po skończeniu liceum zdecydował się zdawać na wydział dziennikarski Uniwersytetu Warszawskiego.
Aktorska pasja
Kołodyński rozwijał także swoje aktorskie zainteresowania. Zaczynał od drugoplanowych występów w przedstawieniach Teatru Telewizji. Zadebiutował w 1995 roku w spektaklu "Chłopcy z placu broni".
Największym sukcesem była jednak kreacja Bartka w spektaklu "Usta Micka Jaggera", za którą otrzymał nagrodę Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego w kategorii debiut.
W sumie zagrał w kilkunastu produkcjach filmowych i telewizyjnych. W pamięci widzów zapadły zwłaszcza dwie jego role - w komedii "Chłopaki nie płaczą" oraz serialu "Rodzina zastępcza".
Oczarował widzów
Chociaż miał okazję zagrać w najchętniej oglądanych seriach, takich jak "Na dobre i na złe" oraz "M jak miłość", do dziś kojarzony jest głównie z Darkiem - chłopakiem Majki Kwiatkowskiej z hitu Polsatu. Kołodyński pojawiał się w produkcji niemal od pierwszych odcinków. Zawsze uśmiechnięty Marcin od razu znalazł wspólny język z pozostałą częścią ekipy.
- Lubiłam słuchać jego szalonych pomysłów, gdyż wiedziałam, że za moment wprowadzi je w życie. Zazdrościłam mu tego. Sprawdzał się jako dziennikarz, aktor, didżej, do tego osoba bardzo aktywna fizycznie. Wszędzie go było pełno. Rano jechał ze mną na zdjęcia do serialu, popołudniu leciał na uczelnię, a wieczorem miksował muzykę na imprezie. Nigdy nie wiedziałam, jak on to robi i skąd bierze tyle energii - wspominała w jednym z wywiadów Monika Mrozowska, jego ekranowa partnerka.
Miał w sobie to ''coś''
Przystojny, życzliwy, radosny, pomysłowy - nic dziwnego, że dziewczyny traciły dla niego głowę. Mógł liczyć na rzesze zagorzałych fanek. Nastolatki marzyły o takim chłopaku.
- Dziewczyny za nim wprost szalały. Uważały, że jest superprzystojny, przemawia do nich jego charyzma - wspominał na łamach "Na Żywo" przyjaciel Marcina, Paweł Szmaus.