Roast "Diablo" Włodarczyka w TVN: "Co zrobić, mam kredyt do spłacenia"
Kolejny festiwal obrzucania się ciętymi dowcipami i dopiekania sobie nawzajem za nami. Wśród roastujących Diablo Włodarczyka pojawił się również... "grzeczny" dziennikarz telewizji WP, Maciej Orłoś.
17.03.2017 | aktual.: 17.03.2017 13:10
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Roast przywędrował do Polski ze Stanów Zjednoczonych, gdzie od lat odbywają się emitowane przez telewizję "lincze" celebrytów z udziałem innych celebrytów i, przede wszystkim, najlepszych stand-uperów. W ciągu ostatnich kilkunastu lat bohaterem byli m.in. Charlie Sheen, Justin Bieber, James Franco, David Hasselhoff, Roseanne Barr, Hugh Hefner czy… Donald Trump.
W polskiej telewizji roast ma podtytuł "wszyscy na jednego" i nazywany jest "linczem", bo rodzima widownia nie przywykła chyba do tego formatu - dwie dotychczasowe edycje wzbudziły skrajne emocje, a sama formuła wydała się niezrozumiała. Za każdym razem pojawiały się zarzuty o wulgarność i napastliwość występów "roastujących", chociaż to przecież jest jego esencją. Z kolei fani amerykańskich roastów domagali się jeszcze ostrzejszych i kontrowersyjnych żartów, zaś porównania z oryginałami zawsze wypadały na niekorzyść polskich wersji.
Po Kubie Wojewódzkim i Michale Szpaku (co samo w sobie stanowiło już dość egzotyczny dobór "roastowanych") przyszedł czas na Krzysztofa "Diablo" Włodarczyka, w ostatnim czasie znanego nie z osiągnięć sportowych, ale skandali i dość wybuchowego charakteru. Najwyraźniej jednak bieda zajrzała mu do oczu tak bardzo, że zdecydował się wziąć udział w przedsięwzięciu, którego sam chyba do końca nie rozumiał.
Świadomość wysoko postawionej przez amerykański pierwowzór poprzeczki mieli znający się na rzeczy stand-uperzy - prowadzący Kacper Ruciński zaczął swoje wystąpienie od wyznania, że "oczekiwania, żeby dogonić zachód są duże, ale zachód jedzie w Lamborghini, a my na wrotkach". Co więcej, zapowiadając honorowego gościa, stwierdził: Gorszy od Diablo jest tylko Najman. A nie, przepraszam, Nejman. No, Waldek ze "Złotopolskich". Uspokajam: Diablo nie będzie czuł się obrażony żadnym z tych żartów, bo po prostu ich nie zrozumie.
Wśród gości znaleźli się Rafał Bryndal, Tomasz "Titus" Pukacki, Katarzyna Piasecka, Rafał Pacześ, Łukasz "Lotek" Lodkowski i Maciej Orłoś z telewizji WP, którego obecność w takim programie zdziwiła nawet jego uczestników. Żarty przebiegły zgodnie z przewidywaniami. Piaseckiej wypominano płeć i wiek, Titusowi Pukackiemu - nałogi, Łukaszowi "Lotkowi" Lodkowskiemu - nadwagę, Paczesiowi - rasizm i szowinizm, Bryndalowi - operację nosa, Włodarczykowi - niedostatek inteligencji i niezapłacone alimenty, a Orłosiowi - nieudaną karierę aktorską. Poza tym wszyscy się zastanawiali, co w ogóle robi w takim programie.
_Twoje przekonanie o tym, że jesteś przystojny jest tak absurdalne, jak obecność Orłosia na tej imprezie _- mówiła np. Piasecka o Paczesiu.
Rafal Bryndal z kolei zwrócił się do kolegi po fachu - Ty, Maciek, też nie jesteś tu dla przyjemności, tylko może jeszcze tego nie wiesz. Maciej - aktor znany z filmu "Sen o kanapce z żółtym serem". Jest taki film. I taki sen, Lotkowi śni się ciągle. (...) Maciek jest aktorem, ale to Diablo więcej razy był na deskach. Jest też z nami matka Nergala - cześć Titus! Powiedział, że lubi wchodzić w rzeczy, których nie zna. Na szczęście my się już dawno poznaliśmy. Mówią, że Titus jest polskim Iggy Popem, to całkiem tak, jak myślą, że Andrej Duda jest polskim prezydentem. Diablo często bije się z myślami i nigdy nie wygrał. Wytatuował sobie na nadgarstku różę wiatrów. Nikt nie odważył się mu powiedzieć, że to nie zegarek - rzucał komentarzami.
