Ratboy - śląski mutant-anarchista

Pierwsza, zbiorcza edycja przygód Ratboya, która zawierała epizody "Pierwsza krew" i "Wet za wet", opublikowana została w 1999 roku. Wydawcą był "Pasażer" - punkowy fanzin z Dębicy. Niedawno warszawskie wydawnictwo Kultura Gniewu opublikowało kolejne wydanie. Zawierające, oprócz dwóch już wymienionych epizodów, także dwuplanszówkę "Ratboy vs. McDonald's" oraz bonus w postaci dziesięciostronicowego omówienia pod tytułem: "Ratboy rozbrojony: Inspiracje oraz echa rzeczywistości. Omawia: Prosiak".

Ratboy - śląski mutant-anarchista
Źródło zdjęć: © komiks.wp.pl

09.07.2012 | aktual.: 29.10.2013 17:13

Ratboy urodził się najprawdopodobniej w latach '70 XX wieku, w trakcie pierwszego epizodu ma około 19-20 lat. Jego ojcem może być generał Szczapa, o czym dowiadujemy się z odautorskiego przypisu. Wychował się w domu dziecka dla ofiar katastrofy ekologicznej na Śląsku, który prowadzony był przez siostry św. Witolda. Mieszkały w nim i inne dzieci-mutanty: "chłopiec bez rąk, dziewczynka urodzona bez oczu, trzynogi <>". Po osiągnięciu pełnoletniości, został wypuszczony i słuch o nim zaginął. Do czasu koncertu w Mega Clubie. Co prawda idzie tam incognito, ale gdy skini wszczynają rozróbę i zaczynają naparzać punków, zdejmuje przebranie i wkracza do akcji już jako Ratboy. Baty dostają skini oraz policja, która zaalarmowana telefonem od uczciwego obywatela, przyjechała do klubu, by spałować anarchistów.

Metody walki głównego bohatera z "betonem" sytemu są dość ekstremalne. Nie waha się obrabować banku i przy okazji czyści konta bogaczy. Następnie, niczym Robin Hood, daje kasę potrzebującym, czyli dzieciakom z sierocińca. W epizodzie "Wet za wet" wybija szyby w McDonald oraz porywa z Gniezna biskupa polowego. Przetrzymuje go kilkanaście dni w swojej kryjówce. Chce w ten sposób uwolnić "więźniów sumienia", młodych ludzi, którzy za odmowę służby wojskowej zostali wtrąceni do kryminału. Plan Ratboya jest prosty: państwo zwolni więźniów, a on wypuści generała-biskupa.

Groteskowa, wręcz karykaturalna kreska, którą narysowani są bohaterzy, kontrastuje z realistycznym przedstawieniem miast, w których dzieje się akcja komiksu (Katowice, Gniezno). Dzięki odautorskiemu omówieniu możemy dowiedzieć się, że Gniezno było rysowane ze zdjęć Łukasza Zandeckiego, a Katowice z autorskiej autopsji. Ramki kadrów są narysowane starannie, od linijki. Większość z nich jest jasna, część wypełniona została rastrami. Autor tak pisze o swoich sposobach używania rastrów - "Wklejałem je najpierw na wierzchu planszy komiksowej, odpowiednio wycinając, by nie przysłonić rysunku. Potem na odwrót: wklejałem je od drugiej strony, wycinając w kadrze dziurę w miejscu, gdzie miał być raster".

Album Owedyka to rasowa satyra społeczna, w której dostaje się wszystkim po kolei i każdemu z osobna (np. porucznik Dubek - ekspert policyjny do spraw subkultur młodzieżowych, który właściwie nie ma o nich bladego pojęcia). Autor krytykuje płytkość poglądów młodzieży należącej do sceny punkowej, tępotę "kiboli", nie zgadza się na brak samodzielnego myślenia, na przejmowanie bez zastrzeżeń poglądów grupy. Ośmiesza dwulicowość, zakłamanie i przekupność kleru oraz przedstawicieli sceny politycznej. Irytuje go, że zmiana Milicji Obywatelskiej na Policję, wiązała się jedynie ze zmianą nazwy, brutalność i głupota została ta sama.

Komiks Krzysztofa Owedyka nie stracił na aktualności. Dobrze, że Kultura Gniewu go wznowiła, bo chociaż minęło prawie 20 lat od jego narysowania, nadal pewne postawy obywatelskie wypada piętnować...

Źródło artykułu:WP Kobieta
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)