Seriale zagraniczne"Ratched": potwory się rodzą, czy są stwarzane?

"Ratched": potwory się rodzą, czy są stwarzane?

Jedna z najgorszych i najbardziej znienawidzonych postaci kina nosi pielęgniarski fartuch i ma zimne, stalowe spojrzenie. Co sprawiło, że stała się potworem? Nowy serial Netfliksa to próba odpowiedzi na to pytanie.

Kim była Mildred Ratched, zanim stała się potworem?
Kim była Mildred Ratched, zanim stała się potworem?

To jeden z bardziej oryginalnych pomysłów na serial - wskrzesić w prequelu kultową postać z arcydzieła filmowego sprzed 45 lat. Miloš Forman byłby zadowolony.

Warto przypomnieć o kogo chodzi, a przy tej okazji naświetlić ten chwalebny dla amerykańskiej kinematografii moment. Kino z lat 70. to kino wątpliwości, duchów z przeszłości, demonów, które powróciły z żołnierzami z wojny wietnamskiej. Ale "Lot nad kukułczym gniazdem" był inny (przynajmniej na poziomie reżyserskiej interpretacji tekstu). Ekranizacja powieści Kena Keseya, pisarza związanego z ruchami hipisowskimi, dotyczyła ówczesnej kondycji człowieka w świecie. Historia przestępcy, który został osadzony w szpitalu psychiatrycznym tylko w celu obserwacji, z pozoru była prostą opowieścią o buncie i walce McMurphy'ego z przełożoną pielęgniarek Mildred Ratched.

De facto to przecież nieustanne pytania (już po seansie): kto tak naprawdę potrzebował pomocy, kto jest groźny, czy system potrafi tworzyć tylko bezduszne maszyny, a chorych (ale też tych wyrażających sprzeciw) ubezwłasnowolniać i poddawać niehumanitarnemu traktowaniu. Mildred Ratched u Milosa Formana była zimną wyrachowaną manipulantką. Zawsze z kamienną twarzą bez emocji, twardą pielęgniarką. W serialu "Ratched" jest taka sama, ale widzowie będą mogli zrozumieć, dlaczego taką się stała.

Odważny prequel

W dobie tylu miałkich produkcji, remake'ów, odcinania kuponów, opowiadania ciągle tych samych historii, "Ratched" jest tytułem oryginalnym. Nawet jeśli sięga po ikoniczną postać z historii kina, to nie mówi tego samego, a cofa się do odległej przeszłości, odważnie reinterpretuje, snuje domysły, a przede wszystkim pisze na nowo genezę. Tym samym jasne jest, że przed serialem rzeczą niemal wskazaną (zalecam) byłby seans "Lotu nad kukułczym gniazdem", a później zapoznanie się z produkcją Netfliksa. Odpowiedzialny w głównej mierze za produkcję Evan Romansky stworzył doskonały mariaż serialu psychologicznego i gatunkowego thrillera, który niejednokrotnie potrafi spojrzeć w stronę dzikiego horroru.

Lobotomia wyjątkowo interesuje siostrę Ratched
Lobotomia wyjątkowo interesuje siostrę Ratched

Znak swoich czasów

Twórcy serialu cofają się do momentu, gdy główna bohaterka, siostra Mildred Ratched znajduje zatrudnienie w szpitalu psychiatrycznym prowadzonym przez dr. Richarda Hannovera (Jon Jon Briones). To północna Kalifornia w 1947 roku. Siostra, jak już wspomniałem, to ta sama manipulatorka, którą mieliśmy okazję poznać u Miloša Formana, więc i ten angaż w placówce Hannovera to tylko część większego planu. Wydaje się bowiem, że jej wyjątkowo silne pragnienie znalezienia zatrudnienia w rzeczonym zakładzie ma wiele wspólnego z Edmundem Tollesonem. To on dopuścił się makabrycznego morderstwa księży, które pokazano w prologu. Ten sam Edmund Tolleson czeka na opinię lekarską, czy jest w pełni władz umysłowych i może zostać skazany na karę śmierci. Evan Romansky nie skupia się tylko na tym temacie, chociaż to właśnie ten wątek łapie, plącze i dominuje nad wszystkimi kolejnymi wydarzeniami.

Przy okazji historii pielęgniarki główny scenarzysta przedstawia Amerykę z końca lat 40. w odniesieniu nie tylko do relacji społecznych znanych z innych produkcji Netfliksa, ale również problemów przefiltrowanych przez działającą wówczas służbę zdrowia. Szpital psychiatryczny i postrzeganie samego zdrowia psychicznego różniło się oczywiście diametralnie od współczesnej nauki.

To dziedzina, która wciąż była w powijakach, a prezentacja metod stosowanych do "leczenia" przypadłości niejednego widza wprawi w osłupienie. Ot, chociażby taka hydroterapia, która zyskała popularność na początku XX w., a polegała na długich kąpielach w wodzie dochodzącej do 48°C na przemian z zanurzeniem się w lodzie. Ten i kilka innych równie makabrycznych sposobów miały wyleczyć schorzenia czy też po prostu skierować rozbiegane myśli pacjentów w inne, bardziej "zdrowe" rejony. Tutaj dochodzi pytanie, co "łapało" się w nawias choroby. Ameryka lat 40. i 50. w "Ratched" to również Ameryka ukrywanych tożsamości, uczuć, dyskryminacji rasowych. Ludzie musieli uważać, bo za jawne manifestowanie homoseksualizmu można było zostać wtrąconym do takiego uroczego przybytku.