Samo wystąpienie Orłosia było utrzymane w stylistyce chociażby Andy'ego Samberga, skopiowanej w Polsce przez Dawida Podsiadło i Michała Kempę - zwracał się do wszystkich "per pan", mówił bardzo spokojnie i nie przeklinał.
Poziom prezentowanej tu polszczyzny znacznie odbiega od standardów, do których jestem przyzwyczajony. Pani Kasiu, słyszałem, że pani jest najlepszą polską stand-uperką, ale nie będzie już tak łatwo, kiedy pojawi się jakaś druga. Pani Kasia mówi, że nie chce mieć dzieci, że to nie jest powołanie, ale nasz riserczer dotarł do kuratora i okazało się, że dziecko woli zostać z tatą. Podziwiam pana Lotka za dążenie do dużej wagi, niektórzy by się poddali w połowie tej walki. Bryndal, prawie przyjaciel... Pańskie wystąpienie było tak drewniane, że dzwonił minister Szyszko z prośbą, żeby je wyciąć. Titus Pukacki - to nie jest nazwisko, to jest ostrzeżenie. Chętnie bym z nim częściej porozmawiał, ale nie jestem terapeutą w ośrodku uzależnień. Pan Diablo nigdy nie występuje w teleturniejach, dobrze wie, że lepszy milion w pieści niż miliard w rozumie. Często powtarza w wywiadach: "Kiedy poszedłem na boks..." On do dziś myśli, że to były studia! - punktował dziennikarz telewizji WP.
Inni roastujący nie byli już tak powściągliwi, a w ich monologach roiło się od przekleństw, naprawdę ciężkich żartów i tekstów, które raczej rzadko pojawiają się w ogólnopolskiej telewizji.
Tak, jestem ochlapusem, jestem starą Nergala. Za to Piasecka jest głosem kobiet w tym roaście, a poza tym głosem krowy i karalucha i nie mam tu na myśli dubbingu - mówił Titus.- O tu siedzi jedna z największych gwiazd TVN-u, Dorota Wellman - powiedział, wskazując Lotka. Dziewczyno, jak ta wóda cię zniszczyła - uderzył w Paczesia. Diablo z kolei podsumował - Pamiętacie takie utwór "Nie boję się, gdy ciemno jest, ojciec za rękę prowadzi mnie"? Znacie? No. A dzieci Diablo nie znają. Twoja mocna strona to unikanie ciosów. I alimentów.
W występie samego Diablo jasno wyróżnić można było to, co mówił od siebie, a to, co zostało mu przygotowane przez błyskotliwszych od niego. Żartował ze swojego nie płacenia alimentów, spłodzenia córki i... bicia kobiet.
Ale cóż zrobić, mam kredyt do spłacenia. I nie tylko kredyt - mówił od siebie. - Wiecie dobrze, że kobiet nie biję. Ale też nie odmawiam. Jakbym miał być kobietą, to chciałbym mieć takie cycki jak Lotek. Bryndal nos zostawił na zapleczu, ale i tak jest tak brzydki, że w Wigilię będzie jadł w łazience. Panie Maćku, wiem że nie studiowałem boksu. Ale też nie studiowałem aktorstwa, a zagrałem w paru filmach, czyli można. Moje życie, jak wiecie z tabloidów, jest trochę pogmatwane. Waszego, paradoksalnie, nikt nie chce opisywać. Nie, to nie łzy, to pot. W życiu nie czytałem takiego długiego tekstu - skończył wywód.
Trudno ocenić, czy roast Włodarczyka był lepszy, czy gorszy od Wojewódzkiego i Szpaka - bo był chyba na podobnym poziomie, wzbudzi podobne kontrowersje i będzie, jako formuła telewizyjnej rozrywki, równie niezrozumiany.