Rockman i biskup, czyli niezwykłe rodzeństwo Markowskich
None
markowskcy
Dwóch braci i dwa zupełnie inne pomysły na życie. Choć Grzegorza i Rafała Markowskiego łączą więzy krwi, różni niemal wszystko.
Pierwszy od 35 lat występuje w zespole Perfect i jest jednym z najpopularniejszych polskich rockmenów. Drugi całe swoje życie poświecił Bogu i służbie duszpasterskiej.
Czy bracia, którzy na co dzień funkcjonują w dwóch tak odmiennych rzeczywistościach, potrafią znaleźć wspólny język? Jak się okazuje, bez trudu tak! Co więcej, braterska miłość jest w stanie naprawdę wiele wybaczyć. O urokach i trudnościach tej relacji Markowscy opowiedzieli w programie "Dzień dobry TVN".
KŻ/AOS
W młodości często ich mylono
Gdyby nie charakterystyczne dla wokalisty Perfectu długie włosy i ciemne okulary, widzowie z pewnością dostrzegliby fizyczne podobieństwo Markowskich. Jak wyznał w programie TVN warszawski biskup, w młodości tak bardzo przypominał starszego brata, że niektórym zdarzało się ich mylić. Jedna z takich pomyłek o włos nie zakończyła się dla księdza prawdziwą katastrofą.
- Raz miałem problem, kiedy przed laty w czasie seminarium byliśmy niezmiernie podobni. I rektor seminarium na Nowym Świecie zobaczył Grzegorza z dziewczyną i myślał, że to ja. Rzeczywiście mogli mnie wtedy usunąć, ale wszystko się powyjaśniało- z uśmiechem wspominał biskup Markowski.
Choć dziś za sprawą sutanny nie sposób pomylić braci, jak stwierdził duchowny, popularność starszego brata czasami daje mu się we znaki.
Wyrozumiały brat
- Jak umrę kiedyś, to powiedzą "umarł brat Grzegorza Markowskiego" - żartował.
Jednak posiadanie gwiazdy rocka w rodzinie ma też swoje dobre strony. Jak przyznał duchowny, brat wraz z zespołem wielokrotnie pomagał mu w wykonywaniu posługi. Na prośbę biskupa Perfect odwiedził m.in. niepełnosprawnych pacjentów ośrodka w Konstancinie, czy występował na uroczystościach związanych z Archidiecezją Warszawską.
Ku zaskoczeniu wielu osób bracia Markowscy doskonale się dogadują. Na przeszkodzie nie stoi ani odmienny styl życia, ani nawet "kwiecisty" język muzyka. W tej ostatniej kwestii Grzegorz Markowski może liczyć na wyrozumiałość młodszego brata.
-_ O człowieku świadczy wszystko. To kwestia postawy, słowa, myśli, ale u neigo to tak brzmi naturalnie, że ja po prostu jestem obezwładniony. Zareagowałbym, ale nie wyobrażam sobie inaczej_ - wyznał z uśmiechem.
Choć jak wiadomo, życie rockmana pełne jest zagrożeń, ksiądz nigdy nie obawiał się, że brat zejdzie na złą drogę. Miał pewność, że Grzegorz będzie wiedział, jak pokierować swoim życiem.
Na koncertach nie stoi w pierwszym rzędzie
Zespół Perfect wydał niedawno nową płytę. Nietrudno się domyśleć, że ks.bp. należy do wiernych fanów muzyki kapeli. Od czasu do czasu pojawia się nawet na koncertach brata, choć rezygnuje wtedy z sutanny i zazwyczaj stoi gdzieś z boku, by nie wzbudzać zainteresowania i spokojnie wsłuchać się w muzykę.
Jak wyznał, czuje się skrepowany, gdy Grzegorz pozdrawia go ze sceny. A jaki jest jego ulubiony przebój Perfectu? "Niepokonani". Dlaczego?
- Często myślę, kiedy ze sceny zejść- wyznał duchowny.
KŻ/AOS