W latach 50. nauka o ludzkiej psychice dopiero raczkowała...
W latach 50. nauka o ludzkiej psychice dopiero raczkowała...

Zrodzona z traum

Można wykazać poniekąd zrozumienie dla całej życiowej postawy Mildred Ratched, gdy pozna się jej opowieść z dzieciństwa, doświadczenia wojenne, w końcu próby funkcjonowania wśród społeczności. Była zmuszona grać przez większość swojego życia, przybrała maskę, by ukryć ogromny ból. Nie było wówczas pomocy w sprawach, które twórcy ukażą nam w serialu. Mildred nie zajął się żaden terapeuta, musiała wyjść z tego sama i próbować układać sobie dzień za dniem jak gdyby nic się nie stało. A stało się tak wiele, że każdy inny człowiek mógłby osunąć się w paszczę szaleństwa (i takie przypadki w "Ratched" spotkamy). Wszystko prowadzi nas do "Lotu nad kukułczym gniazdem" i osoby zamkniętej, silnej i zimnej.

Casting, który wygrał wszystko

Można w "Ratched" zachwycać się wieloma rzeczami. Wspaniale oddany został klimat czasu, akcja brnie w zaskakująco szybkim tempie, niekiedy jest naprawdę nieobliczalnie, czasem bardzo melancholijnie, a kilka razy dostajemy taki zwrot akcji, że gwałtownie podrywamy się z fotela. Reżyseria poszczególnych odcinków (osiem na sezon pierwszy) przypadła wielu utalentowanym twórcom, a wśród nich warto wspomnieć o córce Davida Lyncha, Jennifer, która nakręciła epizod siódmy pod tytułem "Siostra Bucket", pociągnięty wyjątkowo krwawymi kolorami. Jednak ile byśmy nie napisali dobrego o scenografii, wykończeniu, muzyce (chociaż ta jako żywo przypomina mi ilustracje muzyczne z "Przylądka strachu" Martina Scorsese) to większość oklasków należy się obsadzie i to właśnie obsada będzie stała za sukcesem "Ratched".

W głównej roli wystąpiła doskonała Sarah Paulson, która w mig zrozumiała naturę postaci, przyjęła jej tajemniczą i subtelną manierę i niezmącony spokój, ilekroć by się nie znalazła w tarapatach. Wykreowała silną osobowość z mocno skrywaną tragedią, ciągle w masce, rzadko ujawniająca swoją wrażliwą naturę. W roli seryjnego mordercy możemy podziwiać Finna Wittrocka, którego diaboliczne spojrzenie raz za razem mrozi krew w żyłach. Cały natomiast drugi plan to występy aktorów i aktorek, którzy jakby zmówili się, by wypaść i zaprezentować się jak najlepiej. Wspaniała Sharon Stone gra mściwą milionerkę, która pragnie spokoju dla swojego syna kaleki. Fantastyczna, nominowana dwukrotnie do Oscara Judy Davis wystąpiła w roli siostry Betsy Bucket, przełożonej i konkurentki Ratched. Vincent D'Onofrio zagrał wyjątkowo niesympatycznego burmistrza, który pragnie zaspokoić żądną krwi społeczność i lobbuje za wyrokiem śmierci, a chciałby zdążyć przed kolejnymi wyborami. Nie można zapomnieć o nominowanej do pięciu Złotych Globów Cynthii Nixon, w serialu asystentce gubernatora, która chyba jako jedyna zobaczyła w Mildred inną osobę. Mógłbym jeszcze wymieniać, bo przecież nie można zapomnieć o występach na dalszych planach, małych epizodach, które czynią ten serial jednym z lepszych w portfolio giganta na rynku streamingowym.

Scenariusz, który wciąga. Emocje i napięcie rzutują na wysoką ocenę

Czy Netflix poszedł po rozum do głowy i w końcu postanowił postawić na jakość? Nawet jeżeli "Ratched" będzie odosobnionym przypadkiem i niechybnie ponownie zaleje nas spora liczba seriali wycinanych od sztancy, moim zdaniem wróży to dobrze. Oto potentat na rynku usług VOD dał swoim subskrybentom coś, co dostarcza emocji i napięcia. Jest jednocześnie serialem zaangażowanym, pochyla się nad ówczesnymi problemami, które potrafią i dzisiaj w świecie współczesnym mocno wybrzmieć. Po pierwszym sezonie, który wręcz jest wstępem do kolejnego, mamy ochotę na więcej. Chcemy zobaczyć Ratched raz jeszcze w starciu z uprzedzeniami, silną, ale i czasem nieobliczalną. To bardzo dobry serial dla widzów szukających wymownej makabreski, wspaniałych aktorskich występów i dość dokładnej ilustracji względem miejsca, czasu i wydarzeń.

Pierwszy sezon "Ratched" w całości na Netfliksie 18 września.

Źródło artykułu:WP Teleshow
ratchednetflixseriale zagraniczne
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)