Retro telewizja. Krystyna Loska: pani z pudełka
None
Krystyna Loska
Z ekranów zniknęła prawie dwie dekady temu, ale nie z pamięci widzów. Krystyna Loska wciąż jest jedną z najbardziej lubianych i cenionych gwiazd telewizji, o czym najlepiej świadczy fakt, że budzi zainteresowanie reklamodawców. Ostatnio 77-letnia prezenterka wzięła udział w kampanii jednego z operatorów sieci komórkowej. Za działalność publiczną została odznaczona Krzyżem Kawalerskim Orderu Odrodzenia Polski.
Co ciekawe, nigdy nie marzyła o karierze w telewizji. Swoją przyszłość wiązała z aktorstwem, a o debiucie na wizji zdecydował w zasadzie przypadek.
Tylko ojciec, jako pierwszy, przewidział sukcesy utalentowanej córki. Niechętny jej teatralnym ambicjom przekonywał, że bardziej niż na scenę nadawałaby się do "tego pudełka", jak nazywał telewizor. Niestety, nie zdążył zobaczyć córki na szklanym ekranie. Odszedł w najmniej oczekiwanym momencie.
KM/AOS
Miłość do sąsiada
Krystyna Loska, z domu Szostak, od najmłodszych lat marzyła o teatralnej scenie. Artystyczne zainteresowania rozwijała pod okiem nauczycieli z liceum w Pszczynie. Śpiewała, uczyła się grać na akordeonie, po maturze zdawała do krakowskiej PWST, gdzie dostała się za pierwszym razem. Choć piękna i zdolna Ślązaczka nie mogła narzekać na brak adoratorów, jej serce od dawna należało do... sąsiada z rodzinnych Tychów.
Henryk Loska był bratem koleżanki dziennikarki. Starszy o cztery lata student Wydziału Górniczego Politechniki Ślaskiej interesował się piłką nożną (później był znanym działaczem sportowym, współpracownikiem Kazimierza Górskiego), ale też muzyką. Grał na skrzypcach i od czasu do czasu zaglądał do mieszkania Szostaków. Oficjalnie tylko po to, by skorzystać z telefonu, ale najprawdopodobniej był to tylko pretekst do spotkań z atrakcyjną licealistką. Ich znajomości nie zaszkodził nawet wyjazd przyszłej spikerki do Krakowa. Po pierwszym roku studiów Krystyna i Henryk pobrali się. Uroczystość odbyła się w zameczku myśliwskim książąt Pszczyńskich w Promnicach. Niestety, niedługo po ślubie parę spotkał dramat.
Radość ze ślubu w cieniu dramatu
Zaledwie dwa tygodnie po hucznym weselu zmarł ojciec Krystyny Loski. Choć to właśnie on zasugerował jej karierę na szklanym ekranie, nie zdążył zobaczyć córki w "pudełku". Nie poznał też swojej wnuczki, Grażyny, która urodziła się w maju 1959 roku. Narodziny córki sprawiły, że Loska przerwała studia, nie zrezygnowała jednak z zawodowej aktywności.
Na początku lat 60. trafiła do katowickiej rozgłośni, gdzie prowadziła audycję "To idzie młodość". Któregoś dnia znajomy głos i nienaganną dykcję rozpoznał na antenie kolega ze studiów Loski, Józef Kopocz, który pracował wówczas w katowickim udziale TVP. Zaproponował, by spróbowała swoich sił jako telewizyjna lektorka. Niedługo potem Loska rozpoczęła pracę w katowickiej telewizji, gdzie początkowo czytała listy dialogowe. Na wizji pojawiła się dopiero po trzech latach, a debiut przed kamerami wymusiła choroba jednego z prezenterów, którego musiała zastąpić. Poradziła sobie na tyle dobrze, że dołączyła do grona spikerów. W TVP Katowice przepracowała 10 lat. Na początku lat 70. trafiła na główną antenę TVP. Awans spikerki wywołał falę nieprawdziwych plotek o tym, że zawdzięcza go romansowi z... Edwardem Gierkiem.
Nie dała się "postrachowi spikerek"
Tymczasem prawda była taka, że o wyjeździe Loski do stolicy przesądziła praca jej małżonka. Inżynier Henryk Loska został członkiem Państwowej Rady Górnictwa w Warszawie, a po skończeniu kadencji pracował przy budowie metra. Prezenterkę ze śląskiej telewizji zatrudnił zaś ówczesny prezes TVP Włodzimierz Sokorski, a widzom przedstawił Jan Suzin. Od tamtej pory Loska królowała na ekranie przez 25 lat.
Widzowie cenili ją za to, że zawsze patrzyła prosto w kamerę i nie zerkała na kartki. Zapowiedzi mówiła z głowy. Jej zdaniem, ogromna łatwość z jaką zapamiętywała tekst była zasługą szkoły teatralnej. Jednak nie tylko z tego słynęła Loska. Znakiem rozpoznawczym, do dziś zresztą, jest jej perfekcyjna blond fryzura. Mało kto jednak pamięta, że prezenterka z natury jest szatynką i była nią do czasu przyjazdu do Warszawy. O zmianie koloru włosów nie zdecydowały jednak modowe trendy, a prośby współpracowników. Telewizyjni realizatorzy sporo narzekali, że nie mogą ich doświetlić, Loska stopniowo rozjaśniała więc włosy. Na inne ustępstwa w kwestii fryzury jednak nie poszła. Przekonała się o tym Xymena Zaniewska, znana scenografka i stylistka, która w czasach pracy w TVP cieszyła się opinią postrachu prezenterek (zażarcie walczyła z tapirowanymi włosami i mocno wymalowanymi rzęsami).
Krystyny Loski okiełznać nie zdołała. Spikerka za żadne skarby nie chciała rozstać się ze swoim uczesaniem i to jej się udało.
Na ekranie zastąpiła ją córka
Na początku lat 80. w ślady Loski poszła córka. Grażyna Torbicka pracę w telewizji zaczynała w "Przeglądzie sportowym". Piękna i zdolna prezenterka nie zagrzała jednak miejsca w sportowej redakcji długo. Gdy tylko dała się poznać jako sprawna konferansjerka, szybko została nową gwiazdą TVP. W 1988 roku duet matki i córki pojawił się na scenie Festiwalu w Sopocie. Z czasem jednak na ekranie TVP została tylko ta druga. Po przemianach ustrojowych na przełomie lat 80. i 90., nowa rzeczywistość zagościła również w TVP. Bezduszne prawa rynku, które coraz częściej rządziły na Woronicza, nie podobały się dziennikarzom starszej daty. Jak czytamy w miesięczniku "Retro":
"Loskę raził brak profesjonalizmu i lekceważenie widza. Nie chciała się pogodzić z faktem, że o wszystkim decydują reklamodawcy i słupki oglądalności".
W 1996 roku zniknęła z głównej anteny. W ostatnich latach przed emeryturą zapowiadała jeszcze program w TVP Polonia. Dziś tylko od czasu do czasu pojawia się w telewizji, ale już wyłącznie w charakterze gościa.
KM/AOS