Reporterka "Dzień dobry TVN" musiała przejść operację w Indonezji. Do rany wdało się zakażenie

Marzena Figiel-Strzała to autorka cyklu "Dzieci świata" prezentowanego na antenie TVN. Podczas realizowania materiału w Indonezji musiała zgłosić się na pogotowie. "Pani doktor krzyczała tylko dwa słowa: operacja i gangrena".

"Jedna z moich ran puchła, zaczęła ropieć i co najgorsze, zaczęły paść się na niej muchy"
"Jedna z moich ran puchła, zaczęła ropieć i co najgorsze, zaczęły paść się na niej muchy"
Źródło zdjęć: © EAST_NEWS

21.08.2023 | aktual.: 21.08.2023 07:37

— Ostatnie dni były dość mocno stresujące, dlatego że trafiłam do szpitala z zakażeniem. Oczywiście to nie był mój pierwszy raz na izbie przyjęć, trafiłam już do szpitala w Birmie, w Meksyku, w Etiopii, w Kenii, ale zawsze chodziło o zatrucia pokarmowe, a tym razem trafiłam do szpitala z zakażeniem rany na nodze — opowiedziała reporterka w programie "Dzień dobry TVN".

W Indonezji Marzena Figiel-Strzała realizuje materiał o jednym z najstarszych plemion. Przez tydzień wraz z ekipą żyła w dżungli, gdzie pełno jest ostrych gałęzi, o kontuzję nietrudno. W dodatku wszędzie obecne są insekty, a zachowanie pełnej higieny jest bardzo trudne.

- Podczas kręcenia reportażu w bardzo brudnym, niesterylnym miejscu, zauważyłam, że jedna z moich ran puchła, zaczęła ropieć i co najgorsze, zaczęły paść się na niej muchy. Byłam wtedy w trakcie akcji i trochę zignorowałam sprawę. Stwierdziłam, że noga musi poczekać, muszę dokończyć materiał - wspominała na antenie TVN.

Marzena Figiel-Strzała w szpitalu
Marzena Figiel-Strzała w szpitalu© TVN

Dopiero po powrocie do hostelu Figiel-Strzała zrozumiała, jak groźna jest sytuacja: cała noga była czerwona i spuchnięta. Razem z ekipą byli w małej nieturystycznej miejscowości z tylko jednym szpitalem, w którym nikt nie mówił po angielsku.

- Pani doktor, która mnie przyjęła, krzyczała dwa słowa: operacja i gangrena. Zrobiło mi się słabo - usłyszeli widzowie "Dzień dobry TVN". Ranę zoperowano, ale to nie koniec przygód reporterki. Inny lekarz, odrywając opatrunek, zerwał szew.

- Wszystko jest teraz wycięte. Jestem w Indonezji z otwartą raną, mam antybiotyki - podsumowała swoje przejścia, które wciąż brzmią niedobrze. Jednak nie ma zamiaru jeszcze wracać do Polski, chce dokończyć swój materiał.

Zobacz także
Komentarze (14)